Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Rekolekcje czas zacząć

I tak oto z Bożą pomocą, po różnych wojażach dotarliśmy do długo oczekiwanych rekolekcji o Modlitwie Jezusowej. Jak przystało na rekolekcje w milczeniu ja też powinienem zamilknąć, zanim jednak wejdę w ciszę rekolekcji pozwolę sobie na krótką refleksję. Bardziej jej adresatami wydają się uczestnicy rekolekcji, ale niech się nie czują pominięci, Ci, którzy z różnych powodów nie mogą być z nami a otaczają nas tak bardzo potrzebną modlitwą. 

Tak sobie pomyślałem, że dzień Matki Bożej a nawet Jej uroczystość to dobry dzień na rozpoczęcie rekolekcji… Większość pielgrzymów w tym dniu dochodzi już do celu, bo sierpień to miesiąc szczególnie pielgrzymkowy, my zaś zaczynamy naszą duchową wędrówkę, która będzie trwała siedem dni i nie wiemy tak naprawdę dokąd nas zaprowadzi.

Dzisiejsza uroczystość uświadamia nam poniekąd, że Maryja będzie dla nas zarówno Przewodniczką jak i Nauczycielką tak w kwestiach wiary, zawierzenia jak i modlitwy. Ewangelia ukazuje Ją bowiem jako Tę, która zachowywała wiernie w sercu wszystkie słowa Chrystusa. Myślę, że w ten sposób Maryja ukazuje nam się jako pierwsza Nauczycielka właśnie modlitwy serca, do której należy także Modlitwa Jezusowa, drogą której pragniemy podążać w czasie tych rekolekcji.

Jest jeszcze jedna rzecz, na którą postawa Maryi zwraca nam uwagę. Jest nią otwartość na zaproszenie jakie kieruje do nas Bóg i której to otwartości Maryja jest przykładem. Życie, albo jak kto woli Bóg stawiał bowiem Maryję wielokrotnie wobec trudnych po ludzku i niezrozumiałych sytuacji. Taką sytuacją było Zwiastowanie, gdzie w po ludzku niezrozumiały sposób miła się stać Matką Syna Bożego; taką sytuacją była konieczność narodzenia Jezusa w dramatycznych warunkach, choć przecież każda matka chciałaby urodzić swoje dziecko w warunkach jak najbardziej godnych; taką sytuacją była zapewne konieczność ucieczki z małym Jezusem do Egiptu a więc do obcego kraju w nieznane; taką sytuacją było szukanie dwunastoletniego Jezusa a po odnalezieniu usłyszenie słów, które były dla Maryi niezrozumiałe; taką sytuacją była z pewnością tajemnica Krzyża wobec której stanęła Maryja.

I zapewne takich trudnych i niezrozumiałych sytuacji w życiu Maryi było więcej, choć Ewangelia o nich milczy. Wobec każdej z nich z perspektywy wiary można się zachować w dwojaki sposób: Można przyjąć zaproszenie Boga do wejścia w tę sytuację chociaż się jej po ludzku nie rozumie, chociaż może ona być obiektywnie trudna i bolesna albo można zbuntować się i odrzucić Bożą propozycję…

Maryja nie odrzuciła, choć po ludzku sądząc mogła się czuć uprzywilejowana – przecież była Matką Syna Bożego.

Tak często nam się wydaje, że skoro godząc się na coś, co jest przejawem woli Bożej robimy Panu Bogu łaskę, to przynajmniej powinien się On nam jakoś za to odwdzięczyć np. oszczędzając nam trudów, czy cierpień. W przypadku Maryi było zupełnie inaczej. Oto paradoks wiary. A Ona na te wszystkie sytuacje miała jedną odpowiedź – zachowywała i rozważała to wszystko wiernie swoim sercu.

Rekolekcje to także poniekąd zaproszenie w nieznane. Oczywiście może mniej ryzykowne, bo mamy gdzie spać, co jeść. Nieżyjący ojciec Carlo Carretto określiłby to mianem „Rekolekcji bogatego człowieka”. Ale jak każde rekolekcje tak i te są szansą aby w nie wejść głęboko, albo aby je przeżyć tylko powierzchownie. Sam fakt, że tu jestem jeszcze nie przesądza o jakości ich przeżycia.

Proszę wierzyć mówiącemu te słowa, który ma za sobą wiele rekolekcji, które sam przeżył lub prowadził. Ale jeśli pójdziemy na całość, to Pan Bóg nas poprowadzi. Może nie zawsze tą drogą, którą sobie wymarzyliśmy; może nie zawsze z efektami, które sobie założyliśmy, ale co najważniejsze poprowadzi nas drogą ku przemianie naszego serca a przecież to właśnie tam zaczyna się nasza prawdziwa przemiana i nawrócenie.

Rekolekcje to czas, w którym w sposób szczególny możemy doświadczyć prawdziwości tezy o tym, że Bóg jest na wiecznym dyżurze i zawsze możemy na Niego liczyć, ale pamiętajmy, to On jest reżyserem nie my. I jak napisałem to na blogu przywołując słowa słynnego chrześcijańskiego pisarza Cleve’a Lewisa przygotujmy się na to, że jeśli zaangażujemy się w te rekolekcje Chrystus postawi nam duże wymagania zapraszając nas, aby stały się one kolejnym krokiem ku stawaniu się doskonałymi, czego sam Chrystus od nas oczekuje a to wymaga zawsze pójścia na całość. On zaś uświadamia nam w postawie Maryi jedną prawdę, że jedyną pomoc, jaką od Niego otrzymamy, to pomoc w stawaniu się doskonałymi. Sami będziemy może pragnąć mniej — ale On nie zgodzi się na to, aby dać nam coś mniejszego.

A zatem jeśli damy z siebie dużo, to możemy też dużo się spodziewać!

Pozwólcie zatem że zakończę te rozważania wspomnianą już ulubioną przeze mnie miniaturą ewangeliczną autorstwa ks. Wiesława Aleksandra Niewęgłowskiego o modlitwie – rozmowie z Bogiem, który jest na wiecznym dyżurze:

Wystarczy chwila, jedno słowo, krótka myśl,

moment zadumy,

aby przejść przez próg

i już stoisz przed obliczem Najwyższego.

Nie musisz przedtem umawiać się, wydzwaniać,

zamawiać kolejki.

Jest w każdej chwili do twojej dyspozycji.

Zawsze dla ciebie.

Nie ma humorów,

nie ma biurka zarzuconego pracą,

nie jest zmęczony,

nie spieszy się.

Bóg na wiecznym dyżurze.

Bóg na każde zawołanie. Czeka w ukryciu.

Boże otwartych drzwi, przez które nie zawsze chcę wejść.

Boże czekający.

Boże nasłuchujący moich kroków.

Boże mego monologu, w którym nie dopuszczam Ciebie do głosu.

Naucz mnie rozmawiać z Tobą.

Uczyń modlitwę odpoczynkiem w Twoim Towarzystwie.

Boże w ukryciu,

cichutko zamykam drzwi i staję przed Tobą.

Obroń mnie przed pustymi słowami. W. Niewęgłowski

Zatem zamknijmy cichutko drzwi, zostawiając za sobą hałas, otwórzmy nasze serca na ciszę, w której najważniejszym słowem, które będzie ją przerywało będzie słowo Boga i prosząc, aby On obronił nas przed pustymi słowami, na wzór Maryi pozwólmy sobie, aby nosić i rozważać te słowa w swoim sercu, aż wydadzą owoc w naszym życiu….

Bardzo proszę módlcie się za uczestników tych rekolekcji, za prowadzących i o błogosławione ich owoce.