Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Kontemplacja – powołaniem każdego chrześcijanina

Jezus rzekł w odpowiedzi: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. [J 6, 44-47]

 

Wspominano już niejednokrotnie w naszych rozważaniach o tym, że życie wewnętrzne ma swoją dynamikę. Jeśli osoba modląca się będzie wierna łasce modlitwy, to najogólniej mówiąc za św. Janem od Krzyża będzie się ona rozwijała w dwóch etapach: etapie przed-kontemplacyjnym i kontemplacyjnym. Święty Jan na długo wcześniej nauczał o tym, co jednym prostym zdaniem ujął dwudziestowieczny teolog, jezuita ojciec Karl Rahner: „Powołaniem każdego modlącego się chrześcijanina jest bycie kontemplatykiem”.

Problem w tym, że wielu chrześcijan nie jest świadomych tego powołania lub błędnie uznaje się za niegodnych lub zbyt słabych by dostąpić udziału w doświadczeniu kontemplacyjnym. Tymczasem kontemplacja jest łaską, której udziela sam Bóg tym, którzy pozostają wierni duchowi i powołaniu do życia modlitwą.

Ważne jest także to by pamiętać, że okres przed-kontemplacyjny jest bardzo ważny w doświadczeniu wewnętrznym a formy obecne w czasie jego trwania (lectio divina, prośby, dziękczynienie) pozostają obecne także u osób, które weszły już bardzo głęboko w doświadczenie życia kontemplacyjnego. Błędem jest zatem przekonanie, że wchodząc w doświadczenie kontemplacyjne należałoby porzucić modlitwę dyskursywną. Każdy, kto ma za sobą jakieś doświadczenie modlitwy kontemplacyjnej wie, że kontemplacja przenika i przemienia dotychczasowe formy modlitwy, nadając im nową jakość, głębię i świeżość.

Znakiem tego, że Pan Bóg zaprasza nas do rozpoczęcia przygody z modlitwą kontemplacyjną może być fakt, że obecne formy modlitewne oparte na intelekcie, wyobraźni, afekcie i tradycyjnych formach, którymi się posługiwaliśmy przestają nam wystarczać a nasze serce tęskni za czymś innym, za wypłynięciem na głębię modlitwy. Ważne jednak, żeby nie pomylić tego stanu z oschłością czy lenistwem w modlitwie. Niezawodnym znakiem tego by wejść w doświadczenie kontemplacji, poza tym, że dotychczasowe formy modlitwy przestały nas już karmić jest głębokie pragnienie modlitwy. W doświadczeniu duchowym istotne jest, aby tego momentu nie przegapić, dlatego dobrze mieć kogoś zaufanego i doświadczonego w modlitwie, kto pomoże nam ten stan ducha rozeznać.

Wejście w doświadczenie kontemplacyjne jest bowiem zawsze świadomą decyzją, będąca odpowiedzią serca na zaproszenie, które Bóg do nas kieruje i które właśnie na poziomie serca możemy odczytać. Możemy oczywiście na to zaproszenie z różnych powodów nie odpowiedzieć, tak jak możemy w wolności nie odpowiedzieć na pójście drogą powołania, jakim Pan Bóg pragnąłby nas prowadzić. Zawsze jednak wiąże się to z pewnym ryzykiem zatrzymania się w rozwoju życia wewnętrznego, jakiego Pan Bóg dla nas pragnie.

Kontemplacja to czas, w którym osoba modląca się aktywnie podejmuje modlitwę ciszy i ze swej strony dokłada starań, by pozostawać w skupieniu wyrzekając się myśli, wyobrażeń czy innych poruszeń intelektu (nawet najbardziej pobożnych) traktując je jako rozproszenia. Dlatego modlitwa kontemplacyjna zawsze wiąże się z pewnego rodzaju wysiłkiem i ascezą. Istotą modlitwy kontemplacyjnej, do której prowadzi medytacja monologiczna jest koncentracja na obecności Boga starając się odrzucić wszelką aktywność poza stanem, który Johannes Lotz określa mianem „uważności”. Celem tej modlitwy jest odpowiedź na zachętę do bycia ubogim w duchu.

Medytacja monologiczna uczy nas rezygnować z tego, co wydaje się naszym ludzkim atrybutem modlitwy – intelektu, wyobraźni. Przez tę praktykę będąc w szkole Modlitwy Jezusowej nabywamy pewnego rodzaju nowej umiejętności modlitwy. Nie należy jednak tej formy modlitwy rozumieć w sensie jakiejś „techniki”, lub ćwiczenia koncentracji, co zubożałoby jej istotę. Zgodnie ze słowami Jezusa: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie pociągnie Mój Ojciec” [J 6,44] – kontemplacja pozostanie zawsze modlitwą wezwania, obdarowania i doświadczenia Bożej mocy. Już sama decyzja o wejściu na drogę modlitwy kontemplacyjnej, choć staje się owocem naszego wyboru, to nie obywa się bez łaski, która uprzedza nasz wybór. Dlatego trzeba mocno podkreślić wielką różnicę wynikającą z perspektywy teologii życia wewnętrznego pomiędzy chrześcijańską modlitwą kontemplacyjną a medytacjami niechrześcijańskimi, w których – niejako z definicji – działanie zależne jest od człowieka a nie od Boga. Perspektywa chrześcijańska każe nam spoglądając na doświadczenie modlitwy i jej owoce w naszym życiu powiedzieć za św. Teresą – „Wszystko jest łaską.”