Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Modlitwa serca – konferencja VII

Słowo hezychazm (gr. hezychia) oznacza pokój serca, pokój wewnętrzny, medytację. Hezychazm jest również nazywany modlitwą Jezusową lub nieustanną (od nieustannego powtarzania imienia Bożego) lub modlitwą serca. Recytacji tej modlitwy powinno towarzyszyć skupienie umysłu i serca. Warto również spróbować niektórych pozycji ciała i technik oddychania proponowanych przez Ojców Pustyni i innych autorów o niej piszących.

Ten sposób modlitwy ukształtował się ostatecznie na Bliskim Wschodzie oraz w Grecji między XIII a XIV wiekiem. Jego początki wiążą się jednak z praktykami mnichów z pierwszych wieków, zamieszkujących pustynie w Egipcie, Palestynie i Syrii. Największym zbiorem tekstów poświęconych hezychazmowi jest „Filokalia” – antologia pism duchowych chrześcijańskiego Wschodu.

Zgłębiając temat modlitwy Jezusowej warto uważać by nie ulec pokusie patrzenia na nią jako na rodzaj chrześcijańskiej „jogi”. W chrześcijaństwie żadne metody modlitwy nie są czysto techniczne. O wartości duchowej medytacji stanowi zaangażowanie serca, zwrócenie go ku Jezusowi, a nie zewnętrze, fizyczne uwarunkowania.

Hezychazm zgodnie z zaleceniami jego mistrzów jest modlitwą szczególnie angażującą serce człowieka. Przez serce rozumie się wnętrze człowieka, jego ducha, umysł, świadomość. Nie chodzi tu jednak o uczucia, które nam zwykle się z sercem kojarzą. Wyłącznie o sprawy duchowe. Wydaje się, że często błędnie utożsamiamy doświadczenia, doznania czy przeżycia duchowe z emocjami. Serce we wschodnim chrześcijaństwie jest uważane za siedzibę woli i umysłu, za centrum osoby ludzkiej, stąd u hezychastów podkreślanie roli czuwania nad sercem nazywane „strażą serca” bądź „strażą umysłu”.

Ewagriusz z Pontu pisze, że „Modlitwa jest  rozmową umysłu z Bogiem”. Widać w tym stwierdzeniu, że nie wiąże on modlitwy z emocjami. Ten sposób patrzenia na modlitwę przyjął niestety również opaczną formę jaką jest rozpowszechnione rozumienie modlitwy jakimś tekstem (np. litanii) zwłaszcza głośno recytowanej jako czynności wykonywanej głównie „przy użyciu mózgu”. Jest to przesada, rozumienie błędne, przesadne przeciwieństwo uczuciowego rozumienia duchowości.

U Izajasza Pustelnika w „Rozdziałach o straży umysłu” możemy przeczytać: „Proszę cię, byś nie przestawał strzec swego serca, dopóki żyjesz. Rolnik nie może pokładać nadziei w plonie, który jeszcze rośnie na polu. Do czasu, gdy nie zgromadzi go w swych spichlerzach, nie wie, co się może zdarzyć. Tak też nikt, dopóki ma oddech w sobie (Hi 27,3), nie powinien ustawać w czuwaniu nad myślami”.

Takie rozumienie serca ma swoje podstawy biblijne. W Piśmie świętym słowo serce występuje prawie tysiąc razy.

„Z całą pilnością strzeż swego serca, bo życie tam ma swoje źródło” (Prz 4,23)

„Serce rozumne zdobywa wiedzę”. (Prz18,15a)

„Którzy się Pana boją, przygotują swe serca, a przed obliczem Jego uniżą swe dusze”. (Syr 2,17)

Zresztą w ogóle postać Izaaka Syryjczyka znanego inaczej jako Izaak z Niniwy wymagała by od tych, którzy interesują się modlitwą wewnętrzną głębszego zainteresowania. Zarówno sama postać, jak i pisma św. Izaaka Syryjczyka są w naszym kraju prawie zupełnie nie znane. O jego życiu wiemy niewiele, choć to niewiele to i tak pasjonująca historia duchowej podróży. Nas w tym miejscu interesuje bardziej Izaak Syryjczyk, jako nauczyciel modlitwy, choć paradoksalnie bardziej po śmierci niż za życia stał się wielkim nauczycielem i przewodnikiem. Jego nauczanie wyszło poza granice rodzimego Kościoła i po wielu wiekach nadal kształtuje myślenie i duchowość chrześcijan różnych Kościołów.

