Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Cisza

Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.

Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. (J 19, 25-27)

Dzisiaj znowu Nauczycielką Medytacji jest dla nas Maryja, której wspomnienie, jako Matki Bolesnej obchodzimy.

Jan, jako jedyny z Ewangelistów, opisuje spotkanie Jezusa z Matką na Golgocie. Ewangelista wymienia z imienia czworo bardzo bliskich Jezusowi ludzi, którzy wytrwali przy Nim w godzinie Jego ukrzyżowania.

W zasadzie cała scena opisana przez Jana odbywa się w ciszy, którą przerywa jedynie głos Jezusa skierowany do Matki a następnie do Jana. W tym sensie scena ta jest tak bardzo symboliczna dla doświadczenia medytacji monologicznej, która także odbywa się w ciszy, przerywanej jednym słowem lub wersetem. Medytujący przyjmuje w doświadczeniu medytacji postawę Maryi i postawę Jana – jest zasłuchany w słowo. Wsłuchuje się w nie z uwagą i miłością, aby nic z niego nie uronić, aby później móc wcielić je w życie, aby pozwolić mu działać…

Jan zwraca także uwagę na spojrzenie Jezusa. Dobrze w praktyce medytacji być świadomym tego spojrzenia Jezusa. Ilekroć stajemy do modlitwy/medytacji, tylekroć możemy być pewni, że zawsze towarzyszy jej w ciszy pełne miłości Jezusowe spojrzenie.

Podczas ostatniej sesji medytacyjnej mówiliśmy o ciszy i o jej znaczeniu w życiu. Cisza jest naszym wiernym towarzyszem w praktyce medytacji, jest brama prowadzącą do coraz głębszego złączenie ze wszystkim: ze sobą, z naszym sercem, z Bogiem, wreszcie z otaczająca nas rzeczywistością. Powiedzieliśmy, że cisza ma te niezwykłą moc, która pozwala, że każde doświadczenie może okazać się dla nas przemieniające, jeśli otoczymy je pełną szacunku ciszą, która nada mu znaczenia, tożsamość, ważność.

Cisza jak pisze Merton w Nowym posiewie kontemplacji nie jest brakiem, czy nieobecnością. Cisza to obecność otaczająca każde „wiem” pokornym „nie wiem”; chroniąca autonomię i godność wydarzeń, ludzi, zwierząt i wszystkich rzeczy. Żyć w tej pierwotniej, fundamentalnej przestrzeni, którą nazywamy ciszą, oznacza wchodzić w rezonans ze wszystkim, co nas otacza. Bez ciszy nasze reakcje będą jedynie bezwarunkowymi odruchami.

Nie możemy usłyszeć ciszy (w sensie dosłownym!), ale to dzięki niej potrafimy słyszeć.

Cisza jak dodaje ojciec Rohr jest rodzajem myślenia, które widzi (contemplatio oznacza „widzenie”, „przyglądanie się”). Jest zatem sposobem poznania wykraczającego poza nasze umysłowe analizy, które normalnie nazywamy myśleniem. [Milczące współczucie, R. Rohr]

A jednocześnie cisza chowa się przed nami, jeśli chcielibyśmy ją pochwycić, zapanować nad nią, czy manipulować nią. Cisza ujawnia w pełni swoją moc wówczas, gdy pozostajemy na nią otwarci – tak jak w doświadczeniu medytacji.

Z doświadczeniem ciszy w medytacji jest tak, że najpierw daje nam ona tylko odrobinę, ale jeśli wykorzystamy właściwie tę cząstkę, którą nam podarowała, dostaniemy więcej. To tak, jak z unoszeniem się na wodzie – kiedy przestajemy walczyć z nurtem, czujemy, że możemy płynąć o wiele lepiej.

Wewnętrzna cisza, która towarzyszy nam w medytacji uwalnia nas od ciężaru myślenia i utopijnego przeświadczenia, że nasz osąd jest potrzebny albo jakikolwiek istotny. Dlatego właśnie cisza staje się najlepszym miejscem rozwiązywania naszych wewnętrznych konfliktów, bo gdy milknie nasze ego ma szansę ujawnić się istota rzeczy, Tajemnica, na którą hałas (czy to zewnętrzny czy wewnętrzny)  nas skutecznie zamyka.

Taka cisza, to źródło pokoju, jakiego świat dać nam nie może [J 14,27]

Nie oznacza to bynajmniej, że nie ma w nas miejsca na wyjaśnianie i rozumienie, jednak aby ono mogło być pełne i obiektywne musimy zacząć ot powiedzenia „tak” chwili obecnej. I tego właśnie uczy nas Maryja. Podpowiada nam, że musimy ciągle zaczynać od „tak”, jak Ona zaczęła w Nazarecie, czy stojąc pod Krzyżem. Jeśli będziemy przeżywać nasze życie zaczynając od „nie”: od krytykowania, od osądzania, szufladkowania, analizowania, czy odrzucania, będzie nam później bardzo trudno powiedzieć „tak” doświadczeniom naszego życia. A przecież to przez nie przychodzi i przemawia do nas Bóg.

Niech zasłuchanie i zapatrzenie w Jezusa i Jego słowo – które było udziałem Maryi i Jana pod Krzyżem – towarzyszy nam także w medytacji.