Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Człowiek ducha

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi.

Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi». (J 16, 12-15)

Ewangelia ostatnich dni mówi o słuchaniu, ale o zupełnie innym słuchaniu niż to, do którego jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień. Chodzi bowiem o umiejętność słuchania sercem – tak ważne w życiu duchowym. Nie lekceważąc roli naszego intelektu nie wolno nam zapominać, że Duch Święty mówi także do naszego serca. Tę zdolność słuchania sercem podkreślali już Jan Kasjan czy Ewargiusz z Pontu mówiąc o modlitwie wewnętrznej, lub modlitwie serca, która otwiera nas na prawdę często nieuchwytną dla rozumu; prawdę, którą można przyswoić jedynie na płaszczyźnie serca.

Jan Kasjan w „Rozmowach z Ojcami” określa to mianem Bożej pedagogii, boskiego prowadzenia człowieka, które jak on to nazywa „sięga mądrości ponadludzkiej i uczenia się patrzenia z Bożej perspektywy na dzieje świata i każdego człowieka w pokoju serca, którego źródłem jest Bóg, z którym to serce jest zjednoczone na modlitwie”.

Jezus mówi dzisiaj o Duchu Prawdy, który „doprowadzi nas do całej prawdy”.

Komentując ten fragment Ewangelii Thomas Merton pisze: „Życie jest długie i złożone, wymaga cierpliwości – do materii i formy życia, do siebie samego, do Boga który widzi wszystko i jest dobry i pragnie naszego zbawienia, ale prowadzi nas ku prawdzie w tempie, które jest dostosowane do możliwości każdej i każdego z nas. On wie, kiedy będziemy mogli znieść to, co chce nam objawić. Dlatego potrzebny jest nam dystans do własnych gorączek, do pokusy przyśpieszania naszego duchowego wzrostu i rozwoju i całkowite zdanie się z zaufaniem na działanie Ducha Świętego. Jest w tym propozycja pewnego stylu życia zaczerpnięta od samego Chrystusa, który uświadamia nam, że wszystko w życiu, które jest częścią historii zbawienia ma swój czas.” (Nowy człowiek)

Każdy z nas, kto ma za sobą pewne doświadczenie życia wiarą wie, że gdy w wierze człowiek coraz bardziej dojrzewa: coraz więcej i coraz głębiej widzi w świetle tej wiary, gdyż wiara odsłania przed nami nie przeczuwaną głębię i bogactwo życia ukrytego pod pozorami, na których zbyt często mamy pokusę się zatrzymywać. „Ten rozwój wiary na tej ziemi nigdy się nie kończy. To Duch Święty czuwa nad rozwojem wiary, zarówno w całym Kościele, jak w każdym z nas, pod warunkiem, że jesteśmy gotowi poddać Jego prowadzeniu.” – przypomina nam kanonizowany w ostatnia niedzielę św. Karol de Foucauld.

Jezus uświadamia nam, że potrzebujemy czasu i ciągłego dojrzewania, abyśmy mogli przyjąć wszystko, czego pragnie nam udzielać. Życie wiary jest procesem. Jest drogą, na której pozwalamy się prowadzić Jezusowi przez Ducha Świętego. Tej postawy pokory i cierpliwości w duchowym wzrastaniu pragnie nas uczyć medytacja, w której przez zasłuchanie w słowo, które wybrzmiewa w ciszy naszych serc zdajemy się na prowadzenie przez Ducha Jezusa niczego nie przyśpieszając i – używając słów Mertona – trwając w postawie słuchania z dystansem do naszych wewnętrznych gorączek.

Jak zwykł mawiać wielki nauczyciel Modlitwy Jezusowej święty starzec Jan z Wałaamu: „Jeśli poddam się prowadzeniu Duchowi Jezusa, moje życie stanie się Jezusowe a ja sam stanę się Jego chwałą”.