Św. Izaak z Niniwy jest autorem wielu pism. Najwcześniej zostały wydane i przełożone Homilie ascetyczne, stanowiące tzw. „Pierwszą Część” jego dzieł. „Druga Część” pism Izaaka została dopiero niedawno odkryta przez S. Brooka w Bodleian Library w Oksfordzie. Wiele miejsca poświęca on w nich modlitwie. Odwołam się przez chwilę do jego nauki, gdyż nie będzie na to już więcej czasu.

Przedmowa poprzedzająca modlitwy Izaaka wyjaśnia, że zostały one zebrane w jedną całość, aby mogły stać się dla innych źródłem duchowego pokrzepienia. Mają służyć jako pomoc w praktykowaniu „ukrytej modlitwy” o każdej porze i w każdym stanie ducha. Można ją zanosić do Boga stojąc, siedząc, klęcząc, a także w czasie pracy lub podróży. Jest to przede wszystkim modlitwa serca. Izaak chce stawać przed Bogiem z „odkrytą twarzą” (23). W jednej z modlitw prosi Boga, by sam był przewodnikiem dla jego umysłu, by go odnawiał i przemieniał. Nie można prawdziwie modlić się do Boga przy pomocy „nieczułych słów”, wypowiadanych samymi wargami. Modlitwa idzie w parze z „pokorą serca i skruchą umysłu”. Wymaga skupienia i milczenia:

Skup mój umysł w modlitewnym milczeniu, aby ucichły we mnie błąkające się myśli w czasie tej świetlanej rozmowy, pełnej błagania i zdumienia w obliczu tajemnicy.

Treść modlitw odsłania stopniowo niepojętą tajemnicę Boga, która nie daje się ogarnąć ani słowem, ani milczeniem. Jest to Bóg ukryty, ale bliski dla każdego i niosący pomoc w każdej potrzebie. Nie brzydzi się On grzesznymi ludźmi, skalanymi wszelkiego rodzaju grzechami. Wręcz przeciwnie, to On sam ocala ich od wszelkiego zła. Choć przebywa „w niepojętym milczeniu”, spodobało Mu się zamieszkać także na ziemi w „świątyni ciała” . To właśnie Chrystus obudził w ludziach „świadomość Nowego Świata”. Izaak sławi samo imię Jezusa, które jest „kluczem do wszelkich darów”. Prosi, aby otwarł mu „wielką bramę” (por. 1 Kor 16, 9) do Boskiej skarbnicy. Wszedłszy tam, chce wysławiać Chrystusa serdeczną z głębi ducha płynącą pochwałą za wszystkie Jego dobrodziejstwa. Dzięki Niemu człowiek może stać się świątynią i miejscem zamieszkania Boga. Sam Chrystus jest „chwalebnym Przybytkiem” wiecznego Boga, drogą do Jego poznania, największym objawieniem Jego mocy i mądrości. To On stał się człowiekiem, aby odnowić wszystkich przez swoje dobrowolne zjednoczenie z naturą ludzką.

Izaak ma głębokie poczucie wdzięczności wobec Boga za wszystkie Jego dary i dobrodziejstwa. Wszystko to wzbudza w Izaaku podziw i zdumienie. Przemawia on tonem osobistego doświadczenia podstawowych prawd wiary, od stworzenia poprzez ostateczne spełnienie losów świata. Zdumienie budzi już sama świadomość, że Bóg powołuje nas do istnienia, choć z góry wie o niedostatkach i grzechach konkretnego człowieka. On zna wszystkie niedole życia ziemskiego i „chory stan” ludzkiej natury. Ma On także moc leczenia i uzdrawiania: „podaj rękę uzdrawiającą przygnębiający stan mojej duszy”. Świadczy o tym cała ekonomia zbawienia świata, zwłaszcza zaś tajemnica krzyża i śmierci Chrystusa. A zatem, jak można zobaczyć głęboka modlitwa św. Izaaka Syryjczyka ma bardzo solidne podstawy teologiczne, ale jeszcze solidniejsze fundamenty stanowi dla niej osobiste i bez wątpienia kontemplacyjno – mistyczne doświadczenie.

