Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Chrześcijańska medytacja to nie technika

Dzisiaj w dobie wielkiego tempa życia, zabiegania człowiek szuka technik, które pozwolą mu szybko osiągnąć różne cele. Rozwój techniki zdominował współczesny świat. Jest już tak wielki, że często nie nadążamy za nowinkami technicznymi, które mają za zadanie ułatwić człowiekowi życie. Niestety owo nastawienie na technikę, jako pomoc w osiąganiu szybszych efektów naszego działania często nieświadomie przenosi się także na sferę duchową. Tutaj także człowiek współczesny poszukuje technik, które ułatwiłyby odpoczynek czy relaksację w stresie, tak aby jak najszybciej osiągnąć stan wewnętrznego pokoju. Kiedy jedna technika nie działa, nie rzadko porzuca się ją, szukając innej…

To, co sprawia, że medytacja różni się jako duchowa praktyka to fakt, że nie traktujemy jej w znaczeniu techniki. Istnieje diametralna różnica pomiędzy medytacją kojarzoną jako technika, a medytacją, która jest formą modlitwy. Warto o tym mówić, gdyż to, co stoi u fundamentów każdego z tych podejść do praktyki medytacji diametralnie się różni. Dla człowieka, który traktuje medytację jedynie jako pewną technikę, motywacją jest pewna ciekawość i jej praktyczne owoce.  Taki człowiek myśli sobie: „spróbuję i zobaczę, co mogę przez nią uzyskać, jak mogę się przez nią zmienić” lub też: „spróbuję i zobaczę czy przyniesie mi ona oczekiwane i założone efekty jak np. większy spokój, większe skupienie czy mniejszy stres…” Jeśli  nie spełni moich oczekiwań, to ją porzucę i poszukam innej metody, by osiągnąć zamierzone owoce”.

Z kolei dla człowieka, który traktuje medytację jako praktykę modlitwy punktem wyjście jest wiara i miłość a więc to, co tworzy relację – podstawową płaszczyznę właściwego przeżywania naszej wiary. A ponieważ wiara jest darem, zatem wchodzimy w doświadczenie medytacji niczego nie oczekując i niczego się nie spodziewając. Oczywiście z ludzkiego punktu widzenia zawsze nosimy w sobie pewne oczekiwania, które wyrastają z wiary i które dla nas miałyby być owocem jej praktykowania. Jednak prawda, jaką odkrywa przed nami bardzo szybko doświadczenie życia duchowego jest taka, że po pierwsze na owoce doświadczenia duchowego trzeba nam często czekać dużo dłużej niż się spodziewaliśmy, a po drugie nierzadko rozmijają się ona z naszymi pierwotnymi oczekiwaniami, które także w naszym dojrzewaniu wiary również się zmieniają i z pozycji oczekiwania na coś konkretnego przechodzą na pozycje otwartości na to, co nasza duchowa praktyka nam przyniesie.

Ponadto medytacja traktowana jako forma modlitwy, jeśli pozwolimy się jej ponieść (a właściwie jeśli pozwolimy się poprowadzić Duchowi, który poprzez nią działa) sam będzie uczyła nas czym jest doświadczenie wiary i związanej z nią pokory dużo skuteczniej niż wtedy, gdybyśmy sami starali się być reżyserami doświadczenia medytacji. Dlatego w podejściu do medytacji jako do techniki i jako do modlitwy istnieją zasadnicze różnice nie tylko w punkcie wyjścia i w celu, do którego prowadzi, ale także w podejściu do jej praktykowania. W tym pierwszym wypadku to my próbujemy kontrolować to, co dzieje się w procesie medytacji zaś w tym drugim – medytacji rozumianej jako forma modlitwy pozostajemy otwarci i sami pozwalamy się prowadzić temu, co pozostaje poza zasięgiem naszego zrozumienia, gdyż wiara zawsze jest dla nas Tajemnicą.

Ponadto jeśli natomiast traktujemy medytację jako rodzaj modlitwy uczymy się także wytrwałości i jak wspomniano już pokory, jako nieodzownych elementów jej rozwoju. Poza tym jeśli wiara stanowi motywację do praktykowania medytacji, to to, że wytrwamy w medytacji pomimo różnych trudności i kryzysów jest dużo bardziej prawdopodobne.  Bez względu jednak na trudności, jakie przyjdzie nam napotykać na drodze medytacji, jako formy modlitwy, każdy kto ja praktykuje doświadczy wcześniej czy później, że jej praktyka ubogaca naszą duchową podróż i konfrontuje nasze życie z prawdami wiary, które jeśli są prawdziwe, wyrastają z naszego serca, do którego dociera praktyka medytacji a nie są jedynie pewną wyuczona teorią. To właśnie doświadczenie medytacji ukazuje nam czy to w co wierzę wyrasta z mojego wewnętrznego przekonania i doświadczenia czy jest jedynie czymś zewnętrznym, co jeszcze nie przeniknęło mojego serca i mojego życia.  Albowiem tylko taką wiarę i takie prawdy, które z niej wynikają mogę uznać za moje osobiste i prawdziwe, więcej nawet, za prawdy wiary, które kształtują moją tożsamość chrześcijanina i staja się fundamentem, na którym opieram moje codzienne życie, jeśli są one głęboko wpisane w moje wnętrze i moje serce. Koniec końców medytacja bowiem to praktyka, która kształtuje i przemienia nasze życie zaczynając właśnie od naszego serca i dlatego jest praktyka tak bardzo owocną.

 

I informacja z ostatniej chwili: Ojciec James Manjakal jest  w stanie krytycznym z powodu poważnych kłopotów z sercem. Czuwają przy nim polscy księża. Prosimy o modlitwę w jego intencji!