Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Bóg, na którego czekam

Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają, co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum?» Jezus zapytał ich: «ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek».

A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, wziął siedem chlebów i ryby i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. (Mt 15, 32-37)

Czas adwentu, to czas, który kojarzy się z medytacją, gdyż medytacja, podobnie jak adwent jest oczekiwaniem…

Na co czekam w tym świętym czasie adwentu? Na co czekam w świętym czasie, który poświęcam na bycie z Bogiem a który nazywam medytacją?

Pierwsza odpowiedź, która się nasuwa, to: „Czekam na Boga!”

Na jakiego Boga czekam jednak w adwencie, w medytacji?..

Prorok Izajasz – prorok Adwentu mówi: „Oto wasz Bóg, oto Bóg, który przychodzi z mocą” [Iz 40, 10]

Bóg, na którego czekam jest Bogiem, który mnie pociesza.

Bóg, na którego czekam jest delikatny i czuły. Nie narzuca ani siebie  ani swej obecności i miłości siłą.

Bóg, na którego czekam jest Bogiem, który mówi do mnie przez swoje słowo, przez wydarzania. I jest Bogiem, który mnie karmi swoim słowem i swoim ciałem, abym nie ustał/a w drodze wiary.

Medytacja sprawia, że możemy usiąść blisko Jezusa, podobnie jak tłumy z dzisiejszej Ewangelii. I nawet jeśli jesteśmy w „tłumie medytujących”, to nasza relacja z Jezusem zawsze pozostaje osobista, jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa. Medytacja uczy nas zapatrzenia w Jezusa i zasłuchania w Niego po to, abyśmy uwierzyli, że On chce stać się dla każdej i każdego z nas Bogiem bliskim, wrażliwym na pragnienia i tęsknoty – słowem na głód ludzkiego serca. Można powiedzieć, że w każdej medytacji stajemy się świadkami cudu rozmnożenia Jego łaski, działania Jego słowa, tak jak w czasie Eucharystii stajemy się świadkami cudu rozmnożenia chleba, cudu, który nieprzerwanie trwa już dwadzieścia wieków. Medytacja uczy nas innego sposobu patrzenia na rzeczywistość i dostrzegania cudów Bożego działania i Bożej miłości tam, gdzie większość osób ich nie dostrzega.

Jednym z cudów medytacji jest to, że doświadczamy, iż ta modlitwa nie jest dziełem naszych zabiegów, czy starań. A to dlatego, że prawdziwa modlitwa istnieje w nas już niejako od zawsze. „W głębi duszy ochrzczonego człowieka trwa dialog Ojca, Syna i Ducha Świętego – pisze o. Wilfrid Stinissen. Ten trynitarny dialog jest właśnie modlitwą. I to ona znajduje w nas swoje mieszkanie”. [Kiedy zapada noc] Medytacja zaprasza nas do odkrywania tego źródła modlitwy, które bije w nas, wsłuchaniu się w nią, zgodzie na to, aby ona zawładnęła naszym sercem, aby stawała się źródłem jego przemiany.

Stąd powinno wynikać inne doświadczenie, to mianowicie, że nasza modlitwa winna się upraszczać w miarę jej dojrzewania. A to dlatego, że autentyczna modlitwa prowadzi do odkrycia tego, że to my jesteśmy modlitwą. Wybitny teolog Hans Urs von Balthasar pisze, że „Jezusowe „ja” u samych korzeni jest modlitwą, bo jest nieustannym zjednoczeniem i dialogiem, który trwa w Jego sercu z Ojcem. I dodaje, że od chwili chrztu jesteśmy do Niego podobni, gdyż i w naszym wnętrzu trwa ten nieustanny dialog, który sprawia, że wsłuchując się w niego mamy szansę odkryć naszą prawdziwą tożsamość dzieci Bożych”. [Odpowiedź wiary]

Medytacja monologiczna, to nic innego, jak włączenie się w ten wewnętrzny dialog z Bogiem, do którego drogę rozświetla nam słowo, które towarzyszy nam w medytacji. Podążając za tym słowem powoli będziemy doświadczali przejścia z poziomu zmysłów, na poziom ducha; z poziomu zapatrzenia w siebie na poziom zapatrzenia w Jezusa; z poziomu medytacji na poziom kontemplacji; z poziomu korzystania z naszych własnych zdolności, na poziom ogołocenia wobec pełnego miłości spojrzenia Boga i łaski, którą Bóg chce nas napełnić.

Medytacja pozwala nam doświadczyć, że z poziomu słów wchodzimy na poziom milczenia i zasłuchania, gdzie słowa nie są już potrzebne, bo w naszym wnętrzu trwa inny dialog – dialog miłości Boga, który powoli sprawia, że jak to ujmuje św. Paweł Apostoł: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” [Ga 2,20]