Praca, miłość, modlitwa…
Pracuję, więc jestem. Kocham, więc jestem. Modlę się, więc jestem. To trzy fundamentalne wymiary naszego życia. Od tego, jak je przezywamy zależy tak naprawdę całokształt naszego życia. W każdej z tych sfer chodzi bowiem o pokazanie, że codzienność i duchowość to rzeczywistości nierozerwalnie ze sobą związane. Duchowość chrześcijańska to przecież nie tylko akty pobożności. Duchowość to pewien swoisty, niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju i charakterystyczny dla każdej osoby sposób życia duchem Ewangelii. To pewien bardzo osobisty sposób zjednoczenia z Bogiem. Osobisty, bowiem każdy z nas tej duchowości nadaje niepowtarzalny charakter właśnie poprzez to, że jest ona moja i nikt nie jest w stanie jej powielić. Raz kształtujemy ją bardziej świadomie, gdy z większą świadomością przeżywamy nasze życie, innym razem czynimy to mniej świadomie. Nie zmienia to jednak faktu, że czy tego chcemy czy nie nasze życie jest i pozostanie w relacji do Boga, w którego przestrzeni obecności przecież żyjemy.
Nasza duchowość to nie tylko modlitwa a przynajmniej nie tylko taki rodzaj modlitwy, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Tak naprawdę wszystko może być wyrazem naszej duchowości, gdyż wszystko może wyrażać, umacniać, utrwalać i pogłębiać naszą więź z Bogiem; ale też wszystko może ją osłabiać. W głębszym sensie właściwie dla chrześcijanina nie ma spraw neutralnych, które nie maja wpływu na naszą duchowość. Mogę źle wbić gwóźdź w ścianę a mogę uczynić to dobrze, mogę starać się ładnie posprzątać w mieszkaniu a mogę to uczynić byle jak; mogę dobrze przygotować się do wykładu czy egzaminu a mogę sobie odpuścić licząc, że jakoś to będzie. Nasza duchowość wyraża się zatem w naszym stosunku do bardzo prozaicznych mogłoby się wydawać rzeczy takich jak praca, obowiązki domowe, miłość do innych, ale także w tym jak traktuję swoje ciało, jak traktuję bliźnich, jak traktuję dar czasu, który został mi dany… Chrześcijaninem jest się 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. To praca na full time! I ten czas, to sposób wyrażania naszej duchowości. To nasz stosunek do codzienności, do tego jak przezywamy i traktujemy chwile obecną.
Bóg bowiem nie przychodzi do nas wczoraj, ani jutro. On jest obecny dzisiaj. Każda chwila naszego życia jest chwilą, w której On na nas czeka, w której do nas mówi. Nasze życie dzieje się w teraźniejszości. Najważniejsza jest chwila, którą właśnie przezywamy. Ona jest wszystkim, co tak naprawdę posiadamy.
Znany pisarz duchowy Henry Nouven pisał: ” Aby żyć życiem teraźniejszym, musimy być głęboko przekonani, że najważniejsze jest >>tu i teraz<<. Nieustannie jesteśmy rozpraszani przez przeszłe wydarzenia albo przez to, co może się wydarzyć w przyszłości”. Na przeszłość jednak nie mamy już wpływu, a przyszłość jest nam nie znana a co gorsza może jej w ogóle nie być! Nie wiemy bowiem ile czasu nam jeszcze zostało, zanim dobiegnie kresu nasza ziemska pielgrzymka. Dlatego Chrystus zachęca: „nie troszczcie się zbytnio o dzień jutrzejszy” [Mt 6,34].
Dlatego jak przekonuje karmelita ojciec Viktor Sion: „Największym naszym skarbem jest teraźniejszość. To ona stanowi sam fundament naszego zjednoczenia z Bogiem”.
Teraźniejszość, codzienność, zwyczajność – to zatem swoisty sakrament Bożej obecności. I nie jest żadną przesadą użycie w odniesieniu do niej właśnie tego terminu. Przecież sakramentalne znaki odwołują się właśnie do codzienności, do tego, co widzialne, do tego, co znamy, aby pokazać nam ukrytą w nich tajemnicę. W chrześcijańskim rozumieniu cała struktura ludzkiego świata jest sakramentalna. Dla człowieka wiary całe stworzenie jest znakiem Stwórcy, choć znaki te w ludzkiej codzienności nie łatwo dostrzec, bo życie powszednie pełne jest nudy, rutyny, monotonii, która zabija w nas taki sposób patrzenia na rzeczywistość. Dlatego warto i trzeba mówić o specyficznym, codziennym wymiarze duchowości chrześcijańskiej.Jest nią przestrzeń całego naszego życia, w którym staramy się żyć duchem Ewangelii i zjednoczenia z Bogiem pośród naszych stałych, codziennych obowiązków, w doświadczeniu naszych radości i smutków, cnót i wad, z którymi przychodzi nam się zmagać. Słowem: z jednej strony wielkość chrześcijańskiego powołania, z drugiej zaś – proza życia. Codzienność duchowości chrześcijańskiej to zatem stałe, codzienne zmaganie się dobra ze złem, świętości z grzechem, entuzjazmu z rutyną. To rzeczywistość wyznaczana przez grzech powszedni,ale także przez powszednią łaskę, która przypomnijmy jest zawsze większa od ludzkiej słabości, bo jej źródłem jest miłość Boga, większa niż ludzki grzech. Zatem o kształcie naszej duchowości decyduje każda chwila. Naszym zadaniem jest odkrywać jej smak, codzienną łaskę, która jesteśmy obdarowani i zwyczajne piękno, ukryte w tym, co nas otacza.
„Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go pierwszy raz” – to sekret Boga, który przed śmiercią poznał Oskar, bohater książki Erica-Emmanuela Schmitta p. t. „Oskar i Pani Róża”. Chodzi zatem o zachwyt, który – jak się okazuje – jest nie tylko początkiem filozofii, ale też początkiem w pełni chrześcijańskiego przeżywania codzienności jako daru, łaski i tajemnicy obecności i działania Boga w naszym życiu. Chodzi zatem o rzecz wydawało by się prozaiczną a przecież tak trudną, aby nasze życie przezywać w sposób nadzwyczajny. Na tym polega nasze chrześcijańskie powołanie.