Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Kontemplacja – pukanie do drzwi

Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.(Łk 13,22)

Święty Jan od Krzyża zwykł mawiać, że kontemplacja jest jak pukanie do drzwi, które prowadzą do miejsca ciszy, gdzie jesteśmy wchłonięci przez Boga. Praktyka Medytacji Chrześcijańskiej jest jedną z form modlitwy kontemplatywnej. Jest to jednak rodzaj kontemplacji, którą znawcy duchowości określają jako tzw. kontemplację czynną, w której człowiek współdziałając z Duchem Świętym używa swojego ludzkiego potencjału wspomaganego łaską do wzrastania w poznaniu i miłości Boga i do otwierania się na tę miłość. Medytacja jest ścieżką, w której poruszamy się ku sferze ducha, gdzie Bóg jest działającym a my tymi, którzy otrzymują. Powtarzanie modlitewnego wezwania jest wprawdzie pewnego rodzaju działaniem, ale jest to działanie, które prowadzi do przekraczania naszego „ego” a nie na pragnieniu osiągnięcia czegokolwiek. Polega ona przede wszystkim na ćwiczeniu uważności, która w życiu duchowym odgrywa bardzo istotna rolę, gdyż uczy nas jak określa to ojciec Ernest Larkin o. Carm. „doświadczać i celebrować ofiarowanie się życia na wszystkich poziomach: materialnym, duchowym i mistycznym.” Medytacja chrześcijańska poprzez recytację modlitewnego wezwania zabiera nas w duchową podroż, której owocem jest tzw. kontemplacja wlana, będąca całkowicie darem Boga, która wznosi nas ponad samoświadome „ego” do miejsca ciszy, w której jesteśmy wchłonięci przez Boga. Nie jesteśmy w stanie jednak wymusić tego doświadczenia. Możemy jedynie się na nie przygotować i oczekiwać, gdyż jest ono w pełni darem samego Ducha Bożego obecnego działającego w nas. Raz jeszcze wracając do tego obrazu zaczerpniętego z pism św. Jana od Krzyża można powiedzieć, że powtarzanie w sercu modlitewnego wezwania jest jak cichutkie pukanie do drzwi duchowego poziomu. Medytacja, która uczy nas wyrzekania się pośpiechu, zgiełku, nawet osobistych pragnień i odczuć właśnie dlatego, że staje się drogą ubóstwa i prostoty otwiera nas na przyjście i wypełnienie nas obecnością Boga. Bóg bowiem zgodnie z tym, co czytamy w Ewangelii przychodzi do ubogich w duchu.

Oczywiście to nie znaczy, że Bóg nie jest zawsze obecny w środku. Jest tam zawsze. Jednak to my często jesteśmy nieobecni wobec Niego. Dlatego musimy wyruszyć do wnętrza, przekroczyć kolejne warstwy naszych blokad, pychy, perfekcjonizmu i naszego fałszywego „ja” które nas oddzielają od doświadczenia obecności Boga. W tej podróży przewodnikiem jest zawsze Duch Święty a jej kresem przebywanie w pełni w zjednoczeniu z Bogiem.

Medytacja jest zatem drogą do owego odpocznienia w Bogu, jest oczekiwaniem w łagodnym skupieniu z uwagą i zgodą na prowadzenie przez Ducha w naszym wnętrzu. Jest to modlitwa aktywno-kontemplacyjna prowadząca nas na próg Bożej obecności, do wnętrza której mamy nadzieję zostać zaproszeni, ale do której nie można wedrzeć się siłą i przemocą. Medytacja uczy nas cierpliwego oczekiwania z nadzieją, że zostaniemy zaproszeni do tej komnaty przebywania z Bogiem   tête-à-tête, którą św. Teresa z Avila nazywa twierdzą wewnętrzną. Nie wiemy kiedy to nastąpi, ale jeśli nawet nie teraz, to medytacja czyni nas otwartymi na taki dar, który Bóg przygotował na taka chwilę.

Aby jednak to osiągnąć musimy wyrwać się z tego hałasu, zabiegania, znerwicowania i rozbicia, które jest w nas. Pomaga nam w tym wytrwała i systematyczna praktyka i właściwa postawa ciała, którego wartość na nowo medytacja nam uzmysławia. Wbrew pozorom tak bardzo niedoceniane przez wieki na Zachodzie ciało jest naszym przyjacielem w modlitwie. I dlatego postawa jakiej domaga się od nas medytacja czyli trwanie w bezruchu, z wyprostowanym kręgosłupem, z głębokim i rytmicznym oddechem w rytm którego w sercu powtarzamy nasze modlitewne wezwanie staja się naszą drogą do ducha, gdyż ułatwiając skupienie i uważność pomagają nam zyskać spokój, dzięki któremu możliwe jest odsłonięcie naszej istoty i wejście do wnętrza, gdzie mamy nadzieję odnaleźć obecność Boga, którego szukamy. Pozwalamy, aby opuściły nas wszystkie myśli i uczucia – owszem zauważamy je, ale nie przywiązujemy się do nich, po prostu pozwalamy im odejść, po to, aby wznosząc się ponad nasze „ego”, które lubi zajmować się samym sobą, opróżnić umysł i zaprosić do niego pełnię Bożej obecności.