Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Ruminatio – droga do zjednoczenia z wolą Boga

Gdy Jezus przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim rozmawiać. Ktoś rzekł do Niego: «Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą pomówić z Tobą».

Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: «Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?»

I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką». (Mt 12, 46-50)

 

Ten fragment przywołany przed chwilą z Ewangelii św. Mateusza zatytułowany jest w Biblii Tysiąclecia: „Prawdziwa rodzina Jezusa”.

Jezus uświadamia nam, że tym, co decyduje o najgłębszej relacji z Nim, jest pełnienie woli Bożej. Każdy człowiek jest Mu najbliższy wtedy, gdy ponad wszystko umiłuje Ojca i Jego wolę. Źródłem odkrywania woli Bożej jest słowo Boże, w które się wsłuchujemy. Często powtarzamy, że medytacja monologiczna jest szkołą słuchania słowa, ale nie chodzi w niej o słuchanie dla samego słuchania, lecz o zgodę na to, aby to słowo mocą łaski, którą niesie stało się zaczynem przemiany naszego serca i naszego myślenia i aby w konsekwencji prowadziło nas do coraz głębszego jednoczenia naszej woli z wolą Boga.

Zobaczmy, że Jezus wypowiada słowa dzisiejszej perykopy ewangelicznej w obecności Maryi, która jest dla Niego najbliższą osobą na ziemi nie tylko przez więzy krwi, ale także przez głębokie więzy duchowe. To Maryja jest nam wskazywana nieustannie jako wzór osoby, która całym sercem przylgnęła do woli Boga. A droga do zjednoczenia Jej woli z wolą Boga zaczyna się właśnie – jak mówi Ewangelia – od wsłuchiwania się w słowo Boże i zachowania go w swoim sercu. W tym sensie życie Maryi jest nieustanną medytacją. Nosząc w sercu słowo, Maryja praktycznie się z nim nie rozstaje. Maryja nosi słowo w sercu i poddaje się jego działaniu. Pozwala mu się przemieniać od wewnątrz. To jest postawa, którą podejmują następnie pierwsi chrześcijańscy mnisi, określając ją mianem ruminatio, czyli „przeżuwanie”. Św. Antoni – nazywany ojcem mnichów egipskich – polecał tę praktykę i jako wzór dla swoich duchowych uczniów wskazywał wielbłąda, który przez cały dzień żuje swój pokarm i tym samym wytrzymuje cały dzień bez jedzenia i picia, tak też – zdaniem świętego Antoniego – medytujący nad słowem powinien przeżuwać święte słowo, aż się z nim zjednoczy i stanie się ono dla niego pokarmem duchowym karmiącym go przez cały dzień i całą noc, zgodnie z zapewnieniem Ewangelii, która mówiąc o właściwościach słowa Bożego porównuje go do ziarna wrzuconego w ziemię, które czy człowiek śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. (por. Mk 4,26 – 27)

Przeżuwanie słowa w sercu w procesie medytacji jest procesem cichym, subtelnym i bardzo osobistym. Nic szczególnego się przy tym nie dzieje. Medytujący może odczuwać coś w rodzaju aury milczenia, otaczającej medytowane słowo i będącej dla niego przestrzenią wzrostu i działania. Praktyka ta upodabnia nas do samego Chrystusa, o którym pisze św. Jan od Krzyża, że „jest Słowem wyłonionym z milczenia”.