Wróćmy jednak do samych „Filokalii”, które stanowi podstawę naszych dzisiejszych rozważań.

Zwróćmy uwagę na pytanie Pana Jezusa skierowane do faryzeuszów: „Czemu złe myśli nurtują w waszych sercach?” (por. Mt 9,4)

„Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”. (por. Łk 2,19)

W zawartych w „Filokaliach” tekstach św. Makarego Wielkiego znajdujemy praktyczne wskazania odnośnie do praktykowania modlitwy Jezusowej jako modlitwy serca:

„Siedząc w spokoju swojej celi i skupiając umysł, wprowadź go – umysł – tą drogą, którą odbiera oddech, aby dotrzeć do serca. Popchnij go i zmuś do zstąpienia w serce razem z wciągniętym powietrzem. Gdy już tam się znajdzie, ustąpi cierpienie i trud, i odczujesz radość i łaskę, a rzeczy, które miały nastąpić, same z siebie się zdarzą dla ciebie. Jak człowiek powracający do domu po dalekiej podróży przepełniony jest radością na widok dzieci swoich i żony, tak umysł, gdy zjednoczy się z duszą, wzbiera rozkoszą i niewypowiedzianą radością.”

Biblijnym, ewangelicznym protoplastą hezychazmu jest niewidomy żebrak spod Jerycha – Bartymeusz. Warto sobie przypomnieć jego historię:

„Tak przyszli do Jerycha. Gdy wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: <<Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!>>. Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: <<Synu Dawida, ulituj się nade mną!>> Jezus przystanął i rzekł: <<Zawołajcie go!>> I przywołali niewidomego, mówiąc mu: <<Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię>>. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się  i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: <<Co chcesz abym ci uczynił?>> Powiedział Mu niewidomy: <<Rabbuni, żebym przejrzał>>. Jezus Mu rzekł: <<Idź, twoja wiara cię uzdrowiła>>. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.” /Mk 10,46nn/

„Język mój będzie głosił Twoją sprawiedliwość i nieustannie Twą chwałę”. /por.Ps 35,28/

„Panie, zmiłuj się nade mną, bo nieustannie wołam do Ciebie”. /Ps 86,3/

Ewangelista św. Łukasz pisze, że Pan Jezus „Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać”. /por. Łk 18,1nn/

Św. Paweł nawołuje: „Nieustannie się módlcie!” /2 Tes 5,17/

Modlitwa nieustanna nie jest modlitwą tylko dla mnichów i mniszek. Jest stanem, który może i powinien osiągnąć każdy chrześcijanin. Nie jest zastrzeżona dla mistyków czy osób konsekrowanych.

W hezychazmie są stosowane formy monologiczne (od gr. monologistos czyli jednosłowny, jednozdaniowy) czyli polegające na powtarzaniu jednego słowa bądź zdania (np. fragmentu z Pisma świętego). Trzeba nadto uważać by powtarzanie formuł nie było jedynie mechanicznym, technicznym zabiegiem. Należy czynić to w skupieniu, w odpowiednim rytmie, nade wszystko pamiętając o obecności Bożej.

Określenie „modlitwa Jezusowa” pochodzi od powtarzania imienia Jezus. Można więc ograniczyć się do samego powtarzania imienia Zbawiciela. Generalnie jednak chyba łatwiej jest używać dłuższych formuł. Nie ma potrzeby odmawiania ich bez przerwy. Okresy ciszy i milczącej kontemplacji są naturalne.

Najsłynniejszą formułą używaną przez hezychastów jest zdanie wzorowane na wołaniu żebraka Bartymeusza (por. Mk 10,48) „Panie, Jezu Chryste, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. W tradycji są jednak znane i inne. Mało kto wie, że wezwanie używane na początku poszczególnych części Liturgii Godzin (Brewiarza) „Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu. Panie pospiesz ku ratunkowi memu” pochodzi od najsłynniejszego zachodniego hezychasty – św. Jana Kasjana (do którego za sprawą nauczania o. Johna Maina OSB, odwołuje się także nasza praktyka medytacji chrześcijańskiej, do której siadamy co środę w tym kościele dzięki życzliwości Sióstr i Braci z Monastycznych Wpólnot Jerozolimskich).

