Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

O wyborach (nie tylko politycznych)

Mam taką znajomą. Znamy się od lat. Ktoś, kto obserwowałby ją z boku, znał historię jej życia mógłby przykleić jej łatkę: „szczęściara”. Pochodzi z dobrej rodziny, ma dobre wykształcenie, niezłą pracę, od dwóch lat kochającego męża, urocze dziecko. To, co nie pasuje do tego obrazu całości, to pewne stwierdzenie, które powtarza jak mantrę zawsze, gdy się spotkamy, od lat: „Jakie to życie jest marne”… Nie piszę tego bynajmniej, żeby poddawać kogoś krytyce. Wspominam o tym jedynie w tym miejscu w ramach wstępu do tego, co chcę napisać.

Niektórzy bowiem, bez względu na to, jak hojnie obdarowałby ich Pan Bóg (los) spoglądają na świat i życie z pewną dozą smutku, ponad który trudno im się wznieść, widząc w nim tylko ciemne strony: cierpienie, marność, zepsucie – bolesne skutki grzechu.  

Trudno im uwierzyć, że wzrasta w nim także Królestwo Boże. Choć wydaje się ukryte, niepozorne, małe, a nawet słabe, obejmuje wszystko coraz bardziej. Uczestnicząc każdego dnia we Mszy świętej mam tego przemożną świadomość. To ona uczy mnie spoglądania na świat i człowieka z niesłabnącą radością i nadzieją. To ona każe widzieć w różnych wydarzeniach przejawy Bożego działania, nieraz na przekór temu wielkiemu krzykowi, który z różnych powodów podejmuje świat, zwłaszcza przeciw temu, co budzi z letargu jego dobrze uśpione sumienie i domaga się uznania prawdziwych wartości i prawdy, których nie da się zakrzyczeć, nawet, gdyby nie wiem jak głośno się krzyczało, bo Prawda już zwyciężyła, choć na ostateczne skutki tego zwycięstwa trzeba jeszcze długo czekać

Oczywiście cieszę się z wyników dzisiejszych wyborów, choć mam świadomość, że prawdziwa jakościowa zmiana będzie wymagała wielkiego nakładu pracy i modlitwy ze strony ludzi wiary. Dla mnie pięknym komentarzem do wydarzeń minionego weekendu i jego owoców jest dzisiejsza liturgia słowa. Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. (Rz 8, 18) czy W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda?  (Rz 8, 25), albo jak komentuje psalmista:

Gdy Pan odmienił los Syjonu, *
wydawało się nam, że śnimy. 
Usta nasze były pełne śmiechu, *
a język śpiewał z radości. 

Mówiono wtedy między poganami: *
«Wielkie rzeczy im Pan uczynił». 
Pan uczynił nam wielkie rzeczy *
i ogarnęła nas radość. Ps 126 (125), 1-2ab. 2cd-3

Często urzeka mnie jak aktualnym komentarzem do rzeczywistości, która nas otacza jest Słowo Boże przeznaczone na dany dzień, choć przecież go specjalnie nie dobieramy… Wystarczy się w nie wsłuchać.

Życie to sztuka wyborów, gdyż jak mówi stare łacińskie powiedzenie:vita mancipio nulli datur, omnibus usu (życia nikt nie otrzymuje na własność, lecz wszyscy do użytku). Kiedyś będzie się trzeba z tych wyborów, jakich dokonaliśmy rozliczyć…

nie baw się życiem

bo kruche jest jak szkło

nie baw się sercem

bo łatwo je skaleczyć

nie baw się słowem

bo słowa są nieśmiertelne

nie baw się kwiatem

bo zwiędnie ci w dłoni

nie baw się czasem

bo go nie dogonisz