Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Życie w rytmie Marana Tha

W ostatnim dniu roku liturgicznego Ewangelia przywołuje kolejny fragment mowy Jezusa o rzeczach ostatecznych. Ostatnie dni roku liturgicznego chcąc nie chcą wybiegają myślą do końca naszego życia. Otrzymujemy dziś od Chrystusa ważną wskazówkę: jak żyć, aby na końcu życia nie być rozczarowanym, ale spokojnie wyjść na spotkanie z Bogiem.

Ta wskazówka brzmi: Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie.

Jak mawiał znany francuski filozof i myśliciel religijny Gabriel Marcel, człowiek jest homo viator – człowiekiem pielgrzymem, który często w trudzie, mniej lub bardziej świadomie zmierza do Miejsca Świętego. A na pielgrzymkę nie zabiera się wiele rzeczy. Musimy nauczyć się wybierać to, co najważniejsze, rezygnując z tego, co niepotrzebnie nas obciąża (zwłaszcza w wymiarze duchowym) lub co próbuje nas zniewolić. Trzeba też przygotować się na przeciwności, jeśli chce się dojść do celu.  To jest ów wymiar czujności.

Drugi wymiar to modlitwa. Jak modlić się w każdym czasie? Wielu już przed nami zadawało sobie pytanie: Czy chodzi o modlitwę nieustanną? I tak i nie! Z pewnością nie w sensie ciągłego odmawiania jakichś modlitw. Chrystusowi chodzi raczej o zachowanie wolności serca, której dobrym źródłem jest życie w świadomości nieustannej obecności przed Bogiem, bliskości naszego Pana. To sprawia, że łatwiej nam także przylgnąć naszą wolą do Jego woli, tak by na wzór Chrystusa naszym codziennym pokarmem stało się pełnienie woli Ojca. Na tej drodze jest jednak tylko jeden pewny przewodnik: Jezus Chrystus, ten który sam przeszedł wcześniej tę drogę. Świadomi tego pierwsi chrześcijanie często powtarzali modlitwę: Marana Tha! – Przyjdź Panie! I to  nie tylko w sensie pragnienia rychłego przejścia do wieczności czy oczekiwania końca świata. Czynili to, wiedząc, że codzienność to także miejsce obecności i działania Boga. Wszak sam Chrystus powiedział: Jestem z wami aż do skończenia świta. Zatem wezwanie Marana Tha możemy uczynić naszym zwykłym aktem strzelistym towarzyszącym nam w ciągu dnia, naszym wyznaniem wiary, naszą modlitwą pragnienia.

Marana Tha!  – Przyjdź Panie! Spróbujmy to zrobić. Powtarzajmy to wezwanie w wiarą. A wówczas zobaczymy, że On przyjdzie. Nie na końcu czasów! Przychodzi tu i teraz. Pozwala doświadczyć swojej obecności i swojej mocy. Przecież obiecał…