Można również stosować wezwania zaczerpnięte z Pisma świętego, z Psalmów czy Ewangelii (np. „Panie, Boże mój do Ciebie się uciekam” Ps 7,2 lub  „Pan mój i Bóg mój” J 20,28). Czy też różne znane wezwania np. „Jezu, ufam Tobie”.

Kiedyś dużo popularniejsze były tzw. akty strzeliste czyli krótkie wezwania modlitewne (podstawowe akty takie jak Akt miłości, Akt wiary, Akt nadziei czy Akt żalu są na pewno znane). Nawiązują one do tradycji modlitwy Jezusowej. Chyba warto do nich czasami wracać, bądź na ich podstawie stworzyć własne, by wzbogacić swoją modlitwę.

Dodatek – uzupełnienie do konferencji VII.

Komboskion – poprzednik różańca

Komboskion

Z modlitwą Jezusową wiąże się istnienie protoplasty dzisiejszych różańców i koronek. Komboskion (rosyjska cziotka)  to po prostu sznur paciorków stosowanych przy powtarzaniu tekstów modlitwy. Komboskion jest po dzień dzisiejszy używany w Kościele prawosławnym i w ogóle na wschodzie. Przejęli go również od chrześcijan muzułmanie. Paciorków najczęściej jest 33 – tyle ile lat życia Pana Jezusa, ale zdarzają się i dłuższe (mające np. 100 paciorków). Ułatwia on skupienie na modlitwie i pomaga liczyć wezwania.        

Po dzień dzisiejszy mnisi z Kościołów wschodnich podczas ślubów przyjmują komboskion zobowiązując się jednocześnie do codziennego odmawiania na nim określonej liczby wezwań. Wybierają również formułę modlitwy, której będą stale używać.

Sposoby modlitwy hezychastycznej

Klasyczny traktat hezychastyczny „Metoda świętej modlitwy” i uwagi mówiąc o trzech rodzajach modlitwy, jednocześnie stwarza panoramę jej interpretacji. Podążając śladem tekstu, możemy najpierw odkryć bliskoznaczność dwóch rzeczy: natury duchowej uwagi oraz modlitwy. Uwaga i modlitwa ściśle się ze sobą jednoczą, podobnie jak dusza i ciało. […] Łączą się w dwojaki sposób. Najpierw uwaga odpiera grzechy, będąc jakby strażnikiem i zwiadowcą. Następnie wkracza modlitwa, która natychmiast niszczy i unicestwia złe myśli opanowane przez czujność[1]. Być może wynika to z samego podobieństwa źródłosłowia: modlitwa (dokładnie modlitwa prośby) po grecku brzmi (proseuche), natomiast uwaga (prosoche). Na podstawie przytoczonych słów widzimy, że modlitwa jest tutaj zasadniczo rozumiana jako sposób duchowej walki o czystość myśli, czystość – dodajmy – od złych myśli. Można mówić równocześnie o trzech sposobach uwagi, jak i modlitwy. Traktat ów najpierw wymienia dwie drogi fałszywe. Pierwsza to droga wyobrażeń i pojęć. Modlący się pogłębia treściach wiary: tworzy Boże pojęcia, wyobraża sobie niebiańskie dobra, itd., słowem skupia on w umyśle wszystko, czego nauczył się ze świętych Pism, pobudza duszę do miłości[2]. Taka praca religijnej wyobraźni okazuje się mieć swe braki i niebezpieczeństwa, gdyż człowiek to, czego doświadcza, uważa za Boże pocieszenie i zawsze pragnie pozostawać w takim stanie. […] Jeżeli taki człowiek wiedzie życie samotne i całkowicie się mu oddaje, nie może uniknąć obłędu[3]. Droga ta osadzona na zaufaniu do zmysłów i doznań, do zewnętrznych gestów, jak wznoszenie rąk i koncentracja myśli, jest zazwyczaj zdominowana przez zwodniczego anioła światłości. Druga – niedoskonała, aczkolwiek o wiele szlachetniejsza od pierwszej – metoda, polega na konsekwentnym odstępowaniu od rzeczy dostrzegalnych zmysłami, wojowaniu z myślami, które nadchodzą, wznoszeniu ich do Boga. Jest to droga walki z myślami. Lecz śmiałków na tej drodze czeka bardzo trudna zasadzka pychy – nie unikną zmiażdżenia przez duchowych najeźdźców[4]. W sposobie tym lekceważy się wrogów wewnętrznych. Wówczas… można być uderzanym i nie móc uderzyć, być ranionym i nie zdawać sobie z tego sprawy, być prowadzonym w niewolę, nie mogąc odeprzeć tych, którzy zniewalają[5]. Ten rodzaj modlitwy wyczerpuje w duchowej walce, nie dochodząc do celu. W pierwszym i drugim przypadku mamy do czynienia z czymś co w tradycji filokalicznej zwane jest zniewoloną myślą[6]. Myślami nie należy ani się karmić, ani z nimi walczyć, lecz je całkowicie wyeliminować. Grzegorz z Synaju sugeruje: Jeżeli w umyśle dostrzegasz nieczyste myśli lub obrazy, które pochodzą od złych duchów, nie przerażaj się. Jeśli ukażą ci się dobre pojęcia, nie zważaj także na nie. Powstrzymuj natomiast wydech o ile to możliwe, zamknij umysł w sercu i wytrwale wzywaj nieustannie Pana Jezusa. W ten sposób szybko unicestwisz i stłumisz myśli, niewidzialnie smagając je Bożym Imieniem[7]. Jako jedynie doskonałą formą modlitwy Autor prezentuje sposób dziwny i trudny do opisania, a oparty mianowicie na posłuszeństwie mistrzowi: kto miłuje posłuszeństwo, ten uwalnia się od więzów istniejących w świecie, od trosk i namiętnych przywiązań, staje się gorliwy i stanowczy w dążeniu do celu, […] umarł dla wszelkiego upodobania wobec świata i ciała[8]. W przestrzeni posłuszeństwa pękają niewidzialne więzy buntowniczych mocy, które niby sznury otaczają umysł tysięcznymi splotami myśli[9]. Oprócz posłuszeństwa podstawą modlitwy jest czyste sumienia, a więc głęboki pokój. Przytocz: Prawdziwa i niezawodna uwaga a także modlitwa polega na tym, by w czasie modlitwy umysł strzegł serca. Winien on wówczas wciąż przebywać wewnątrz serca i z jego głębi zanosić wołanie do Boga[10].

