Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Praktyka, która nas zbliża do miłości i widzenia Boga

Pewien uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?” On mu odpowiedział: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. (Mt 22, 34-48)

Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich, niemiecka mistyczka, stygmatyczka żyjąca na przełomie XVIII/XIX wieku na pytanie o to, jaka modlitwa jest najdoskonalsza odpowiada:

– Trwanie w pełnym zachwytu milczeniu przed Bogiem. Potrafi to dusza, która bardzo umiłowała i pragnie wszystko w swoim życiu poddać Umiłowanemu.

Trwanie w milczeniu przed Bogiem – taka jest też najprostsza definicja kontemplacji, do której prowadzi praktykowana przez nas medytacja. Poza tym kontemplacja –  jak mówi większość nauczycieli modlitwy – jest zupełnie prosta. Do tego nie potrzeba wykształcenia, tylko wiary. Każdy człowiek jest zdolny do kontemplacji, do widzenia obecności Bożej. W każdej chwili możemy Go zobaczyć, ale nie wystarczy przyjść do kościoła. (Słowo kontemplacja pochodzi od łacińskiego contemplatio, co oznacza – uważne przyglądanie się.) Potrzebna jest zatem pewna uważność i pragnienie widzenia Boga. Aby to wyjaśnić, wielu nauczycieli modlitwy posługuje się często obrazem spotkania dwojga zakochanych – jeśli nie noszą w sobie pragnienia zobaczenia się, to się nie spotkają. Niemniej nauczyciele modlitwy nigdy nie lekceważą na tej drodze znaczenia życia słowem Bożym. Ono jest zawsze pierwszym etapem na drodze do kontemplacji. Chodzi bowiem o to, abyśmy uczyli się najpierw widzieć i odnajdywać swoje zwyczajne sprawy codziennego życia w perspektywie Słowa Bożego.

Kontemplacja zaczyna się wtedy, gdy człowiek zauważy spojrzenie kochającego Boga. On patrzy na mnie. Ode mnie zależy to, czy odpowiem na to spojrzenie?

Zobaczenie Boga i spotkanie z Nim ma swój dalszy ciąg. Tak jak zakochani zmierzają w stronę małżeństwa, podobnie osoba pociągnięta urokiem miłości Boga pragnie związać się z Bogiem w duchu miłości, której jednym z wymiarów – jak mówi bł. Katarzyna Emmerich – jest „poddanie się Umiłowanemu” oczywiście nie w pojęciu niewolniczego służenia, ale w duchu pełnej miłości wolności. Modlitwa jest w tej relacji pewnego rodzaju wejściem do Namiotu Spotkania, to znaczy spotyka się z Bogiem w szczególnej intymności. Wytrwała praktyka medytacji wcześniej czy później prowadzi do porzucenia nawet tego ubogiego wyrazu naszej aktywności, jaką jest powtarzanie modlitewnego wezwania na rzeczy całkowitego zanurzenia się w ciszy trwania przed Bogiem. Z kolei kontemplacja prowadzi od przeżycia do zamieszkania – mówiła bł. Katarzyna Emmerich. Człowiek zamieszkuje w Bogu, a Bóg w człowieku. To już nie tylko jest spotkanie, ale trwanie w Bogu i przebywanie w Nim ze świadomością, że tak jest w każdej chwili i w każdym miejscu. Przywołam tu słynne powiedzenie Carlo Carretto: „Wszystko jest miejscem Boga, środowiskiem Jego obecności.” Tak może powiedzieć tylko człowiek kontemplacji.

Bóg chce, abyśmy nie tylko oczekiwali na Jego działanie, ale sami także wkładali cały swój ludzki wysiłek w to, aby Go miłować. Tak jak to jest zapisane w przykazaniu miłości: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił…” W tej wspólnocie miłości ze swojej strony pragniemy oddać wszystko, choć zawsze otrzymujemy stokroć więcej od Boga. W tym kontekście warto wspomnieć też odpowiedź jakiej udzieliła bł. Katarzyna Emmerich na pytanie: „Jakie praktyki wielkopostne najlepiej jest stosować w czasie Wielkiego Postu?”. Na co święta udzieliła prostej odpowiedzi: „Takie, które będą nas najbardziej zbliżały do wypełniania przykazania miłości a więc zbliżały nas do Boga, do bliźniego i do siebie. Jeśli tak nie jest z czystym sumieniem możemy te praktyki zarzucić, bo mogą łatwo karmić naszą pychę.” Życzę zatem owocnego i rozsądnego dobierania wielkopostnych praktyk.