Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Obrońca

Dzieci moje, piszę wam to dlatego,

żebyście nie grzeszyli.

Jeśliby nawet kto zgrzeszył,

mamy Rzecznika wobec Ojca –

Jezusa Chrystusa sprawiedliwego.

On bowiem jest ofiarą przebłagalną

za nasze grzechy,

i nie tylko nasze,

lecz również za grzechy całego świata. (J 2, 1-2)

Dokładne brzmienie listu św. Jana jest nieco inne niż to, którym posługujemy się w liturgii. „Rzecznik” (adwokat), którego mamy, nie jest naszym „rzecznikiem” wobec Boga, ale u Boga. Nie jest to różnica bez znaczenia. Tym, kto nas oskarża, nie jest bowiem Bóg, lecz – jak to napisano w Księdze Apokalipsy – szatan (Ap 12, 10). W związku z tym warto pamiętać o dwóch sprawach.

Po pierwsze, oskarżenia szatana nie odnoszą się jedynie do perspektywy sądu, który następuje po śmierci człowieka. Szatan jest tym, który oskarża nieustannie, „dniem i nocą”. Jest tym, który stale widzi nasze życie i który formułuje coraz to nowe oskarżenia mające wykazać zło naszych uczynków i zło nas samych.

Po drugie zaś, szatan nie oskarża nas jedynie bezpośrednio wobec Boga, lecz także w sposób pośredni – w obrębie naszej psychiki. Oskarżycielska działalność szatana jest bardziej perfidna niż można by przypuszczać na podstawie tradycyjnych przedstawień, w których występuje jako rozpoznawalny przeciwnik człowieka. Szatan ukrywa przed nami swoją twarz. Działa, podszywając się pod nasze myśli i uczucia. Perfidia sięga granic, gdy podszywa się pod samego Boga, chcąc nam Go przedstawić jako tego, który chce naszej zguby, który stale szuka sposobności, by skazać nas w swoim sądzie.

Ostatecznie szatan usiłuje nas przerazić tym, kim jesteśmy. Przerysowuje naszą grzeszność, zaburza właściwą proporcję grzechów, które popełniamy. Oskarża naszą przeszłość i teraźniejszość. A kiedy wpadamy w przerażenie, tracimy nadzieję na przyszłość. Wobec złej nowiny o nas samych, horyzonty nadziei naszego życia stają się coraz węższe, coraz bardziej skrojone na miarę przestępcy-recydywisty, który niesie w sobie smutną wiedzę o sobie samym, o swojej niemożności życia w inny sposób niż dotychczas. To dlatego potrzebujemy potężnego Obrońcy.

Chrystus nie jest tym, który broni nas przed naszym Ojcem. Nie jest nim, bo takiego obrońcy nie potrzebujemy. Chrystus broni nas przed tymi naszymi myślami, które inspiruje szatan. Chrystus występuje w obronie nas i nadziei, którą w sobie nosimy. Jego światłość – i tylko ona – jest w stanie rozpraszać mroki oskarżeń, które zostają w nas podstępnie złożone. „Wnieś ponad nami światłość Twoją, Panie”. Wołajmy o nią do Boga, bo tylko w obecności tego światła mrok smutku nie jest w stanie odebrać nam nadziei.