Stopnie modlitwy hezychastycznej

Ewagriusz z Pontu określił cztery etapy rozwoju. Pierwszy polega na oderwaniu od rzeczy zewnętrznych. Drugi polega na odpieraniu złych myśli (logismos). Trzeci – na nie podleganiu nawet dobrym myślom, które przeszkadzają w drodze do Boga (poikilesthai). Czwarty – to kontemplacja czystego światła Boskiego bez formy nagim (gymnos) umysłem[11].Pierwszym niezbywalnym zachowaniem w hezychii, jest przekroczenie progu własnego serca – powrót do siebie samego, odkrycia tajemnicy królestwa, które nosi w sobie człowiek, odnajdywanie skarbu serca[12]. Metoda świętej modlitwy rozwija się w cztery etapy. Pierwszy polega na umniejszeniu namiętności, a nawet zdecydowanej pracy nad ich uśmierzeniem. Drugi stopień stanowi skupienie się na intensywnym śpiewie psalmów, który rozpala umysł i przepędza myśli, oddając się duchowej uwadze. Trzeci stopień to wytrwała modlitwa, nieprzerwane trwanie przy Bogu. To zaś przechodzi w czwarty stopień – kontemplacji, modlitwy czystej[13]. Rozmodlone serce rozmadla całego człowieka, pozwala mu trwać w modlitwie. Stan rozmodlenia nazywa katastasis. Stanowi on zarazem możliwość, przestrzeń i trwanie w modlitwie, otwarcie na modlitwę – zagospodarowanej dla Boga pełnię otwarcia i gotowości. To pozwala nawet nazwać wiarę bezpośrednią dyspozycją serca[14]. Jej dynamika otwiera się na miłosną kontemplację. Przyzywany zostaje ubogacony słodkim Bożym poznaniem, poprzez które odnajduje Stwórcę wszędzie obecnego[15]. Widzenie rzeczywistości przekształca się w widzenie Stwórcy. Dzieje się tak dlatego, że umysł przekształca się w czysty kryształ, w którym odbija się słońce, tzn. Bóg. Wtedy też umysł osiąga kres upragnionych rzeczy i znajduje spoczynek, będąc wolny od wszelkiej innej kontemplacji[16].

