Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Ku odnowieniu naszego umysłu

Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść. Przez Jezusa więc składajmy Bogu ofiarę czci ustawicznie, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię. (Hbr 13, 14-15)

Nauka modlitwy, to uczenie się przeżywania życia w jak najpełniejszy sposób w chwili obecnej. Medytacja jako szczególna forma modlitwy a zwłaszcza medytacja niedyskursywna jest procesem oczyszczania. William Blake pisał: „Kiedy wrota percepcji zostaną oczyszczone, wszystko ukaże się człowiekowi takie jakie jest, nieskończone” (A Memorable Fancy: The Ancien Tradition). Nie wiem czy Blake pisząc te słowa miał na myśli medytację, ale i tak doskonale ujął to, do czego medytacja prowadzi. Oczywiście to oczyszczenie naszej percepcji dokonuje się etapami a sposób widzenia w perspektywie nieskończoności jest zawsze bardziej darem Boga niż owocem naszej praktyki, to i tak warto wchodząc w przestrzeń medytacji cieszyć się, że jesteśmy na dobrej drodze. Ta radość jest w pełni uzasadniona.

Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zostają oczyszczone w procesie medytacji jest uwolnienie się od rozpoczynania tej modlitwy z troską o jej rezultaty. Po ludzku często ulegamy pokusie, aby rozmyślać nad tym, czy zainwestowany przez nas czas i energia okażą się uzasadnione. Niestety to owoc zatrutego myślenia współczesnego świata nastawionego na efekty, żeby nie użyć sformułowania „efekciarstwo” – tyleż radosne i krótkotrwałe, co puste. Ileż to osób wchodziło na ścieżkę medytacji po to, aby równie szybko ją porzucić, bo nie spełniła ich oczekiwań o „nadzwyczajnych” doświadczeniach, lub transcendentnej wiedzy, jakie spodziewali się otrzymać w zamian za poświęcony czas. Nie oszukujmy się, podobny sposób myślenia nie jest wcale obcy nam – chrześcijanom. Być może dlatego, że każdy, kto został ukształtowany przez współczesne społeczeństwa, ma już utrwalony odruch rozpoczynania w ten sposób każdej podejmowanej praktyki. Na szczęście każdy, kto postąpi już trochę na drodze medytacji, doświadczy, że jest to droga, która wcześniej czy później oczyści nas z tego duchowego materializmu.

Nie ma wątpliwości, że każda szczerze przeżywana modlitwa, która jest otwarciem serca człowieka na doświadczenie Boga pozwala nam wejść w prawdziwe transcendentne doświadczenie, ale zazwyczaj jest ono różne od naszych wyobrażeń. W doświadczeniu obecności Boga nie dzieje się zazwyczaj nic nadzwyczajnego (poza doświadczeniami, jakie są udziałem mistyków). I cała mądrość polega na tym, aby zgodzić się i zaakceptować tę zwyczajność będącą naturalną przestrzenią działania Boga. Wszak to Bóg w Chrystusie chciał wejść w tę naszą zwyczajność, aby ona mogła stać się przestrzenią naszego spotkania z Nim. Dlatego kolejnym oczyszczeniem, jakie przynosi praktyka medytacji jest uświadomienie sobie, że to właśnie ta zwyczajność jest miejscem najbardziej owocnego działania Bożej łaski, która nas kształtuje. I nawet jeśli nasze zmysły nie rejestrują niczego niezwykłego, to jeszcze nie znaczy, że Bóg mocno nie działa w naszym życiu i sercu. Wiara polega na tym, że potrafimy się wnieść ponad zwodniczość naszych zmysłów i wyobrażeń i stanąć niejednokrotnie na „pustyni” naszej modlitwy, aby odnaleźć Boga. Zasadnicza prostota powtarzania modlitewnego wezwania jest niejednokrotnie jedyną rzeczą, która nam przypomina o tym, że stajemy w obecności Boga i chroni przed tym, aby przedwcześnie zdezerterować.

To właśnie dzięki powtarzaniu modlitewnego wezwania mamy szansę pozostawić za sobą wszystkie przelotne obrazy i wyobrażenia na temat modlitwy i jej efektów i uczymy się trwać w nieskończoności samego Boga. Św. Paweł zachęca nas do tego pisząc w swoim Liście do Rzymian: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez codzienne odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boga: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12,2)

Medytacja to właśnie sposób odnawiania naszego umysłu, aby nie zwiódł go duch świata. Dla nas chrześcijan to warunek sine qua non właściwego oglądu rzeczywistości i właściwego stylu życia. Lecz musimy pamiętać, że owo odnowienie umysłu idzie za odnowieniem serca i jest zawsze owocem działania w nas łaski, na którą my jedynie możemy się otworzyć lub zamknąć. Jest to przemiana, która sięga źródeł naszej natury, gdzie dotrzeć może tylko Bóg jako jej Stwórca. Jest ona zasadniczym doświadczeniem chrześcijańskim, doświadczeniem odrodzenia w Duchu Świętym, nowego narodzenia określanym inaczej przez Chrystusa nawróceniem, do którego zaproszeni jesteśmy wszyscy i które tak naprawdę wbrew pozorom nie jest jednorazowym doświadczeniem, ale drogą całego naszego życia zjednoczonego z Chrystusem.