Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Przechadzać się przez życie w obecności Boga

Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona.

Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: «Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!»

Rzekł do nich Jezus: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.

Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy». (J 10,22-30)

Chyba od zawsze Ewangelia św. Jana była moją ulubioną Ewangelią. Po pierwsze, dlatego że Jan mówi o wielu rzeczach, które są nieobecne u pozostałych ewangelistów; a po drugie, dlatego że o wydarzeniach, które wspomniane są u Synoptyków Jan mówi inaczej, nieco głębiej. Dla mnie to nie tylko relacja apostoła, naocznego świadka, ale też kontemplatyka.

Przykładem jest dzisiejszy fragment. Z jednej strony kontynuuje on obraz Chrystusa – Dobrego Pasterza, ale dodaje też nową informację: tylko Ewangelia Jana wspomina portyk Salomona jako miejsce, w którym Jezus dyskutuje z Żydami w świątyni. To miejsce wspomniane jest także w Dziejach Apostolskich (3,11; 5,12) jako przestrzeń, w której przebywali uczniowie Chrystusa, może właśnie ze względu na sentyment do tego miejsca świątyni, w którym często spędzali czas z Mistrzem.

Jan pisze, że Chrystus przechadza się w świątyni, która była dla każdego wierzącego Żyda miejscem obecności Boga na ziemi. Można powiedzieć, że Jezus przechadza się zatem w obecności Ojca. Ponieważ ta świadomość obecności Ojca nieustannie wypełnia Jego serce może śmiało powiedzieć jedno z najbardziej gorszących dla Żydów zdań w całej czwartej Ewangelii: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.

I tu pierwsza myśl a zarazem pytanie, które się rodzą z tej refleksji: „Na ile żyjemy świadomością obecności Boga?” Medytacja, Modlitwa Jezusowa przez praktykę mają właśnie za zadanie prowadzić nas coraz bardziej do życia świadomością obecności Boga, tego że przechadzamy się przez życie w Jego bliskości. O tym też przypominają nam Dzieje Apostolskie: „W Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”  [Dz 17,28]

Nie mam jednak wątpliwości, że aby żyć nieustannie świadomością tego, że wszystko w naszym życiu jest miejscem obecności Boga trzeba być człowiekiem głębokiej wiary.

Jednak w dzisiejszej Ewangelii Jezus stawia dyskutującym z Nim Żydom zarzut: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Na pierwszy rzut oka wydaje nas się, że to zdanie nas nie dotyczy, ale czy tak jest naprawdę? Czy nie jest tak, że często testujemy słowo Jezusa, poddajemy je w wątpliwość, nie ufamy mu. Najbardziej dobitnym przejawem takiej postawy jest grzech, który wprost jest odrzuceniem słów Jezusa. Pójście za Jezusem i słuchanie Jego głosu gwarantuje nam bezpieczeństwo. I to nie jakieś doraźne, ale wieczne. Problem w tym, że my za każdym razem, kiedy popełniamy grzech dajmy wyraz niewiary w to słowo. Dopiero kiedy dopadają nas bolesne konsekwencje grzechu, przekonujemy się, że to jednak Bóg miał racją a nie my i że warto było Go posłuchać i zawierzyć Jego słowu do końca.

Zawierzyć słowu Bożemu bez zastrzeżeń – tego także pragnie nas nauczyć medytacja.

Wróćmy jednak raz jeszcze do kontekstu dzisiejszej Ewangelii. Wypowiadając kontrowersyjne słowa, zamykające dzisiejszy fragment Ewangelii Chrystus kończy swój wywód na temat misji ocalenia życia owiec. Stwierdza on kilka wersetów wcześniej, że działa „w imię” Ojca, czyli wykonuje w widzialny sposób Jego wolę. A zatem mówiąc o byciu jedno z Ojcem, wskazuje na współdziałanie z Ojcem w walce o każdą i każdego z nas.

Czy chrześcijaństwo nie jest  zaproszeniem, byśmy w naszym działaniu stali się jak Chrystus? My też mamy być „jedno z Ojcem”. Nie staniemy się przez to osobami boskimi jak Chrystus, ale mamy szansę na przedłużenie Jego misji poprzez modlitwę i życie tak, by zbliżać się w ten sposób do świętości a innych do Boga.

Medytacja uczy nas nieustannego wsłuchiwania się w głos Boga. Uczy nas dostrojenia naszego bicia serca do rytmu serca Jezusa. Uczy nas jak być jedno z Nim w modlitwie, po to by być jedno z Nim w naszym działaniu.

Prośmy o to, aby nasza modlitwa coraz bardziej utwierdzała nas w jedności z Bogiem, aby z niej wypływało także cale nasze życie.

Owocnej medytacji!