Modlitwa nieustanna

Za najwyższy stan modlitwy uważa się taki, w którym umysł wykracza poza ciało i świat i jest wolny od wszelkich spraw materialnych i wyobrażeń. Gdy ktoś na stałe osiągnął taki stan, można o nim powiedzieć, że nieustannie się modli[17]. Nieustannie modli się ten, kto trwale połączył swój umysł z Bogiem, stopniowo uwalniając się od ziemskich przywiązań[18]. Modlitwa nieustanna należy do darów Ducha św., nie może być owocem jakichś modlitewnych technik. Gdy hezychasta podejmuje się tej drogi, jednocześnie dąży do ciągłej pamięci o Bogu, niejako trwa w Bogu. Dla zdobycia stałej pamięci o Bogu nieprzerwanie miejcie przed oczyma wzór modlitwy: Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu; Panie pospiesz ku ratunkowi memu – zaleca jedyny łaciński przedstawiciel w Filokalii – Jan Kasjan[19]. Ojciec ów wybrał jako najistotniejszy dla modlitewnej formacji właśnie powyższy werset z psalmu 70. Dzięki nieustannej modlitwie i rozważaniu Pisma Świętego otwierają się bowiem rozumne oczy duszy, które widzą władzę Potęg. Dusza zaś zostaje ogarnięta wielką radością i gorącym pragnieniem[20]. Modlitwa ujawnia swą wszechmoc, gdy jest wznoszona często, nieustannie[21].U podstaw daru leży łaska żywego doświadczenia: odczucie niebiańskiego ognia[22]. Dzięki niemu dusza zaczyna płonąć radosnym światłem. U początkujących modlitwa jest niczym ogień radości pochodzący z serca, u doskonałych zaś jakby udzielające się światło, które wydaje miłą woń[23]. Oczywiście praktyka na początku jest trudna i zniechęcająca. Dlatego słabemu człowiekowi Bóg ofiaruje pewną przynętę. Izaak Syryjczyk stwierdza: Przynętą dla ducha jest radość, której źródłem jest nadzieja kwitnąca w sercu, a rozmyślanie o tym, w czym się pokłada ufność, daje sercu głębokie pocieszenie[24].

________________________________________

 

[1] Filokalia, s. 254.

[2] Filokalia, s. 256.

[3] Filokalia s. 256.

[4] Filokalia, s. 257.

[5] Filokalia, s. 258.

[6] Filokalia, s. 257.

[7] Filokalia, s. 286.

[8] Filokalia, s. 257-258.

[9] Filokalia, s. 258.

[10] Filokalia, s. 259.

[11] T. Spidlik, La preghiera esicastica, w: La preghiera. Bibbia, teologia, esperienze storiche, t. I., Roma 1990, s. 263.

[12] Nicefor Pustelnik, Filokalia, s. 267.

[13] Filokalia, s. 262-264.

[14] T. Špidlik, La spiritualita…, s. 96.

[15] Hezychiusz z Synaju, Filokalia, s. 209.

[16] Hezychiusz z Synaju, Filokalia, s. 209.

[17] Św. Maksym Wyznawca, Za: Filokalia. Teksty o modlitwie serca, tłum. ks. J. Naumowicz, Kraków 2002, s. 161.

[18] Św. Maksym Wyznawca, Za: Filokalia. Teksty o modlitwie serca, tłum. ks. J. Naumowicz, Kraków 2002, s. 164.

[19] Za: Filokalia. Teksty o modlitwie serca, tłum. ks. J. Naumowicz, Kraków 2002, s. 102.

[20] Abba Filomen, Za: Filokalia. Teksty o modlitwie serca, tłum. ks. J. Naumowicz, Kraków 2002, s. 155.

[21] Opowieści…, s. 157.

[22] Nicefor Pustelnik, Filokalia, s. 266.

[23] Grzegorz z Synaju, Filokalia, s. 294.

[24] Opowieści, s. 158-159.

[ks. Marek Danielewski]