Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Wolność

Wśród różnych niepokojów i zawirowań jest jedno szczególne miejsce a właściwie jeden szczególny czas w ciągu dnia, w którym odnajduje pokój. Ten czas, to medytacja a także Lectio Divina – zatrzymanie się na chwilę wobec mocy działania Bożego słowa i wreszcie Eucharystia. To chwile, o które stają się praktycznym doświadczeniem tego, o czym pisze Psalmista: „Chronię się w cieniu Twych skrzydeł” (Ps 57)

Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. (Rz 7,18-24)

Piękny jest ten fragment z Listu św. Pawła do Rzymian, szczery do bólu i wiele mówiący także w kontekście naszych wewnętrznych doświadczeń i zmagań.

Paweł wyznaje że poddał się panu, któremu na imię grzech. Pyta zaniepokojony o to, co się z nim dzieje? Nie jest w stanie zrozumieć, co robi. To jest tajemnica nieprawości. Nosimy w sobie coś tajemniczego, co nie pozwala nam zrozumieć, co czynimy i dokąd nas to prowadzi. Ta rzeczywistość grzechu występując w naszym życiu w roli pana niczego nam nie wyjaśnia, lecz za każdym razem wydaje nam rozkazy trzymając nas w ten sposób w swojej władzy. Jest to sposób działania pana, który nie ujawnia swoich tajemnic niewolnikowi aby ten był posłuszny.

Istnieje w Apostole jakaś część jego osobowości, której nie można utożsamić z grzechem. I ta jego część odczuwa wstręt do tego, co Paweł czyni. Skarży się on, że w nim nie ma miejsca na dobro („nie mieszka dobro”), ponieważ całe ciało jest podporządkowane grzechowi. Prawo, które dobrze zna określa, co jest dobre, lecz to Prawo nie daje mu siły potrzebnej do czynienia dobra. Prawo jest dobre, święte, sprawiedliwe, lecz równocześnie okazuje się być bezsilne wobec tego, który chce posiąść Pawła w niewolę. Prawo bowiem w przeciwieństwie do osoby nie ma bowiem możliwości wzięcia człowieka za rękę i poprowadzenia w stronę realizacji tego, czego się od niego domaga. Zaczyna się pojawiać w Apostole lęk, ponieważ uświadamia sobie własne ograniczenia.

Paweł chce wykonać to wszystko co uznaje za dobre, lecz nie wie skąd czerpać siłę do realizacji swoich dobrych zamiarów, właściwych decyzji. Ta sytuacja jest okazją dla niego do odkrycia, że działają w nim dwie różne, przeciwstawne sobie siły: jedna, rozpoznaje dobro i pragnie je wypełnić, oraz druga, która uniemożliwia mu jego wypełnienie a nawet wywiera presję w kierunku dokonania wyboru sprzecznego z upragnionym dobrem.

Paweł przeżywa w wielkim bólu tragiczną rzeczywistość, będącą częścią jego codziennego doświadczenia. Okazuje się, że nie można osiągnąć doskonałości własną mocą. „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci?”. Jak inaczej można przetłumaczyć te słowa? „Czuję się człowiekiem nieszczęśliwym! Kto mnie uwolni od tego rozdzierającego napięcia?”.

Jakże ważne jest odczucie wewnętrznego rozdarcia. Kiedy nie odczuwamy tego, jakaś część w nas przestaje walczyć. Niebezpieczny jest spokój człowieka, który przestał walczyć, kto zrezygnował z korzystania z własnej wolności, gdyż to oznacza, że poddał się tyranowi. Jedną z wielkich pokus, jakie podsuwa nam wróg naszego zbawienia jest pokusa uwolnienia się od ciężaru wolności, która zawsze wiąże się z ogromną odpowiedzialnością (o czym często przypominał św. Jan Paweł II). Bywa tak, że próbą uwolnienia się od ciężaru wolności i odpowiedzialności za nią jest pokusa sprzedania jej komukolwiek. Nie jest trudno znaleźć kogoś, kto chętnie kupi naszą wolność, stając się jej panem.  Warto prosić Pana, by pozwolił nam zrozumieć jak cennym i delikatnym darem jest wolność i chronił nas od kupczenia nią!