Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Konieczność powrotu do kontemplacji

Apostoł Jan rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w imię Twoje wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”. Lecz Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. (Mk 9,38-40)

Bardzo brakuje dzisiaj w świecie postawy wyrażonej przez Pana Jezusa słowami: „Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. Ludzie bowiem są i zawsze będą różni, ale odmienność często jest traktowana jak zagrożenie. Rzadko mamy świadomość, że taka postawa świadczy o słabości człowieka.

Tylko ludzie słabi nie potrafią poruszać się w zróżnicowanym (pluralistycznym) świecie, dlatego robią wszystko, aby była jednolitość. Tymczasem Jezus przyszedł zjednoczyć świat, a nie ujednolicić. Zjednoczenie zakłada jedność w różnorodności. Jeśli więc zwalczamy odmienność, stajemy się wrogami jedności, do której dążył Jezus.

Każdy z nas ma swoją misję i potrzebne dary, by ją zrealizować. W każdym z nas działa Boży Duch i prowadzi każdego inaczej. Duch jest wolny. Chrystus i Jego Duch nie jest z jedną kategorią ludzi. Jezus przyszedł do wszystkich. Dlatego chce nam dzisiaj powiedzieć: „Nie bądźcie zazdrośni. Przeciwnie, radujcie się, że Boże dzieło może wzrastać w innych, w tym również w myślących i wierzących inaczej”.

Lata pracy w dialogu ekumenicznym i międzyreligijnym a zwłaszcza lata medytacji z przedstawicielami innych wyznań czy religii nauczyły mnie dostrzegać bogactwo działania Ducha Świętego i nie gorszyć się tym, że nie wszyscy należą do mojego Kościoła, nie wszyscy wierzą tak samo. Ważniejsze jest to, że idą Bożymi ścieżkami…

Te lata spędzone w dialogu z przedstawicielami innych wyznań czy religii uświadomiły mi, że  w sensie ścisłym różnorodność jako zagrożenie a w sensie szerszym brak jedności jest owocem oddzielenia człowieka od Boga.

Dlatego naglącą potrzebą dla człowieka obecnego czasu jest powrót do kontemplacji, która uczy nas przekraczać nasze stereotypy, nasz sposób myślenia. Kontemplacja kształtuje najpierw jedność w nas samych. „Bez praktyki kontemplacji – jak pisze o. Richard Rohr – nie da się przezwyciężyć wewnętrznych napięć, które walczą przeciwko jedności” (możemy te napięcia rozumieć jako obecne w człowieku lub także w różnego rodzaju wspólnotach czy społecznościach, lecz wszędzie są one wrogami jedności, którą nie bez powodu Chrystus uznał, za najważniejszy motyw swojej Modlitwy Arcykapłańskiej poprzedzającej Jego mękę i śmierć).

Może zapytać ktoś: „Dlaczego właśnie kontemplacja jest drogą do jedności (zarówno w wymiarze wewnętrznym jak i w wymiarze międzyludzkim)?” Dlatego, że zakłada ona nade wszystko prostotę serca i ubóstwo ducha. O tym kontemplatywnym wymiarze naszej wiary mówiło już wielu chrześcijańskich nauczycieli: w XX wieku niemiecki teolog Karl Rahner pisał: „Chrześcijanin XXI wieku albo będzie kontemplatykiem, albo go w ogóle nie będzie”, a kilka wieków wcześniej przedstawiciel mistyki nadreńskiej Mistrz Eckhart przestrzegał: „Tylko kontemplacja przez proces wewnętrznego ogołacania może nas ocalić od niebezpiecznego dyktatu naszego ego”.

Medytacja monologiczna jest praktyką, która ma nas prowadzić do kontemplacji. Słynni mistrzowie życia duchowego (św. Benedykt, św. Igancy Loyola) nauczali, że kontemplacja jest wyższym stopniem medytacji, która jest modlitwą z mniejszym lub większym zaangażowaniem naszego rozumu. Dar kontemplacji może (choć nie musi) być też szczególną łaską, daną bezpośrednio od Boga. Mówimy wtedy o kontemplacji wlanej. O ile w medytacji większą rolę pełni rozum, stosowanie pewnych metod modlitwy, to w kontemplacji wszystko zostaje uproszczone. Kontemplacja pozwala nam bardziej bezpośrednio przeżywać obecność, bliskość z Bogiem. Nie są dla niej istotne treści ani metody modlitwy, lecz miłość. „Kontemplacja – jak pisze autor Obłoku niewiedzy – jest to pełne miłości obcowanie człowieka z Bogiem w jego sercu”. Ostatecznie kontemplacja może przybierać postać mistyki, czyli najwyższego tu na ziemi stopnia zjednoczenia człowieka z Bogiem. Dla nas praktykujących medytację ważne jest to, abyśmy czynili wiele wysiłku, aby łatwo nie rezygnować z tej modlitwy, nawet jeśli wydaje się wymagająca i aby ostatecznie przyniosła ona owoc kontemplacji.