Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

„Denar” za medytację

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:

«Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.

Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.

Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.

A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.

Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi». (Mt 20, 1-16)

Jeśli istnieje jakiś owoc medytacji, jakiś wymierny efekt, na który mamy prawo oczekiwać, jest nim jedynie ów „denar”, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia – czyli zbawienie, które pragniemy wykuwać naszą wytrwałą wiernością, naszym zasłuchaniem i zapatrzeniem w Jezusa, po to by w codzienności nasze życie stawało się odbiciem Jego życia; nasza modlitwa odbiciem Jego modlitwy, nasza miłość odbiciem Jego miłości a nasze posłuszeństwo woli Boga odbiciem Jego posłuszeństwa. Co oczywiście nie zmienia faktu, że i tak ów denar pozostaje zawsze owocem łaski i miłości Gospodarza winnicy a nie naszą zasługą. My co najwyżej możemy powiedzieć, że okazujemy się często sługami nieużytecznymi…

Jezus opowiada historię wziętą z życia, jakby chciał nam przypomnieć, że to właśnie nasze życie jest miejscem objawiania się Boga. By jednak umieć to dostrzec trzeba mieć w sobie po pierwsze wiarę, po drugie pokorę, po trzecie zdolność tego szczególnego rodzaju patrzenia, które pod osłoną codzienności potrafi dostrzec obecność Boga. Wszystkie trzy wymienione  cechy wyrabia w nas praktyka medytacji.

Medytacja jest modlitwą wiary i to można by powiedzieć nagiej wiary, która opiera się jedynie na mocy Słowa – jednego wezwania, wyrzekając się wszystkich innych aspektów, które mogłyby urozmaicać tę podróż wiary.

Medytacja jest modlitwą pokory, bo nie tylko uczy nas odwracać spojrzenie od nas samych a kierować nieustannie nasz wzrok i słuch na Jezusa, ale też jest modlitwą zgody na to, aby droga, którą Duch Święty prowadzi nas po ścieżkach wiary była absolutnie Jego drogą, bez naszego wpływu na to, co na ścieżce medytacji się dzieje.

Wreszcie medytacja jest modlitwą, która uczy nas prostoty patrzenia na rzeczywistość, uczy pod pozorami tego, że choć często nic niezwykłego nie dzieje się w praktyce modlitwy monologicznej dostrzegać właśnie w słowie złączonym z oddechem obecnego i działającego Boga.

Ewangelia mówi o tym, że Gospodarz zaprasza do swojej winnicy. Tą winnica, do której jesteśmy codziennie zaproszeni przez Jezusa jest nasza medytacja a następnie nasze życie, z którym medytacja jest nierozerwalnie złączona. Można by powiedzieć więcej: praktyka medytacji jest dobrym wprowadzeniem do bardziej intensywnego i uważnego przezywania naszego życia.

Medytacja sprawia, że do codziennej pracy (zarówno tej zarobkowej, jak i niezarobkowej) potrafimy podchodzić wewnętrznie wolni, odnajdując w niej miejsce odpowiedzi na zaproszenie, które skierował do nas Jezus. Jeśli ktoś chce może to określić mianem powołania.

To zaproszenie do codziennej pracy, czy jak ktoś woli powołanie, jest wyrazem tego, że Bóg troszczy się o nas i chroni nas przed często niebezpieczną dla naszego życia (nie tylko duchowego) bezczynnością.

Ale medytacja to modlitwa na wskroś humanistyczna w najlepszym tego słowa znaczeniu. Wyrywa nas z naszego egoizmu. Tak jak podejmujemy medytację dla pokoju, tak możemy w medytacji łączyć się i medytować dla tych, którzy dzisiaj cierpią z powodu bezrobocia. Możemy oddychać w ich kierunku naszą solidarnością z nimi.

W dalszym ciągu medytacja uwalnia nas od pretensjonalności „robotników pierwszej godziny”, którzy nie potrafią się cieszyć tym, co otrzymali. Uwalniając nas od zachłanności, ucząc poprzestawać na małym i to z wdzięcznością, medytacja chroni nas także przed powszechnym – również wśród współczesnych chrześcijan – malkontenctwem.

Wiele osób praktykujących medytację monologiczną dzieli się jej owocami, które polegają na tym, że od chwili kiedy medytują regularnie dostrzegają, że potrafią się bardziej cieszyć się tym, co otrzymują każdego dnia. Co więcej – uważność sprawia, że łatwiej im patrzeć na życie i jego składowe jako na dar od Pana; że dzięki praktyce medytacji mniej jest w ich życiu zgorzknienia i niezadowolenia

„Pierwsi będą ostatnimi”. Jezus przestrzega nas przed niezadowoleniem, które sprawia, że możemy nosić w sobie fałszywe poczucie, że jest się „wiecznie ostatnią/ostatnim”. Medytacja w każdym oddechu, który jest synonimem tchnienia życia przypomina nam, że w życiu naprawdę wszystko jest łaską!

Dar wdzięczności, to bardzo konkretny owoc medytacji: Uczy nas ona cieszyć się każdą chwilą.

Modlitwa na rozpoczęcie medytacji:

Ojcze niebieski, otwórz nasze serca na cichą obecność Ducha Twojego Syna. Wprowadź nas w misterium ciszy, w której Twoja miłość objawia się wszystkim, którzy wołają: „Panie Jezu, Synu Boży, ulituj się nade mną grzesznikiem” Amen.