Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Modlitwa serca – konferencja III

Próbowaliśmy jak dotąd stawiać pierwsze kroki na temat modlitwy serca. Modlitwa serca jest częścią żywej tradycji chrześcijańskiej. Nawet jej nazwa zmieniała się poprzez wieki. We wczesnym chrześcijaństwie modlitwę tę nazywano monologion, czyli modlitwą „jednego słowa”. Później zwano ją modlitwą serca, modlitwą prostoty, modlitwą prostego wejrzenia itd. Jej formę dostosowywano do możliwości i potrzeb ludzi kolejnych epok. Także dzisiaj, jakby odkrywana na nowo nazywana jest przez niektórych mistrzów życia duchowego jak Thomas Keating, Thomas Merton czy Basil Pennington: modlitwą głębi. A to dlatego, że jest ona ze swej natury ukierunkowana do środka, do naszego wnętrza, gdzie w tej szczególnej świątyni zwanej naszym sercem pragniemy spotykać Boga, obecnego tam i przemawiającego do nas swoja obecnością. Jak wspomniano przedstawienie definicji modlitwy serca jest bardzo trudnym zadaniem, już sama terminologia jest bowiem nieostra. Można jednak powiedzieć, że jest ona ciągłym szukaniem, więcej nawet, musi ona być pasja odkrywania świata niewidzialnego w naszej własnej głębi, którą zna tylko Bóg i tylko On może nam ją objawić.

Próbując jednak przywołać na nasz użytek pewną definicję tej modlitwy powiedzieliśmy sobie, że modlitwa serca jest przede wszystkim zatrzymaniem się przed Bogiem ( to zatrzymanie w pędzie naszego życia jest istotnym warunkiem jej owocności). Poza nim jednak muszą być spełnione pewne warunki, aby mogła się ona realizować. Jednym z nich jest prostota. To jeden z trudniejszych warunków do spełnienia. Prostota bowiem, która wyraża się minimum słów jest tym, przeciw czemu będzie się buntowało nasze ego, które lubi się popisywać swoja elokwencją także przed Panem Bogiem. Dalej jest to modlitwa, która wymaga głębokiej, wewnętrznej ciszy. Jest to warunek, który przypomina nam o tym, że domeną mówienia Boga jest cisza. Tak jak w doświadczeniu Eliasza na górze Horeb: Boga nie było w wichrze, ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu. On przyszedł w szmerze łagodnego powiewu (por. 3 Krl 19,11-12). Ten warunek przypomina nam, jak bardzo często przeszkodą w modlitwie może być nasz wewnętrzny chaos, będący niejednokrotnie owocem wszędobylskiego zewnętrznego zgiełku, który narzuca się także naszemu wnętrzu. Dlatego zdolność zaprowadzenia wewnętrznej ciszy wymaga od nas wiele wysiłku ale także prośby Pana Boga, aby to On udzielił nam swojego pokoju, gdyż ostatecznie w modlitwie wszystko – także wewnętrzna cisza – jest jego łaską. Wreszcie modlitwa serca wymaga od nas pozostawieniem na uboczu wszystkiego, co może zakłócić nasze spotkanie z Bogiem. Przede wszystkim dotyczy to słów, myśli, czy wyobrażeń. Ale w rzeczywistości chodzi o to, aby to Bóg i Jego miłość były w centrum naszej uwagi i abyśmy bez przeszkód mogli otworzyć przed Nim najgłębszą istotę naszego bytu starając się tylko kochać. A w miłości najważniejszy jest zawsze przedmiot naszej miłości. Zatem w tym zostawieniu wszystkiego chodzi tak naprawdę o to, co bardzo trafnie wyraził św. Jan Chrzciciel: „trzeba aby On wzrastał a ja się umniejszał”. To kolejny trudny warunek dla naszego ego, które chciałoby być w centrum zainteresowania, chciałoby brylować także przed Bogiem i skorzysta z każdej okazji by zrealizować to pragnienie, także w przestrzeni modlitwy. Dlatego modlitwa serca, to modlitwa będąca drogą do obumierania naszego ja, aby pełniej żyć dla Boskiego Ty – do czego zaprasza nas Chrystus.

Zwróciliśmy także uwagę na trzy istotne aspekty modlitwy serca. To trzy ważne aspekty każdego z naszych wyborów czy jak kto woli aktów, które dotyczą także sfery życia duchowego a więc i modlitwy. Są nimi: INTELIGENCJA – WOLA – MIŁOŚĆ. Są one o tyle konieczne, że zanim będziemy próbowali odpowiedzieć na miłość Boga do nas, czego wyrazem jest modlitwa serca, trzeba najpierw, abyśmy sami na tę miłość się otworzyli i abyśmy chcieli ją odkrywać. Do tego potrzeba nam zarówno inteligencji, która pomoże nam dostrzegać tę miłość zarówno w Słowie Bożym, w sakramentach, w liturgii, ale też w pięknie natury czy w wydarzeniach życia, również tych niełatwych jak doświadczenie krzyża. Potrzeba nam woli do szukania tych znaków Bożej miłości, które Pan Bóg ciągle nam podsyła i trzeba także miłości, jako pewnego „filtra”, przez który nauczymy się patrzeć na różne aspekty naszego życia, aby móc je dostrzec i zinterpretować właśnie w świetle miłości.

