Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Zarzymać się przy tym, co najważniejsze

W świecie supermarketów, wielkich domów towarowych o coraz mniej swojskich nazwach, w których półki uginają się od towarów, a człowiek bez większych emocji sięga po towar i wrzuca go do koszyka, czekanie na cokolwiek zaczyna budzić zdziwienie a niejednokrotnie i irytację.

Badania socjologiczne, przeprowadzane wśród Polaków w ostatnich latach, pokazują, że wraz z upływem czasu, oddalaniem się od pustych sklepów i napływem coraz to nowych towarów i przyśpieszeniem tempa życia wzrastała też niecierpliwość społeczeństwa. Dzisiaj łatwiej przychodzi nam narzekać na zamknięte kasy w supermarketach, na ślamazarną obsługę i na towary z nieczytelnym kodem kreskowym. Niecierpliwość w oczekiwaniu na spełnienie oczekiwań i roszczeniowość jak mówią socjologowie jest także jedną z głównych cech najmłodszego pokolenia określanego mianem pokolenia „Y”.

A ponieważ człowiek to Istota psychiczno-fizyczno -duchowa, ten pęd życia i coraz większa niecierpliwość dotyka także, co zrozumiałe sfery naszego życia duchowego.  I to w dwojaki sposób. Z jednej strony wielu ludziom, coraz trudniej jest się skupić na treści modlitwy czy Mszy świętej i np. śledzić myśl w kazaniu, które przekracza 10 minut; z drugiej wielu idzie właśnie do kościoła, by zmienić rytm życia, zwolnić jego bieg, by się zatrzymać, znaleźć czas na chwilę refleksji. Temu zresztą także powinna służyć dobrze przeżywana modlitwa. Ale czy służy? Czy możemy powiedzieć, że nasza modlitwa jest miejscem wyciszenia, zatrzymania się w pędzie życia, refleksji? Czy ma swoje niezbywalne miejsce w codzienności, którego nie zamienię na nic innego, czy też zdarza się nam spychać ją na margines życia, gdy załatwi się już „wszystkie sprawy ważniejsze” a w konsekwencji samą modlitwę przeżywa się – aby szybciej?

To pytania, które są o tyle ważne, że dobrze współbrzmią ze sceną z dzisiejszej Ewangelii, która dzisiaj próbuje zaprosić nas do pewnej refleksji nad priorytetami naszego życia. Maria wybrała najlepszą cząstkę – powie Jezus. Co dla mnie jest taką najlepszą cząstką? Najważniejszą!? Czy wśród nich jest także a może przede wszystkim modlitwa rozumiana jako spotkanie z przyjacielem, Chrystusem, u stóp którego podobnie jak ewangeliczna Maria siadam, po to by wsłuchać się w Jego głos, by pozwolić by Jego słowo kształtowało moje serce, koiło je, umacniało?

Dzisiejsza Ewangelia pragnie ukazać nam wartość takiego zatrzymania. I tak jak kiedyś Maria trwała u stóp Pana, tak i dzisiaj – tak ważne dla nas jest to, że potrafimy się zatrzymać, trwać przez kilka chwil przed tabernakulum lub ikoną Chrystusa lub Matki Bożej, by choć od czasu do czasu sięgnąć po tę najlepszą cząstkę, która tak naprawdę może ocalić nasze życie i to nie tylko w sensie wewnętrznym. Również chrześcijaństwo, które realizuje się wśród naszych codziennych, zewnętrznych wyborów, relacji z innymi ma swoje źródło w życiu wewnętrznym, w bardzo osobistym spotkaniu z Chrystusem, który jest jego źródłem i nauczycielem, a bez spotkania z którym nie ma po prostu chrześcijaństwa. Będzie co najwyżej jakaś jego namiastka, karykatura! Nie bez przyczyny o. Pio powtarzał do znudzenia swoim penitentom: „Takie będzie twoje chrześcijaństwo, jaka będzie twoja modlitwa i Eucharystia”; zaś wielki niemiecki teolog Karl Rahner dodawał „Chrześcijanin XXI wieku albo będzie mistykiem, albo go w ogóle nie będzie”. W natłoku obowiązków i spraw, które z całą pewnością są ważne i które bezwzględnie należy wykonać, Maria, siedząca u nóg Pana, uczy nas umiejętności zatrzymania się, które jest tak bardzo istotne dla naszego życia duchowego i psychicznego i nabrania pewnego zdrowego dystansu do różnych spraw! Uczy, by dać sobie czas na wyciszenie i słuchanie Chrystusa, który przychodzi do nas ze swoim słowem, słowem które jest także źródłem naszej życiowej mądrości a przede wszystkim wiary. A ta przecież rodzi się ze słuchania.

Warto postawić sobie pytanie w kontekście dzisiejszej Ewangelii, czy w świecie przepełnionym tempem życia mam czas by zatrzymać się przy tym, co najważniejsze i najbardziej twórcze dla mnie – chrześcijanina?

Niech dzisiejsza Ewangelia będzie zachętą do poszukiwania tych chwil zatrzymania i wyciszenia, które nie tylko pozwalają wyrwać się z tygla codziennych spraw i obowiązków i spojrzeć na nie z perspektywy wiary, ale dają również czas, by przeżyć je w sposób twórczy i Boży, którego uczy nas Chrystus zawsze, gdy u Jego stóp, by słuchać, co ma nam do powiedzenia. I może dobrze wykorzystać do tego okres wakacji, gdy wydaje się, że nieco łatwiej o takie zawalczenie o czas dla Chrystusa, który jest zawsze i przede wszystkim także czasem dla nas samych, bo każde spotkanie z Panem, to największy dar i najlepsza cząstka jaką możemy sobie samym podarować.