Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Modlitwa w codzienności

Chrystus zachęca nas, swoich uczniów, abyśmy modląc się prosili Ojca: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Jest to dowód na to, że Bogu zależy na naszej codzienności. Ucząc nas modlitwy zakorzenionej w naszej codzienności Chrystus zachęca nas, abyśmy stale wyrażali troskę o ten elementarny wymiar naszego życia, jakim jest pożywienie i trud związane z codziennością.

Podczas pewnych rekolekcji ktoś postawił kiedyś bardzo trafne pytanie: ” Czy modlitwa nasza należy do naszej codzienności, czy też wyrywa nas z codzienności?” Karl Rahner w swojej teologii chwili obecnej wprowadza bowiem istotnie rozróżnienie między modlitwą codziennością i modlitwą w codzienności. Jaka jest różnica pomiędzy tymi dwoma rodzajami modlitwy?

Wszyscy zgodzimy się zapewne ze stwierdzeniem, że modlitwa to przede wszystkim dialog człowieka z Bogiem.  Im bardziej opiera się ona na intymnej i głębokiej relacji tym lepiej. Czy jednak nasza codzienność może stać się modlitwą? Otóż zdaniem św. Pawła Apostoła, który zachęca: „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17), nie tylko może się nią stać, ale powinna być wręcz imperatywem chrześcijańskiego sposobu życia. Jak jednak to uczynić? Otóż drogą do tego, aby nauczyć się modlić codziennością jest ofiarowanie Bogu naszej codzienności a wraz z nią i nas samych a konkretnie tego, co jest owocem naszego działania. Modlitwa codziennością to nic innego, jak ofiarowanie Bogu swojej pracy, swoich relacji z innymi ale także swojego odpoczynku. Chodzi zatem o to, aby całe życie stało się modlitwą. I wbrew pozorom wcale nie najważniejsze są tutaj słowa, ale postawa naszego serca, nasza chęć ofiarowania siebie i naszego życia Temu, kogo kochamy i który ostatecznie jest przecież ich Źródłem. W ten właśnie sposób odpowiadamy na zaproszenie do modlitwy nieustannej.

Pragnienie modlitwy poprzez codzienność jest bardzo chwalebne, ale warto pamiętać, że nie jest ono także wolne od duchowych niebezpieczeństw. Chodzi o to, że nie wolno go absolutyzować i sprowadzać całej swojej modlitwy jedynie do modlitwy codziennością. Nie ma wątpliwości, że kiedy przyglądamy się życiu Jezusa, to On modlił się całym swoim życiem, gdyż całe Jego życie było jednym wielkim aktem ofiarowania przeżywaniem w łączności z Ojcem. A mimo to jednak Chrystus nie rezygnował z modlitwy, która była spotkaniem sam na sam z Bogiem, spotkaniem wyłączonym z codziennej aktywności, gdzie mógł zanurzyć się w ciszy osobistej modlitwy. Karl Rahner nazywa to dla odróżnienie modlitwą w codzienności i porównuje do relacji małżeńskiej. Nie wystarczy w niej, że mąż w ciągu swojej codziennej aktywności pamięta o żonie, że wyśle jej czasem miłą wiadomość np. sms-a świadczącego o jego pamięci i miłości, że pracując czyni to także dla swojej żony i dobra jej oraz rodziny. Ważne jest również to, że poza tą codzienną aktywnością znajduje czas by pobyć z żoną sam na sam, po to by wyszeptać jej do ucha: „kocham cię” i żeby podzielić się z nią swoimi przeżyciami.

Podobnie jest w naszej relacji z Bogiem. To wspaniałe, że mamy intencję ofiarowani Bogu wszystkiego, całego naszego dnia, że pamiętamy o tym iż nasze życie przeżywane jest w przestrzeni Jego obecności, ale było by jakimś brakiem, gdybyśmy tej relacji nie umacniali chwilami bycia sam na sam z Bogiem, gdzie bardziej osobiście możemy powiedzieć mu o wszystkim, zwłaszcza o naszej miłości, ale także o tym co nas niepokoi nie przynaglani pośpiechem codziennych zadań. Taka modlitwa to nic innego jak uczenie się odpoczywania w Bożej obecności, ale także a może przede wszystkim uczenie się wsłuchiwania w to, co Pan Bóg ma nam do powiedzenia, jako swoim uczniom i jako swoim umiłowanym dzieciom i przyjaciołom. Potrzeba nam zatem także stanięcia przed Bogiem w ciszy naszego serca, gdyż to ona jest domeną mówienia Boga. Oba te rodzaje modlitwy przez to, że się wzajemnie dopełniają sprawiają, że nasze życie staje się coraz bardziej zjednoczone z Bogiem i staje się coraz bardziej jednością a więc nie jest już dzielone na sacrum i profanum, na przestrzeń „z Bogiem” i przestrzeń zarezerwowaną dla nas, co nierzadko jest pokusą której ulegają także ludzie wierzący. 

Na tym bowiem polega ów szczególny związek modlitwy  z codziennością. Tak jak cały wymiar duchowy czy jak kto woli religijny naszego człowieczeństwa nie jest ona nigdy jedynie specyficznym dodatkiem do ludzkiej egzystencji, lecz jej najgłębszym wyrazem. Modlitwa jest tym wymiarem naszego chrześcijańskiego życia, który winien wyrastać z życia i do życia powinien prowadzić. Modlitwa to szansa dzielenia naszego życia z Bogiem, jak z przyjacielem a w związku z tym , tak jak każda prawdziwa przyjaźń nie dzieje się gdzieś na uboczu naszego życia, ale jest zanurzona w codzienności, w nurcie życia warz z jego potrzebami, radościami, cierpieniami, z jego sukcesami i porażkami, poprzez które Bóg także mówi do nas i kieruje w tajemniczy sposób naszym życiem. By jednak nie rozminąć się z Jego planami na nasze życie i by zrozumieć to Boże działanie, jakie dokonuje się pośród codzienności muszę po prostu to codzienne życie dzielić z Tym, który w najwyższym stopniu jest nim zainteresowany i zatroskany. Jakże inaczej spoglądali byśmy na naszą często szarą codzienność, żyjąc świadomością, że Bóg nie czeka na nas gdzieś na mecie naszego życia, ale wraz z nami, ramię w ramię idzie przez naszą codzienność, jako nasz Przyjaciel i Towarzysz drogi, gotowy zawsze nam usłużyć swoją łaską i wesprzeć swoim mocnym i miłującym ramieniem.