Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Owoce, na które oczekuje Bóg

Wciąż słyszymy o ludziach, którzy giną w gwałtowny sposób; w zamachach terrorystycznych, wypadkach lub na skutek klęsk żywiołowych. Dlatego obrazy przywołane przez Chrystusa o zabitych Galilejczykach lub po zwaleniu się wieży nie robią już na współczesnym człowieku wrażenia. Co nie znaczy, że nagła śmierć większej liczby – o czym nierzadko donoszą media – nie przemawia do wyobraźni. Czasem rodzi współczucie, innym razem pytanie: „Dlaczego zginęli?” Rzadziej rodzi refleksję o kruchości życia i nieuchronności śmierci.

Z kolei dla niewierzących to woda na młyn, aby zadać ironiczne pytanie: Czemu Bóg, skoro jest dobry, na to pozwala? Chrystus podejmując ten temat, mówi, że nagła śmierć nie jest karą za grzechy, jak często sądzili Żydzi. Pan Jezus zaprasza nas, abyśmy na takie wydarzenia potrafili popatrzeć jak na znak, przypomnienie i wezwanie. Przypomnienie o tym, że mój czas jest policzony i dlatego nie powinienem lekceważyć wezwania do nawrócenia i odkładać go na bliżej nieokreśloną przyszłość, myśląc, że przecież jeszcze mam czas… „Pamięć o śmierci skłania do odpowiedzialności za życie, za każdy dzień, każdą chwilę” – zwykł mawiać Efrem Syryjczyk – jeden z bardziej znanych Ojców Pustyni z IV wieku.

Chrystus przywołując obraz figowca przypomina, że Bóg oczekuje od nas owoców naszego życia! I nie chodzi o to, aby myśleć o tym jedynie w perspektywie sądu ostatecznego. Owszem, kiedyś Pan Bóg zapyta nas o te owoce. Ale Bóg chce, abym pamiętał o tym już teraz, na co dzień. Abym pytał siebie często a już na pewno przy okazji rachunku sumienia: „Jakie są owoce mojego życia, z których Pan Bóg może być zadowolony?  Nie chodzi o to, że wydajność czy skuteczność jest w życiu najważniejsza. Bóg mierzy nas inną miarą. Z pewnością nie chce, by nasze życie było nastawione na sukces według kryteriów tego świata. Być może to, co my uważamy za najcenniejsze owoce naszego życia, w oczach Bożych jest niewiele warte. I odwrotnie. Bóg zawsze patrzy głębiej – na serce. Najważniejszym owocem w oczach Bożych może być coś, co nam wydaje się mało istotne.

Ale ta przypowieść o drzewie figowym jest też przypowieścią o wielkiej cierpliwości Boga. Pan Bóg w swoim miłosierdziu wciąż daje nam nową szansę. Czasem, owszem musi tak jak dobry ogrodnik „okopać i obłożyć nawozem”.  Przejawem tego może być trudne życiowe doświadczenie, które spada na nas znienacka, ale z Bożej perspektywy może być wezwaniem do większej wiary, nadziei czy dojrzałości duchowej. Ale w Roku Miłosierdzia warto też pamiętać, że ta pełna miłosierdzia cierpliwość Boga powinna być także wzorem dla nas. Sami czujemy to najlepiej, jak często przydałoby się nam więcej cierpliwości w stosunku do dzieci, domowników czy współpracowników. Żyjemy dzisiaj pod szczególną presją czasu, oczekujemy natychmiastowych owoców. Tymczasem zwłaszcza w życiu duchowym nie ma szybkich owoców. Nieraz przez brak cierpliwości łatwo jest kogoś skreślić. A taka postawa potrafi skutecznie zabić ducha w drugim człowieku. Dopóki człowiek ma nadzieję ma po co żyć i o co walczyć… To bardzo konkretny owoc o który warto się pytać. Jako chrześcijanie będący ludźmi nadziei powinniśmy nie tylko sami tę nadzieję mieć, ale też wlewać ją w serca innych,

Niemniej dzisiejsza Ewangelia kończy się dosyć dramatycznym wydźwiękiem: Oto ogrodnik symbolizujący w tej przypowieści samego Chrystusa mówi do właściciela winnicy będącego symbolem Boga: „W przyszłości możesz go wyciąć”. Nie znaczy to bynajmniej, że cierpliwość Boga może się wyczerpać. Chodzi o to, żebyśmy nie zapomnieli, że nasze życie ma określone ramy. Trzeba się w nich zmieścić, tak żeby zdążyć napisać swoim postępowaniem przyzwoity życiorys, którego nie będziemy musieli się kiedyś wstydzić przed Bogiem. Nie mamy do dyspozycji nieskończonej ilości nowych szans. Dlatego jak pisze św. Paweł w 2 Liście do Koryntian: „Napominam was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej” (2 Kor. 6, 1). Z perspektywy duchowej lepiej byłoby nie przyjąć łaski Bożej niż przyjąć ją i zmarnować. Sami wiemy ile łask marnujemy!? Dopóki trwa życie jego ostateczny rezultat nie jest przesądzony. Ale ryzyko, że na końcu Bóg zobaczy nasze życie bez owoców powinno nas skłaniać do poważnego potraktowania każdej chwili i każdej łaski.