Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Medytacja jako doświadczenie pustyni

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. (Mk 6, 31-32)

Dzisiejszy komentarz do medytacji piszę w Afryce. Pisząc spoglądam przez okno, z którego aż po horyzont rozciąga się pustynia. Można by zatem rzec, że temat rozważań narzuca się sam, tym bardziej, że – jak o tym już nie raz mówiliśmy – praktyka medytacji mocno wpisuje się w duchowość pustyni.

Obraz pustyni był w moim doświadczeniu duchowym zawsze ważnym aspektem. Najpierw za sprawą jednego z moich ulubionych pisarzy chrześcijańskich – Carlo Carretto – ze zgromadzenie Małych Braci od Jezusa, który swoimi „Listami z Pustyni” a następnie bardzo intensywnymi rekolekcjami pod charakterystycznym tytułem „Pustynia w mieście” zainspirował mnie tym rodzajem duchowości. A potem w seminarium, gdzie za ojca duchownego otrzymałem w darze (choć czasem to był trudny dar) kapłana, który będąc miłośnikiem duchowości Małych Braci Karola de Focould sam spędził wśród nich rok na pustyni.

Pustynia jako metafora służy zobrazowaniu wielu tematów z zakresu duchowości. Jednym z nich jest bez wątpienia temat medytacji chrześcijańskiej, która doskonale wpisuje się w duchowe doświadczenie pustyni.

Kiedy czytamy opisy pustyni jawi się ona przede wszystkim jako miejsce nieurodzajne, w pewnym sensie niebezpieczne, będące środowiskiem wrogim dla życia. A jednak Izajasz prorokując by pustynia napełniła się weselem a spieczona ziemia – zazieleniła (por. Iz 35,1-2) pokazuje, że pustynia może mieć także wymowę pozytywną.

Kiedy skupimy się na biblijnych opisach pustyni, to dostrzeżemy, że jest ona, przede wszystkim, miejscem zmagań, gdzie dokonuje się nawrócenie i oczyszczenie, gdzie walka z nieprzyjaznym środowiskiem staje się symbolem osobistej walki o panowanie nad sobą i zwycięstwo nad demonami. Jest ona również miejscem, gdzie doświadcza się bogatych i pozytywnych przeżyć, jak spotkanie Mojżesza z Bogiem w gorejącym krzewie na górze Synaj (por. Wj 3,2) czy Eliasza, który dostrzegł Stwórcę w „dźwięku łagodnej ciszy”, czy w szmerze łagodnego powiewu na górze Horeb (1 Krl 19,12).

Ale jak pisze w książce p. t. „Listy z pustyni” wspomniany już Carlo Carretto: „Pustynia jest miejscem osobistej odnowy i odświeżenia, nie tylko w sferze duchowej, ale także fizycznej i emocjonalnej”. Daje świadectwo, że czas spędzony na pustyni (choćby był to jeden dzień) jest dobroczynny dla całego człowieka. Wiele osób,  nie tylko duchownych, wpisane mają w swój duchowy program spędzenie na pustyni przynajmniej jednego dnia w miesiącu. Przykładem takiej praktyki jest kard. Robert Sarah – obecny Prefekt Kongregacji Doktryny Sakramentów, znany w Polsce ze swoich książek i głoszonych tu rekolekcji, który każdego miesiąca spędza na odosobnieniu, które nazywa swoją pustynią trzy dni w miesiącu, jadąc tam jedynie z Pismem Świętym w ręku i spędzając ten czas na modlitwie. Podobne doświadczenie jest wpisane w duchowość Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich, których Siostry i Bracia spędzają w ramach „pustyni” jeden dzień w tygodniu. Znam także małżeństwa, które wyjeżdżają (oczywiście oddzielnie) na taki dzień pustyni i dają zgodne świadectwo, że ten czas spędzony w odosobnieniu jest intensywnym „ładowaniem duchowych akumulatorów”.

Ale pustynia kojarzy się z jeszcze jednym doświadczeniem, które uświadomiłem sobie bardzo mocno właśnie w tym roku a które wprost łączy się z kwestią duchowości. Mam na myśli fakt, że pustynia zmusza człowieka do poważnie rozumianej refleksji ekologicznej. W małym domku, który zamieszkuję jest wyryty napis: „For a better World” a donosi się do korzystania z wody, której tutaj po prostu nie ma. Świadomość barku tego podstawowego dobra woła o rozwagę i ludzką mądrość w posługiwaniu się naturalnymi dobrami, które dał nam Bóg, tak, aby starczyło ich dla innych. Na pustyni zupełnie inaczej rozumie się słowa jakie Bóg w Księdze Rodzaju kieruje do pierwszych ludzi: „Czyńcie sobie ziemię poddaną.” Stwórca dając nam w darze miłości Ziemię i jej zasoby przypomina nam, że jej czyste i delikatne piękno wymaga opieki i współpracy ze strony ludzi, jeżeli ma przetrwać i służyć kolejnym pokoleniom. Widok pustyni za oknem przypomina mi o zagrożonym środowisku (można ten obraz odnieść zarówno do środowiska zewnętrznego jak i wewnętrznego) i właśnie dlatego oba te środowiska powinny zajmować najwyższe miejsce na liście spraw, o które nieustannie troszczy się człowiek wiary. Dlatego, że odniesienie do środowiska zewnętrznego dokładnie wpisuje się w relacje potrójnej miłości: do Boga, do drugiego człowieka i do samego siebie. Takiego właśnie odniesienia uczy pustynia.

Pustynia – jak zwykł mawiać wspomniany już Mały Brat od Jezusa – prowadzi do poznania samego siebie a przez to doświadczenie do spotkania z Bogiem w takiej rzeczywistości, jaką ona jest naprawdę a nie jakiej byśmy sobie życzyli. Oczywiście mówiąc o pustyni mamy na myśli pewien symbol, który nie koniecznie oznacza miejsce geograficzne o takiej nazwie. Pustynia jest to jakiekolwiek miejsce odosobnienia i ciszy, gdzie możemy stanąć twarzą w twarz z głębokimi pytaniami dotyczącymi nas samych i naszego życia, w tym naszej relacji do Boga.

Przykład Chrystusa, ale też wielu duchowych autorytetów pokazuje, że jest to wymiar niezbędny dla naszego duchowego rozwoju. Warto pytać, czy w naszej duchowej wędrówce jest czas i miejsce na tę duchową przestrzeń, którą moglibyśmy określić jako nasze osobiste doświadczenie pustyni?