Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Grzech świata

„Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi” – przepowiada prorok Izajasz . Te słowa są puentą dzisiejszego pierwszego czytania. Trzeba było czekać blisko osiem wieków na spełnienie tych słów. A spełniają się one właśnie w tym obrazie, który przywołuje dzisiejsza Ewangelia.

Scena znad Jordanu rozpoczyna publiczną działalność Chrystusa, w którym Jan Chrzciciel rozpoznaje Bożego Baranka. Jest to oczywiście określenie nawiązujące do Paschy i krwi Baranka, która służąc do oznaczenia domów Izraelitów przyniosła im ocalenie przed śmiercią. Tym razem jednak ocalenie, jakie przynosi Chrystus nie ograniczy się do Narodu Wybranego. Przekroczy ono granice Palestyny, aby za sprawą zbawczej ofiary Krzyża dotrzeć aż na krańce świata oraz sięgnąć od początków jego istnienia do jego końca.

Słowa wypowiedziane przez Jana Chrzciciela wydają się być tak ważne, że do dzisiaj powtarzamy je w każdej Mszy świętej wskazując na obecnego pod postaciami chleba i wina tego samego Jezusa, na którego patrzył Jan. Każda Msza święta to ponowne wskazanie na Chrystusa, jako Zbawiciela, który swoją śmiercią i zmartwychwstaniem otwiera dla nas niewyczerpane źródło miłosierdzia Boga, który przynosi odkupienie człowiekowi

Posługując się terminem: „Grzech świata” Jan Chrzciciel wskazuje na pewien stan grzeszności panujący na świecie, który jest konsekwencją zarówno grzechu pierworodnego jak i wszystkich grzechów osobistych, które pogłębiają ten stan nieposłuszeństwa wobec woli Bożej. Przekładając słowa Jana Chrzciciela na mniej teologiczny język można by rzec, że grzech świata to wszystko to, co wywiera negatywny wpływ zarówno na pojedynczego człowieka, na rodziny, wspólnoty czy struktury społeczne prowadząc do relatywizowania czy wręcz zakwestionowania Bożego prawa, jako fundamentu ludzkiego postępowania.

Innymi słowy są to wszystkie decyzje, wybory, manipulacje, przez które świat staje się gorszy. Gdy to dobrze zrozumiemy dostrzeżemy, że także na nas spoczywa wielka odpowiedzialność. Nie ma bowiem takiego grzechu, takiego złego postępowania, który miałby wydźwięk tylko osobisty. Zawsze, gdy dokonuję jakiegoś czynu, jakiegoś wyboru ma to mniejszy lub większy wpływ na innych: dobry lub zły; czyniący ten świat lepszym lub gorszym…

W czasach, gdy tak wiele uwagi poświęca się tzw. „Nowej ewangelizacji” warto sobie mocno uświadomić, że dzisiaj także świat potrzebuje naszego świadectwa dobrego życia. Potrzebuje odważnych świadków wiary, którzy nie zawstydzą się przyznać do Chrystusa i upomnieć o Boże prawo w wymiarze społecznym, rodzinnym, czy etycznym i którzy przez swoje konkretne dobro będą czynili ten świat choć odrobinę lepszym.

Można powiedzieć, że jest to misja, którą Chrystus zleca nam za każdym razem, gdy jako Baranka Bożego przyjmujemy Go w Komunii do naszego serca.  Przyjmując Chrystusa do swojego serca zobowiązujemy się poniekąd do tego, aby przez nasze dobro stać się odbiciem Bożego Miłosierdzia i przedłużeniem Jego misji przemiany świata na lepszy. Jednocześnie, gdy nie czynimy tego – sprzeniewierzamy się darowi, jakiego On udziela nam w Eucharystii.

Zgoda na przyjęcie Chrystusa do swojego serca to zgoda na to, aby Chrystus swoją obecnością i miłością przemieniał nas, a przez nasze pośrednictwo przemieniał także oblicze świata sprawiając, że niszczący zasięg grzechu świata stanie się choć odrobinę mniejszy a przez to mniej destrukcyjny dla współczesnego człowieka.