Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Chcę zamieszkać u ciebie

Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». [Łk 19,5]
 
Zacheusz „chciał koniecznie zobaczyć Jezusa”.
 
Nieraz pojawia się w człowieku jakiś wewnętrzny głos, który możemy zidentyfikować, jako tęsknotę za Bogiem. To może być pragnienie zmiany stylu życia, pojechania na jakieś dobre rekolekcje, czy pójście po długim czasie do spowiedzi. Zwykle rodzi się w doświadczeniu pustki lub chaosu w życiu, zagubienia w grzechu, w samotności, w beznadziei. Nieraz nawet na dnie rozpaczy człowiek słyszy wewnętrzny głos, który mówi, że jest nadzieja, że warto uchwycić się za rękę Chrystusa.  Zacheusz wygrał, bo zaryzykował. Poszedł za wewnętrzną intuicją. Był gotów nawet narazić swoją reputację. Zaryzykował i wygrał.
 
Bóg często daje nam dobre pragnienia, które przebijają się przez nasze egoistyczne dążenia. Niestety nie zawsze chcemy za nimi iść. Boimy się zaryzykować i pójść na całość stawiając na pierwszeństwo woli Bożej przed naszą wolą i naszym poczuciem bezpieczeństwa i wygody, jaką próbujemy sobie stworzyć w życiu. Tymczasem Bóg zrobi wszystko, aby wyrwać nas z duchowego letargu, żeby nas poprowadzić ku nawróceniu. Ale to do człowieka należy ostateczna decyzja, czy zrobi krok w stronę Boga. Ileż przeszkód jesteśmy gotowi nieraz pokonać, aby zrealizować swoje niekoniecznie wzniosłe pragnienia? Pytanie, czy mamy w sobie tyle determinacji, żeby tę samą wolę i upór zaangażować w dążenie do świętości i zbawienia?
 
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje wbrew pozorom, że to Jezus pierwszy dostrzega Zacheusza. Wzywając go po imieniu, pokazuje, że go zna, że zna jego sytuację, jego serce. Jakby Chrystus przyszedł do Jerycha właśnie dlatego, że spodziewał się spotkać Zacheusza.
 
Historia Zacheusza pragnie uświadomić nam szczególnie w Roku Miłosierdzia, że Bóg czeka na nas, że zna nasze zagubienie, nasze serca…
Święty Jan w swoim liście powie, że „jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko” [1 J 3,20]. Nie da się nam wyprzedzić w miłowaniu. Nie podda się w walce o nasze serce. „Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Użyty w oryginale Ewangelii czasownik meinai oznacza  dosłownie: „zamieszkać, trwać, pozostać, przebywać na stałe”. Ten sam czasownik występuje kilka razy u św. Jana, np. gdy jest mowa o trwaniu w winnym krzewie (J 15). Czyli chodzi o wspólnotę osób, o zjednoczenie w miłości, o zjednoczenie woli. Jezusowi nie zależy na jednorazowych odwiedzinach w naszych domach i w naszych sercach (przy okazji raz czy dwa razy do roku odbywanej spowiedzi czy przyjmowanej Komunii świętej). On chce zamieszkać w nas na zawsze!
 
U Zacheusza stwierdzenie Jezusa wywołało wielką radość i stało się zaczynem przemiany jego serca i jego życia. Łaska ma moc przemienić każdego człowieka, jeśli ją przyjmie i na nią odpowie. Wówczas zbawienie staje się jego udziałem. Bo zbawienie nie zaczyna się dopiero po śmierci. Ono zaczyna się dziś, jeśli zgodzę się, by Pan zamieszkał we mnie, by stał się naprawdę Panem mojego serca i mojego życia.