Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Święto odejścia i pozostania

Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata». (Mt 16, 18-20)

Te czterdzieści dni między zmartwychwstaniem z wniebowstąpieniem Jezusa, to chyba najdziwniejszy czas w życiu Apostołów.

Jest to czas, w którym Chrystus w sposób niezwykły pojawia się wśród nich „mimo drzwi zamkniętych”; spożywa z nimi posiłki, do Marii Magdaleny mówi: „nie dotykaj Mnie”, a do Tomasza: „dotknij Mnie”, czas, kiedy – jeśli „oczy były na uwięzi” – nie rozpoznawali Go, a gdy „otwierały im się oczy”, odkrywali nagle, że „to jest Pan”. Można by powiedzieć, że paradoksalnie to doświadczenie czterdziestu dni  przemieni Apostołów bardziej niż wcześniejsze trzy lata, które spędzili u boku Mistrza. Absurdalne, zdałyby się, słowa skierowane do Apostołów w Galilei, gdzieś na peryferiach cywilizacji: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”, gdyby w tym czasie nie wydarzyło by się coś wprost fenomenalnego. Gdyby nie dotknęła ich przemieniająca moc Zmartwychwstałego!

Właśnie to doświadczenie – spotkania ze Zmartwychwstałym – przekształci gromadkę prostych wieśniaków w nauczycieli całego świata; zwykłych rybaków w łowców ludzi, zalęknionych uczniów – w nieustraszonych świadków Jezusa, którzy stając przed realnymi groźbami ze strony Sanhedrynu, odpowiedzą z prostotą i mocą: „przecież nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy”, więcej świadków  gotowych dla Jego imienia ponieść śmierć męczeńską.

Kiedy o. Aleksandra Mienia, prawosławnego kapłana i filozofa, zapytano, jakie zdanie w Ewangelii uważa za najważniejsze, odpowiedział bez wahania, że jest nim obietnica dana uczniom przez Jezusa: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

Obietnica ta świadczy o tym, że chrześcijaństwo to nie tylko nowa nauka, która daje nam wskazówki, jak żyć. To nie tylko zespół pewnych doktrynalnych treści, dogmatów, czy moralnych zasad, które mamy przyjąć. Chrześcijaństwo – to sam Chrystus, który pozostał ze swoim ludem. On jest z nami do skończenia świata. Są to słowa wyrażające radykalną wierność raz danym obietnicom. Bóg nie opuszcza człowieka.

Wniebowstąpienie, które dzisiaj świętujemy, jest jeszcze pełniejszym zbliżeniem Boga do człowieka. Historyczna misja Jezusa zakończyła się. Wraca do Ojca, jednak wraz z Jego wniebowstąpieniem rozpoczyna się inny, szczególny sposób Jego obecności wśród nas dzięki działaniu Ducha Świętego. To, co kiedyś było udziałem garstki apostołów, staje się przeznaczeniem wszystkich nas. I to jest Dobra Nowina dzisiejszego święta, którą powinniśmy sobie mocno wziąć do serca.

Owszem powinniśmy spoglądać ku niebu, bo tam jest cel naszych dążeń, który pomaga ustalić nam życiowe priorytety. Ale jesteśmy też zaproszeni, by szukać Jezusa obecnego w codzienności, pośród nas. On ma moc wchodzić ze swoja łaską przez niejednokrotnie zamknięte drzwi naszego serca. Za każdym razem, gdy przychodzimy na Msze świętą – On chce z nami zasiadać do stołu. Gdy słuchamy Słowa Bożego – On chce otwierać nasze oczy i uczyć nas patrzeć na życie z Jego perspektywy.

Jeśli sprowadzimy chrześcijaństwo do zasad, które trzeba wypełniać i obowiązków, które należy zrealizować wówczas bardzo szybko modlitwa, przykazania czy Msza święta staną się ciężarem. Kiedy jednak zobaczymy, że są one szansą spotkania Chrystusa wówczas modlitwa stanie się dla nas najlepszym czasem w ciągu dnia, czasem wytchnienia obecności Przyjaciela. Nasza Msza święta stanie się za każdym razem niezwykłą uczta z Bogiem; przykazania – znakiem Jego troski o nas a sakrament pokuty żywym dotykiem Jego miłosiernej miłości.

Każda i każdy z nas znajduje się pomiędzy ziemią i niebem. Tu jest nasze miejsce, ale jeszcze nie cel. I to właśnie tutaj możemy spotkać żywego i obecnego pośród nas Jezusa, zanim już na zawsze będziemy w Nim w niebie.

Otwierajmy się zatem na Jego obecność i pozwólmy, by ona przemieniała nas, tak jak przemieniała Apostołów po zmartwychwstaniu. A może dzięki temu inni spotkawszy nas – przemienionych Jego obecnością w naszym życiu – odnajdą dawno zagubiona drogę do Niego.