Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Medytacja uwalnia od złudzeń

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić». (Mt 11, 25-27)

Bardzo lubię ten fragment Ewangelii, bo sam w sobie jest już pięknym komentarzem do medytacji monologicznej – modlitwy prostoty i tych, którzy tę prostotę umiłowali.

Jezus pragnie, abyśmy uczestniczyli w Jego modlitwie do Ojca. Także dlatego nazywamy tę modlitwę Jezusową. Przez słowo, które towarzyszy tej modlitwie i które czynimy dla nas oparciem, Jezus prowadzi nas do serca – jako centrum naszego jestestwa i miejsca naszego bardzo osobistego spotkania z Nim, obecnym w sercu człowieka.

Jezus przypomina nam, że Ojciec ma upodobanie w ludziach prostych, z ufnością otwartych na wszystko, co objawia przez Jezusa.

Jezus przez słowo – wezwanie, które towarzyszy nam w modlitwie monologicznej nieustannie zaprasza nas do intymnej relacji z Nim samym. Chce przez tę modlitwę obecności objawiać wobec nas swoją największą miłość i uczyć nas tej miłości – miłości do Ojca, by uczynić z niej centrum naszego życia i naszej uwagi. W ten sposób Jezus chce kształtować w nas serce dziecka a przez zwrócenie się ku Bogu odwrócić naszą zbytnio skoncentrowaną często uwagę na sobie samych. Taka postawa uczy nas postawy wolności i zaufania i właściwego dystansu do spraw, które próbują zaprzątać nasze serca, do tego stopnia, że przestają one myśleć o Bogu i pozwalają by różne problemy detronizowały Boga z pierwszego miejsca w naszym życiu. A to pierwszy krok do duchowego zamieszania i kłopotów.

W czasie medytacji nie skupiamy się na swoich myślach, nie rozgrzebujemy doświadczeń z przeszłości, ani nie planujemy przyszłości. Cokolwiek się pojawia w głowie (myśli, uczucia, echa naszych przeżyć) przyjmujemy je z pokorą i z ufnością powierzamy je Bogu, ale nie zajmujemy się nimi w czasie medytacji. Czas medytacji to czas kiedy, całą naszą uwagę kierujemy ku Bogu. Tylko On się liczy, nie zaś nasze myśli, emocje i problemy. Takim sposobem uczymy się zgadzać na to, że nasz Bóg działa w sposób ukryty.

Modlitwa monologiczna, modlitwa obecności uczy nas żyć na co dzień świadomością bliskości Boga, który patrzy na nas, widzi całe nasze życie, zna nasze serca. Medytacja monologiczna nie odrywa nas od życia, nie sprawia, że nagle wszystkie problemy zostają rozwiązane, ale uczy nas spoglądać na nie z właściwej perspektywy, uwalniając nasze serca od ich dyktatu. Uczy nas jak mówi stare powiedzenie nie tyle mówić Bogu o naszych wielkich problemach, ale przeżywać nasze życiowe problemy z pokojem w sercu płynącym z prawdy, że mamy wielkiego Boga, który jest najlepszym rozwiązaniem dla naszych problemów. Uzdrawiającym owocem modlitwy monologicznej jest to, że uczy nas ona zgody na nasze  życie i zaufania Panu Bogu i Jego prowadzeniu w każdych okolicznościach, tak jak bezgranicznie powierzamy się Jego prowadzeniu w medytacji.

Nasze codzienne życie w świecie informatyzacji daje nam aż nadto dowodów na to, że w naszych głowach dzieje się za dużo… ciągła gonitwa, ciągły dialog. Medytacja monologiczna daje nam szansę, aby się zresetować. Pozwala odpocząć zarówno naszej głowie, jak i naszemu sercu, które jest z nią bezpośrednio połączone. Pozwala nam nabrać dystansu i ZROBIĆ PRZESTRZEŃ DLA TEGO, CO NAPRAWDĘ WAŻNE, dla tego co nasz umysł i nasze serce odżywia.

Niech puentą tych dzisiejszych rozważań będzie myśl, którą usłyszałem kiedyś od ś. p. ks. prof. Józefa Tischnera: „Medytacja jest źródłem duchowej siły, czasem w którym człowiek ma szansę uwolnić się od złudzeń: złudzenia pozornej wiedzy i fałszywej pewności. Medytacja oczyszcza śmietnik, jaki codzienność – często za naszym przyzwoleniem – robi nam z głowy i z serca”.

Prośmy Jezusa, aby pomógł nam wsłuchując się w słowo, które wybrzmiewa w naszych sercach w rytmie oddechu odkrywać Jego prawdziwą obecność i miłość. Niech wezwanie: „Panie Jezu, Chryste, Synu Boży, ulituj się nade mną grzesznikiem” uczy nas nieustannego trwania w pełnym prostoty zaufaniu.