Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Czy miłujesz mnie więcej?…

Jezus ukazał się znowu nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: ”Idę łowić ryby”. Odpowiedzieli mu: ”Idziemy i my z tobą”. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.

A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: ”Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?”. Odpowiedzieli Mu: ”Nie”.

On rzekł do nich: ”Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.

Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: ”To jest Pan!”. Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: ”Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili”. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: ”Chodźcie, posilcie się!”. Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: ”Kto Ty jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”  

Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.

Rzekł do niego: „Paś baranki moje”.

I powtórnie powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?”

Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.

Rzekł do niego: „Paś owce moje”.

Powiedział mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?”

Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje.

Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”.

To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”   (J 21,1-19)

Wielki Post za nami, prawie już o nim zapomnieliśmy pomimo tylu starań i postanowień. Święta – piękne, rodzinne także już za nami. Minął tydzień, dwa, do Niedzieli Miłosierdzia jakoś się trzymamy, a potem wracamy na stare śmieci i ewentualnie ruszymy się z nich na początku następnego Wielkiego Postu, co gorliwsi może w Adwencie. Spróbujmy potraktować tę trzecią niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego jako sprawdzian – Jezus pyta nas o miłość. Przez Wielki Post, przez Święta Paschalne powinno w nas być trochę więcej miłości. Chrześcijaństwo zaczyna się wtedy, kiedy człowiek staje i mówi: chcę kochać dobrych i złych, przyjaciół i nieprzyjaciół; chcę zło zwyciężać dobrem; chcę moje życie oprzeć na ewangelicznych wartościach, pomimo całej słabości, która wciąż przypomina mi, jak bardzo do tych wymagań stawianych przez Ewangelię nie dorastam…

Jak donosi Jan ewangelista tej nocy Piotr i jego towarzysze nic nie złowili… Tak jak my doświadczali trudności, porażek, życiowych zakrętów.

Chociaż Piotr przedstawiany jest jako rybak, trudno się oprzeć wrażeniu, że nie był mistrzem w swoim fachu. Na kartach Ewangelii spotykamy go zwykle w sytuacji, w której połów mu nie wychodzi. Tymczasem pojawia się Jezus, który podobno był cieślą, a nie rybakiem, i prosi by zarzucili sieci raz jeszcze, w konkretnym miejscu. Uczniowie zaufali Jezusowi i zarzucili sieci z prawej strony łodzi. Połów przerósł ich najśmielsze oczekiwania. Pan w jednym momencie zmienił wszystko.

Ta historia pełna jest symboli. Ewangelista oryginalnie łączy cudowny połów z wielkanocnym posiłkiem. Dwa wydarzenia – tak ważne u początku powołania Piotra – nadają nowy sens jego życiu i posłannictwu. W swoim zmaganiu nie jest sam. Jest z nim Chrystus, w środku doświadczenia jego słabości.

Piotr przeszedł bardzo długą drogę odkrywania własnego powołania. U początku odkrywania tego powołania były słowa Piotra: „Odejdź ode mnie, Panie, bom jest człowiek grzeszny” (Łk 5, 8).

Dlatego być może ważniejsze od cudownego połowu jest to, co dzieje się po chwili: „Spowiedź” pierwszego papieża, dialog, jaki Jezus prowadzi z nim na brzegu jeziora. Trzykrotnie pyta Piotra o miłość.              W języku biblijnym cyfra trzy jest symboliczna; trzy razy Piotr wyparł się Jezusa, ale też trzykrotnie powiedział: Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Parafrazując, moglibyśmy dopisać do tych słów jeszcze takie: Ty znasz moje serce i choć jest w nim dużo lęku i słabości, ale powierzam je Tobie, bo ufam, że tylko Ty Panie możesz je przemienić. Wyznanie Piotra nad jeziorem Tyberiadzkim, to jedno z najpiękniejszych wyznań Ewangelii.

Ta scena pokazuje, że źródłem naszego powołania jest miłość Jezusa. To On jako pierwszy wyznał swoją miłość do nas podczas ostatniej wieczerzy, a potem potwierdził ją, umierając na krzyżu. Tak jak wobec Piotra, tak i wobec każdego z nas aktualne są Jego słowa: „Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22, 32).

Całe zakończenie Ewangelii św. Jana, czyli rozdział 21, to dziękczynienie za wspólnotę Kościoła i osobiste powołanie każdego z uczniów Chrystusa, a zatem również każdej i każdego z nas.

Św. Jan odnotuje w Ewangelii: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać” (J 21, 25).

Wśród tych rzeczy, o których pisze Jan jest także historia wiary i przyjaźni z Chrystusem każdej i każdego z nas, historia naszego chrześcijaństwa, historia, którą wciąż piszemy naszym życiem.