Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Owce potrzebują pasterza

„Litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”.

Bóg widzi nasze udręczenie i osamotnienie. Wie, że sami bez Jego pomocy i pomocy innych osób nie poradzimy sobie z życiem. Owce potrzebują pasterza. Dziecko potrzebuje rodziców, uczeń nauczyciela, słaby ochrony mocniejszego, zagubiony przewodnika, chory lekarza a wierny kapłana.

Ludziom każdego pokolenia potrzeba przewodników i autorytetów, aby nie zagubić się w drodze przez życie. Nie wystarczą „wolność, równość, braterstwo”. Autorytetów nie wybiera się także w demokratycznych wyborach. Do roli bycia autorytetem trzeba długo dojrzewać. To smutne, że dzisiaj tak często podkopuje się wiele autorytetów. Ale ci, którzy to robią doskonale zdają sobie z tego sprawę, że bez ojców, dobrych nauczycieli, bez autorytetów świat zmienia się wielki dom dziecka, w którym dorosłe dzieci błąkają się bez celu, egoistycznie zajęte sobą, często sfrustrowane, znękane i porzucone.

„Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. O dobrych pasterzy trzeba prosić Boga, trzeba ich wymodlić. Zwykle termin „pasterz” zwykliśmy odnosić w Ewangelii do kapłanów, ale w szerszym tego słowa znaczeniu jest nim każdy, kto ma udział w wychowaniu i rozwoju drugiego człowieka: rodzic, nauczyciel, lider wspólnoty. Każdy z nas ma jakieś swoje zadanie do wypełnienia w tym „żniwie”, które należy do Boga. Od tego czy dobrze wywiązujemy się z roli, jaką w życiu Pan Bóg nam powierzył zależy czy „żniwo” to będzie przynosiło dobre czy liche owoce zarówno w naszym życiu, jak i w życiu innych. Nie ma też nic uwłaczającego godności człowieka w tym, że szuka on pomocy u mądrzejszych, bardziej doświadczonych. To szukanie to wyraz odpowiedzialności za swoje życie a w wymiarze duchowym także szukanie Boga, który w swoim prowadzeniu posługuje się ludźmi.

Ewangelia odnotowuje, że Jezus przywołał do siebie swoich uczniów. Aby stać się nauczycielem, autorytetem trzeba mieć zawsze pokorę bycia uczniem. Ta scena z Jezusem, który wzywa do siebie uczniów i wyznacza im zadania uświadamia nam, że każde powołanie ma swoje źródło w Bogu a zdolność do jego wypełnienia jest wprost proporcjonalna do naszej bliskości z Mistrzem. Jedynie fakt, że znajduję czas na rozmowę z Jezusem, na wsłuchanie się w Jego słowo i otwartość na Jego łaskę daje nam – bez względu na to, jaką rolę w życiu wypełniamy – pewność, że się nie zagubimy, że dokonamy właściwych wyborów i że nie będziemy musieli potem żałować popełnionych błędów. Żadna czysto ludzka władza nas przed tym nie uchroni.

Ewangelia przywołuje imiona dwunastu apostołów. Jezus zlecając uczniom zadania nie przekreśla osobowości apostołów i ich indywidualności. Imię w języku biblijnym oznacza oryginalność każdego z nich. I tak jest do dziś.

 W każdej Mszy świętej wymieniamy imię papieża i biskupa. To nie tylko urzędy, ale i konkretni ludzie. Każdy chrześcijanin wnosi coś „swojego” i niepowtarzalnego w bogactwo Kościoła, choć istota roli, jaką mamy do wypełnienie jest wciąż taka sama – mamy być świadkami Chrystusa.

Grono Apostołów, tak jak i Kościół – to wspólnota, za którą wszyscy ochrzczeni są odpowiedzialni i nie wolno nam o tym zapomnieć! To nie tylko rola biskupów i księży. Każdy z nas na mocy sakramentu chrztu został wezwany po imieniu i posłany przez Chrystusa, aby przez dobre wypełnianie swojego życiowego powołania stawał się świadkiem wiary.

Prośmy, abyśmy nigdy nie utracili tej świadomości i nie zaniedbywali zadań, do wypełniania których każdego dnia Pan Bóg nas zaprasza.