Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Pytanie najważniejsze

W książce znanego współczesnego psychologa Chrisa Trumana p. t. Kłamstwa, w które wierzymy autor wyznaje: „Gdy miałem dwadzieścia lat, martwiłem się, co inni o mnie myślą. Gdy miałem lat czterdzieści, mówiłem sobie: niech myślą, co chcą. Później odkryłem, że większość ludzi wcale o mnie nie myśli”.

Kiedy św. Piotr oznajmia w dzisiejszej Ewangelii, że Chrystus jest Mesjaszem i Synem Bożym słyszy z ust Jezusa następujące słowa: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16, 17). Czyli, używając współczesnego języka, doszedłeś do tego wyznania nie dzięki możliwościom ludzkim, lecz zostało ci to dane z góry. Ciało i krew to semityzm oznaczający po prostu naturę ludzką.

Piotr jest błogosławiony nie dlatego, że samodzielnie wspiął się na wyżyny ludzkiego poznania i odkrył bóstwo Chrystusa, ale dlatego, że otworzył się i przyjął pouczenie Ojca, które bardziej dotarło do niego poprzez serca niż poprzez rozum. I Chrystus rozpoznaje to działanie Ojca w Piotrze.

Wyznanie Piotra jest odpowiedzią na wcześniej postawione przez Chrystusa pytanie: „Co o Mnie sądzicie/myślicie?”.

Zastanawia mnie jak wielu współczesnych ludzi, także chrześcijan, nic nie myśli o Chrystusie? Może jeszcze na pytanie: „Za kogo ludzie uważają Chrystusa?” większość potrafiłaby coś odpowiedzieć, przytaczając różne bardziej lub mniej historyczne opinie. Pytanie jakie stawia nam dzisiaj Chrystus jest dużo poważniejszej natury: On pyta, co ty i ja myślimy o Nim osobiście?

I nie chodzi o podanie prawidłowej, obiektywnie trafnej odpowiedzi, znanej z katechizmu czy wyczytanej w jakiejś książce. To trochę jak na sprawdzianie z matematyki – liczy się nie tylko wynik, który można od kogoś ściągnąć, ale liczy się cały proces szukania i dochodzenia do odpowiedzi.

Kim dla mnie jest Chrystus? To bardzo osobiste pytanie i taka też powinna być odpowiedź. Jest to pytanie zasadnicze dla naszej wiary. Nie tylko dlatego, że nie ma chrześcijaństwa bez Chrystusa (co dziś dla wielu wcale nie jest oczywiste). I nie dlatego, że On jest Zbawicielem. Nie dlatego, że pięknie zapisał się w historii, głosząc Ewangelię, wyrzucając złe duchy, karmiąc głodnych, uzdrawiając chorych i wreszcie tym, że umarł ale zmartwychwstał. To wszystko prawda – czytamy o tym w Ewangeliach, potwierdzone to zostało przez wielu świadków.

Jest to pytanie zasadnicze także dlatego, że pozwala znajdować odpowiedzi na te podstawowe i uniwersalne pytania, które człowieka od zawsze nurtują i które zawsze będzie sobie zadawał: Kim jestem? Skąd pochodzę? Dokąd zmierzam?

Jan Paweł II w swojej pierwszej encyklice napisał: „Chrystus objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi (…). Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca (…) musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa” (Redemptor hominis, nr 10).

Chcę dobra, a czynię zło – dlaczego? – napisze św. Paweł w Liście do Rzymian [Rz 7,15-16]… Tęsknię za życiem, a doświadczam śmierci – dlaczego? – pyta w swojej książce znany filozof Søren Kierkegaard… Pragnę miłości, a tyle we mnie złości, niechęci, pretensji – dlaczego? – pyta wiele osób w konfesjonale. Jak to o mnie świadczy? Jaki jest sens moich starań, wysiłków, ofiar?

Te pytania ujawniają chęć odkrywania przez człowieka prawdy o sobie, lepszego zrozumienia siebie.

Człowiek nie może zrozumieć siebie i swojego życia bez osobistej odpowiedzi na to pytanie: „Kim dla mnie jest Chrystus?”. Dlaczego?

Dlatego, że jest to podstawowe pytanie dla naszej wiary a tylko wiara – jak pokazuje w dzisiejszej Ewangelii postawa Piotra – może nas z zaufaniem otworzyć na to światło, które przynosi nam zrozumienie wielu po ludzku trudnych do zrozumienia kwestii. Kwestii, które choć trudne do ogarnięcia naszym umysłem, paradoksalnie są zrozumiałe jedynie dla naszego serca.