Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Bez oczekiwań

Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem”. Lecz On mu odparł: „Napisane jest: »Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych«”. (Mt 4,1-3)

Medytacja jest zaproszeniem do wyjścia na pustynię będącą symbolem drogi ogołocenia w praktyce duchowej.

Dosyć często zaczynamy praktykę medytacji z różnymi oczekiwaniami. Myślimy na przykład, że dzięki niej będziemy spokojniejsi, bardziej skoncentrowani, że okaże się pomocna w naszych relacjach z innymi itd.

Musimy nauczyć się medytować bez oczekiwań. To jedna z najważniejszych rzeczy. Musimy zrozumieć, że podążanie ścieżką medytacji zaprasza nas do wyzbycia się wszystkiego. Musimy umieć zrezygnować z pragnienia posiadania mądrości, wiedzy czy doskonałości. Kiedy wejdziemy w doświadczenie modlitwy kontemplacyjnej, zaczniemy rozumieć ograniczenia modlitwy, w której prosimy czy oczekujemy rzeczy doczesnych. Kontemplacja pozwala nam doceniać cud doświadczenia modlitwy jako takiej. Cud ten polega na tym, że kontemplacja wprowadza nas w nieograniczoność modlitwy Chrystusa; w niezbadane rejony Boskiej rzeczywistości.

Jan Kasjan nauczał, że najważniejszym przykładem praktyki kontemplacji dla chrześcijanina jest przykład, który dał nam sam Chrystus. Ciekawe jest to, że dla pierwszych kontemplatyków najcenniejsze lekcje modlitwy Jezus daje nam nie w chwili uwolnienia opętanego, uciszenia burzy czy przemienienia na Górze Tabor, ale w chwili kuszenia na pustyni.

Trudności na modlitwie są zasadniczo walką z myślami. Pierwsi kontemplatycy zauważyli coś niezmiennie istotnego w tym, jak Jezus poradził sobie z myślami, poprzez które szatan próbował Go usidlić. Ewargiusz z Pontu naucza, że tym samym Chrystus dał nam przykład, abyśmy w czasie walki, kiedy jak pociski atakują nas myśli czy obrazy odpowiadali na nie słowem Bożym. Stąd zasada, że kiedy pojawią się w naszym umyśle myśli, czy obrazy wracamy do recytacji naszego modlitewnego wezwania. Nie walczymy z nimi inaczej. W ten sposób naśladujemy Jezusa, który nie dał się wciągnąć w dialog z szatanem. Wierne powtarzanie modlitewnego wezwania ma moc przerwać błędne koło wewnętrznego gwaru, który zagraża naszej medytacji.

Dlatego Jezusowa walka z myślami podsuwanymi Mu przez szatana stała się fundamentem praktyki kontemplacji, którym jest spokojne powtarzanie modlitewnego wezwania w celu utrzymania koncentracji uwagi. Warto ponadto podkreślić, że Pismo święte mówi także o mocy imienia „Jezus”, potrafiącego odpychać ataki złego ducha. Dlatego wśród ojców i matek pustyni powszechną zasadą stało się ciche powtarzanie imienia Jezus i trzymanie się go niczym kotwicy, pośrodku wewnętrznej burzy.

W ten sposób realizujemy zasadę, której hołdował i której nauczał św. Jan Klimak: „Niech pamięć o Jezusie będzie obecna w każdym twoim oddechu. Wówczas docenisz wartość hezychii (stanu wewnętrznego wyciszenia), które poprowadzi cię w świat prawdziwej kontemplacji”. To jedna z najbardziej zwięzły i najbardziej praktycznych nauk dotyczących modlitwy Jezusowej, czy jak kto woli modlitwy serca prowadzącej nas do kontemplacji.

Ponadto modlitwa serca, modlitwa, która z zasady jest modlitwą bezinteresowną, która karmi się jedynie miłością uczy nas powoli wznosić się ponad nasze pragnienia, potrzeby i oczekiwania, poszerzając w ten sposób wolność naszego serca.