Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Panie naucz nas modlić się

Będąc w pewnym miejscu, Jezus modlił się. A gdy skończył modlitwę, jeden z uczniów poprosił go: „Panie, naucz nas modlić się, tak jak Jan nauczył swoich uczniów!”. Wtedy Jezus odpowiedział: „Modląc się, mówcie: Ojcze, pragniemy oddawać ci cześć! Prosimy: ustanów twoje królestwo, zatroszcz się o nasze codzienne potrzeby i przebacz nam nasze grzechy, tak jak my przebaczamy tym, którzy zawinili wobec nas. I daj nam siły, abyśmy nie ulegli kuszeniu przez złego ducha!”. [por. Łk 11, 1-4]


Jednym z głównych przesłań Nowego Testamentu jest to, że naprawdę istnieje tylko jedna modlitwa – jest nią modlitwa Chrystusa, który w Duchu Świętym modli się do Ojca. Modlitwa ta jest strumieniem miłości, który nieustannie przepływa między Jezusem i Jego Ojcem. Ten strumień to właśnie Duch Święty, najgłębsza i najdoskonalsza więź łącząca Syna z Ojcem. Od chwili chrztu świętego, my także zostaliśmy wszczepieni w tę miłość, która została ofiarowana nam jako bezinteresowny dar. Na mocy tego daru w tę Jezusową modlitwę włączone są wszystkie inne modlitwy – Maryi, świętych, a także nasze.

W ten sposób Chrystus uczy nas czym jest prawdziwa modlitwa – jest nią przede wszystkim jak najpełniejsze otwarcie się na tę miłość Boga. To dzięki temu otwarciu wszystko co czynimy na modlitwie i w życiu jest włączone w tę wielką rzekę miłości i staje się nasza odpowiedzią na miłość samego Boga. Jest to miłość, która także staje się jedyną wewnętrzną motywacją naszego życia duchowego i naszych wyborów. Nie modlę się dlatego, że muszę, ani dlatego, że czegoś oczekuję, ale dlatego, że kocham i przez moje trwanie na modlitwie, przez moją obecność wyrażam tę miłość.

Jeśli motywacją naszego trwania przed Bogiem będzie jedynie miłość, wówczas ów akt wchodzenia w doświadczenie modlitwy będzie jednoznaczny z tworzeniem w nas samych przestrzeni, która będzie wypełniana obecnością samego Boga – Miłości i która jednocześnie będzie źródłem naszej wewnętrznej przemiany. Wówczas nie potrzeba już słów, gdyż dokonywać się będzie w nas coś, co stokrotnie przewyższa nasz intelekt – Bóg będzie bezpośrednio dotykał naszego serca i odpowiadał na to, co jest jego pragnieniem a jednocześnie sam działając w tym sercu będzie je przemieniał i kształtował jego pragnienia tak, aby wyrastały one jedynie z miłości, przezwyciężając nasz egoizm.

Doświadczenie medytacji, to doświadczenie poddania się owemu strumieniowi miłości, który jest w stanie dokonać w nas więcej niż prosimy czy oczekujemy. Kiedy się nań otworzę nie mogę już pozostać wobec niego obojętny, nie mogę zostać już taki sam jak byłem, gdyż miłość ze swej natury jest stwórcza, uzdrawiająca i przemieniająca. „Oto wszystko czynie nowe”- mówi Bóg, który jest miłością, dotyczy to także stwarzania nowego człowieka w nas. W ten sposób realizuje się to co najpełniej wyraża się w modlitwie: „Panie, uczyń serca nasze według serca Twego.” Medytacja, trwanie przed Bogiem, nie zakłócane zbędnymi myślami czy słowami jest właśnie modlitwą otwarcia i zgodą na to Boże działanie w nas. Zaś słowo czy werset, jaki powtarzamy w myślach jest niczym kotwica, która z jednej strony chroni nas od zaśmiecania naszego umysłu i serca przez rozproszenia a z drugiej jest stwórczym słowem, nośnikiem łaski, przez które Chrystus mówi do naszego serca już nie tylko ucząc nas się modlić, ale samemu modląc się w nas do Ojca w Duchu Świętym .