Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Jezusowa lekcja o modlitwie

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.

Wy zatem tak się módlcie:

Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego. (Mt 6, 7-13)

Wciąż dźwięczą mi w uszach i w sercu słowa lekcji o modlitwie, jakiej udzielił nam Jezus we wczorajszej Ewangelii. Dlatego pozwólcie, że powrócę do niej. Czy tym, co do nas mówi Jezus chce nas zniechęcić do długiej i wytrwałem modlitwy, jak sądzą niektórzy? Bynajmniej! Przecież On sam – jak opisują to Ewangeliści – spędzał na modlitwie całe noce. On także wielokrotnie motywuje swoich uczniów, aby na modlitwie byli wytrwali zachęcając do tego, że „zawsze powinni się modlić i nie ustawać” [Łk 18,1]

Dla mnie osobiście Jezusowa nauka o modlitwie z jej przykładem w formie Modlitwy Pańskiej jest tą, która pragnie porządkować nasze życie i to nie tylko duchowe.

Przestroga przed gadatliwością jest dla mnie przypomnieniem o tym, że przede wszystkim powinienem słuchać. To zasada, która jest potrzebna zarówno w relacji z Bogiem jaki i relacji z drugim człowiekiem. Jak wiele nieporozumień rodzi się z barku słuchania zarówno w naszym patrzeniu na Pana Boga jak i  w naszym patrzeniu na drugiego człowieka.

Wezwanie Ojcze nasz przypomina mi, że Bóg jest Ojcem wszystkich: wierzących i niewierzących, ochrzczonych i nieochrzczonych, tych, którzy podzielają mój sposób myślenia i tych, którzy myślą inaczej… A skoro On jest Ojcem, to my winniśmy być dla siebie braćmi i siostrami.

Święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja… Uwalniają mnie od zbytniego skupienia się na sobie, kręcenia wokół siebie i przypominają, że to Jego wola a nie moja mas się spełniać, że to wokół Jego imienia – tego przywoływanego przeze mnie po tysiące razy w medytacji – ma się wszystko obracać a nie wokół mojego…

… i że to dotyczy zarówno nieba i ziemi, zarówno mojego życia jak i życia innych.

Słowa chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj przypominają mi o konieczności życia wdzięcznością, bo nieustannie otrzymuję od Boga więcej niż jest mi potrzebne i więcej niż na to zasługuję i przestrzegają, żeby tego nie zmarnować…

I odpuść nam nasze winy, które tak naprawdę nie są czymś, co dotyka jedynie chwili obecnej, ale że każdy grzech popełniony przeze mnie dzisiaj staje się ponadczasowy i sięga… dwa tysiąc lat wstecz, stając się kolejna raną na umęczonym ciele Jezusa w czasie Jego męki.

I przebacz nam, bo każda nieprzebaczona wina jest jak kolejny kolec w koronie cierniowej Chrystusa i decyzją przez którą sami siebie okradamy z łaski Jego przebaczenia.

I  nie wódź nas na pokuszenie, byśmy nie utonęli w świecie, lecz mogli dotrzeć do przystani, której na imię WIECZNOŚĆ Z BOGIEM.

Tak zatem szkoła Jezusowej modlitwy porządkuje moje życie. Często tak nieuporządkowane…

To o tym mówił także ojciec Jan Bereza OSB, którego dziesiątą rocznicę śmierci właśnie obchodzimy, więc nich będzie mi wolno przywołać dziś w komentarzu jego własne słowa:

„Dzisiejszemu człowiekowi brakuje uporządkowania, brakuje modlitwy, brakuje wewnętrznego pokoju… Brakuje mu samego siebie! W każdym z nas budzi się niejednokrotnie tęsknota za ciszą i oderwaniem od zgiełku świata. Z tym pragnieniem łączy się większe zrozumienie i większa otwartość dla praktyki medytacji i kontemplacji. Cisza medytacji pozwala nam dostrzec, że najbardziej prozaiczne czynności dnia codziennego mogą stać się dla nas okazją do uwielbienia Boga a zarazem ważnym duchowym ćwiczeniem uważności i wierności realizowanej w rzeczach małych. Medytacja wprowadzając doświadczenie jedności i pokoju w nasze serce uczy nas przezwyciężania podziału naszego życia na sacrum i profanum. Gdy św. Paweł zachęca nas, abyśmy we wszystkim, co czynimy wychwalali Pana chce uczyć nas, aby nasza modlitwa, tak jak i nasza praca, która może się stać modlitwą przy odpowiedniej motywacji angażowały całego człowieka tzn. jego umysł, serce i ciało. Taka postawa sprawia, że w tym, co robimy nie będzie w nas rozdwojenia a będzie wewnętrzna jedność cechująca ludzi modlitwy, ludzi Boga”. [z osobistych notatek z konferencji ojca Jana czerwiec AD 1996]

Praktyka medytacji uczy mnie, że Bóg mówi do mnie zawsze. Mówi przez swoje słowo i swoje milczenie, przez ciszę i przez liturgię a nade wszystko przez miłość, której oznaki można odnaleźć wszędzie. Trzeba mieć tylko szeroko otwarte oczy i serce…

Boże, nie daj nam nigdy zapomnieć,

że Ty mówisz do nas także i wtedy,

kiedy milczysz…

 

Przez miłość do nas milczysz,

Przez miłość do nas mówisz.

Bo czy milczysz, czy mówisz,

Zawsze jesteś tym samym Ojcem…

 

Prowadzi nas Twój głos,

Wychowuje nas Twoje milczenie. [S. Kierkegaard]