Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

O czym chcę tutaj pisać…

Witaj!

Jeśli trafiłeś na tę stronę, to ufam, że nie przypadkiem, gdyż jak wierzę nie ma w życiu przypadków. Czasem od pierwszego kroku, którego zupełnie nie zamierzaliśmy, rozpoczyna się podróż w niezwykły świat, potrafiący zaskoczyć nas swoim pięknem i głębią. Właśnie tak jest z doświadczeniem medytacji, bo o niej zamierzam tutaj pisać. Tak było i ze mną. Po raz pierwszy zetknąłem się z doświadczeniem medytacji, zupełnie tego nie zamierzając. Pan Bóg zaplanował to za mnie, stawiając na mojej drodze tych, którzy w doświadczeniu medytacji znaleźli swoją własną, prostą, ale i bardzo osobistą drogę do Niego. Pierwszą z takich osób był o. Johannes Baptist Lotz – niemiecki jezuita, znawca i nauczyciel medytacji. Potem byli kolejni nauczyciele, nie koniecznie chrześcijańscy a wraz z nimi kolejne środowiska ludzi medytujących, dzięki którym mogłem poznawać ów niezwykły świat ducha z różnych punktów widzenia. Mimo spotkań z medytującymi przedstawicielami różnych religii pozostałem wierny chrześcijańskiej praktyce medytacji. Chcę przez to powiedzieć tym wszystkim, których fascynuje świat medytacji i którzy na tej drodze chcą szukać pogłębienia swojego życia duchowego a są wyznawcami Jezusa Chrystusa, że nie muszą z niczego rezygnować i nie muszą zdradzać swojej wiary wprowadzając w nią różnych elementów innych religii, aby w pełni doświadczyć owoców medytacji.
Pragnę się tu dzielić doświadczeniem medytacji chrześcijańskiej, zarówno osobistym, jak i tych, którzy tą droga podążają, a których dane było mi poznać na mojej drodze życia. Do tego dzielenia się doświadczeniem medytacji zapraszam także innych.
Od mojego pierwszego zetknięcia się z praktyką medytacji mija 27 lat. W tym czasie przechodziłem przez różne doświadczenia. Były okresy fascynacji, zmagań, odchodzenia od regularnej, codziennej i wytrwałej praktyki i powrotów do niej. Nie czuję się w tej dziedzinie ani nauczycielem, ani autorytetem. Mam świadomość, że ciągle się uczę i wciąż jestem u początku tej niezwykłej drogi. Każdy bowiem, kto podąża tą ścieżką życia duchowego dobrze wie, że jest tylko uczniem a skuteczność medytacji i jej owoce jest ściśle związana z otwartością. W chrześcijaństwie jest to przede wszystkim otwartość na działanie Ducha Świętego, który jest dla nas Nauczycielem i Mistrzem medytacji i który nieustannie zaskakuje tych, którzy mieli odwagę zaryzykować, aby powierzyć się Jego prowadzeniu. Nie oznacza to bynajmniej, że każdy na drodze medytacji odnajdzie ścieżkę, która mu odpowiada. Medytacja, którą praktykuję i której sposobem pragnę się tutaj dzielić jest jedną z dróg chrześcijańskiej modlitwy. Zresztą samych metod medytacji jest również wiele (o tym będzie jeszcze mowa). Ważne jest to, abyśmy raczej szukali formy modlitwy najbardziej odpowiadającej naszej osobowości czy sposobowi życia, niż zmuszali się do wdrażania w coś, co zdaje nam się zupełnie nie odpowiadać i czego nie „czujemy” . Jestem bowiem przekonany, że modlitwa im bardziej jest osobista, tym bardziej jest autentyczna. Zatem czas na szukanie takiej formy modlitwy, która będzie dla kogoś najlepszą nigdy nie jest czasem straconym, choć nieraz droga jej poszukiwania będzie długa. Warto jednak nie rezygnować zbyt łatwo z medytacji, nawet wówczas, gdy na początku sprawia nam ona wiele trudności. To co ma przynieść prawdziwe owoce zazwyczaj musi kosztować. Gdy sam przeżywałem trudności dotyczące mojej medytacji, zawsze pocieszeniem dla mnie był fakt, że Chrystus w swojej Ewangelii obiecywał, że będzie z nami, że wystarczy nam Jego łaski, ale nigdy nie obiecał, że będzie łatwo:-)
Na koniec tego może przydługiego wstępu pragnę przywołać słowa wspomnianego już przeze mnie wielkiego nauczyciela medytacji – niemieckiego Jezuity o. Lotza, który pisał: „Zdolność do medytacji ma dla współczesnego człowieka zasadnicze znaczenie; chodzi bowiem o to, czy potrafi on w dzisiejszym świecie być jeszcze prawdziwie chrześcijaninem czy choćby tylko człowiekiem.”