Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Sposobność do świadectwa

Wydawać by się mogło, że obrona wiary i walka w obronie chrześcijańskich wartości to sprawa ludzi uczonych, biskupów, apologetów lub filozofów, którzy lubią wchodzić w dyskusje z innymi przerzucając się na różnego rodzaju argumenty. W rzeczywistości dużo trudniejsze kampanie w walce o wiarę i wartości rozgrywają się nie gdzie indziej jak w naszych domach, miejscach pracy, akademikach czy w czasie towarzyskich spotkań, kiedy to wiara i wyznawane wartości, do których ktoś się otwarcie przyznaje nierzadko wprowadzają towarzystwo w pewne zakłopotanie.

Życie w domu rodzinnym lub w miejscu pracy zamyka pod jednym dachem ludzi o często różnych charakterach, zainteresowaniach, sposobie patrzenia na rzeczywistość i podejściu do wartości. Dla wielu to własne ta codzienna przestrzeń ich funkcjonowania jest także czasem, kiedy muszą zdać egzamin z wiary. Choć może nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Czasem dociera to do nas szczególnie mocno, gdy znajdziemy się w towarzystwie, które np. krytykuje Kościół a my nie mamy odwagi się przyznać do tego, że jesteśmy jego cząstką; albo takiego, które opowiada dowcipy na temat wiary czy księży a my śmiejemy się razem z nimi, byle tylko nie dostrzegli, że może coś wewnątrz nas się gotuje.  

To, co dotychczas było oczywiste i nie wymagało szczególnego wysiłku, podlega nagle konfrontacji z postawą i życiem innych. Szkoła (zwłaszcza gimnazjum i szkoła ponadgimnazjalna)  jest pierwszym okresem, kiedy odkrywa się, że nie wszyscy wierzą tak samo, że nie wszyscy hołdują takim samym wartościom jak te, które wynieśliśmy z domu. Potem podobne trendy są coraz bardziej powszechne. Gdy człowiek znajdzie się w jednej przestrzeni z kimś, kto brak wartości i niemoralny styl życia uważa za swoje największe osiągnięcie i powód do dumy, zaczynają się schody… Kiedy dotyczy to studiów, czy miejsca pracy zawsze można mieć nadzieje, że po paru godzinach można jednak wrócić do własnego świata i dalej chodzić swoimi drogami, nie narażając się na żadne komentarze, czy szyderstwo. Gorzej jest, gdy przychodzi nam żyć pod jednym dachem z osobami, które nie podzielają naszej wiary czy wręcz z nią walczą. A przecież to wcale nie rzadki przypadek. Już sam Chrystus zapowiadał, że nie przyszedł przynieść pokoju i że zdarzy się, że z powodu wiary poróżni się syn z ojcem, córka z matką, synowa z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy (por. Mt 10,16-39)

Tak właśnie w zwykłym, codziennym życiu można usłyszeć i poczuć na własnej skórze słowa dzisiejszej Ewangelii: „Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa”. I nie jest to bynajmniej jakaś chwilowa sposobność. Rzecz w tym, że w miarę łatwo jest raz czy drugi przyznać się do wiary, a w konkretnej sytuacji powiedzieć „nie” lub „ja myślę inaczej”. Problem powstaje wtedy, gdy ta konfrontacja jest permanentna. Powraca w ciągłych atakach i złośliwych komentarzach lub skutkuje nieustannym milczeniem czy obojętnością. Relacje z takimi osobami przeradzają się wówczas w codzienne piekło, do którego nie chce się po prostu wracać.

Patrząc na stan wiary współczesnych chrześcijan (zwłaszcza młodych, ale nie tylko) i dylematy dotyczące wierności swoim ideałom, które wiele osób konfrontowanych z relatywizmem moralnym czy religijnym, jakiemu hołduje współczesny świat przeżywa każdego dnia, warto zdawać sobie sprawę, że dla wielu z nas, uczniów Chrystusa wierność zasadom Ewangelii może wiązać się ze spory zmaganiami, które może nie rzadko będą okupione wyśmianiem lub dziwnymi spojrzeniami ze strony innych. Ale tego także Chrystus nie ukrywał przed swoimi uczniami, gdy mówił: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki”.

Ważniejsze jednak w świetle tych doświadczeń jest to, czy pamiętamy o ostatecznej obietnicy Chrystusa, że jedynie „przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”? I o tę wytrwałość i odwagę dawanie świadectwa dzisiaj trzeba nam szczególnie prosić, abyśmy gdy przyjdzie czas sądu nie spotkali się z zarzutem, że z powodu strachu czy konformizmu nie okazaliśmy się wiarygodnymi świadkami Ewangelii.