Dzisiaj chciałbym, żebyśmy powiedzieli sobie o jeszcze jednym ważnym warunku, który stoi w ogóle u początku drogi modlitwy serca. Tym warunkiem jest umiejętność słuchania.

Jezus przypomina, że:

Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!… lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie, wejdzie do królestwa niebieskiego [por. Mt 7,21]

Nie wystarczą więc nawet najpiękniejsze słowa, należy starać się odkryć Bożą wolę, a następnie dążyć do zjednoczenia z nią naszej woli, tak aby stała się źródłem naszych postaw i wyborów. Jeśli mamy stawać się uczniami Chrystusa, to naszym pragnieniem musi być upodobnianie się do Niego. To także jeden z celów i owoców modlitwy serca. A wiemy o tym doskonale, że Jego pokarmem i największym pragnieniem było wypełnienie woli Ojca. Aby móc to uczynić, musimy najpierw nauczyć się słuchać tego, co Pan Bóg chce nam powiedzieć!

„Słuchać” to biblijne słowo-klucz: można je spotkać 1100 razy w Starym Testamencie i 445 razy w Nowym.

W swoim wyznaniu wiary Izraelita nie mówi „wierzę”, ale powtarza Boże Słowo głosząc: „Słuchaj, Izraelu: Pan jest naszym Bogiem, Panem jedynym…będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca…”. A zatem to słuchanie jest podstawą naszej wiary a więc tego w co i jak wierzymy. Św. Paweł zapisał w Liście do Rzymian te słynne słowa: „Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17).

Słuchanie Boga jest samym sercem modlitwy. Jeśli modlitwa nie prowadzi nas do słuchania, dotykamy zaledwie „łupinki” modlitwy, a Chrystus przecież nie chce, abyśmy żywili się łupinkami.

W chwili, kiedy czymś zwyczajnym będzie dla nas modlitwa słuchania, zacznie rodzić się w nas prawdziwy chrześcijanin. W samej istocie, modlitwa słuchania nie jest niczym innym jak nauką schodzenia w głąb naszego serca czyli dotarciem do głębin Bożej Woli, jaka ma nas bezpośrednio dotyczyć.

Jest to także nauka pokory, o której już tu wspomniano, gdyż postawienie na pierwszym miejscu poszukiwania woli Bożej woli, uczy pokory.
Modlitwa słuchania jest ufnym poszukiwaniem: jest przylgnięciem naszego serca do Serca Bożego; im więcej jest miłości w takim poszukiwaniu, tym większa jest głębia zjednoczenia z Bogiem.

Modlitwa słuchania jest także szukaniem odpowiedzi, jest zgodą na Boże prowadzenie zarówno w mrokach naszego życia, jak i w ciemności wiary. To zgoda na to, by to Bóg był na tej drodze naszym jedynym światłem. Modlitwa zasłuchania przede wszystkim w Słowo Boże jest także zgodnie z twierdzeniem wielu duchowych mistrzów najlepszą modlitwą na czas duchowych prób, kryzysów, czy chwil oschłości, stając się dla człowieka jedyną kotwicą i umocnieniem w duchowym strapieniu. To doświadczenie doskonale opisują i potwierdzają swoim osobistym doświadczeniem zarówno św. Jan od Krzyża jak i św. Teresa od Dzieciatka Jezus.

Wreszcie zasłuchanie w Boga jest zgodą na odkrywanie prawdy o sobie i pozwoleniem Bogu na jej wypowiedzenie, jest zatem szansą zdarcia przeróżnych masek z naszych twarzy w obecności Boga i z Jego pomocą.

I jest także, poszukiwaniem Bożego światła w rozwiązywaniu najtrudniejszych, osobistych problemów.

Zasłuchanie w Boga to nic innego jak zgoda na Bożą pedagogię, bo przez to Pan Bóg będzie nas uczył umiejętności dojrzałego przezywania naszego życia w świetle Bożej woli, tak jak Chrystus uczył Apostołów, którzy uczyli się właśnie przez zasłuchanie w Niego. Słuchanie zatem jest wielką pracą nad głębokim, duchowym samowychowaniem.

Jak przebiega modlitwa słuchania?

Przede wszystkim, należy jej stworzyć odpowiedni klimat.

Koniecznym warunkiem, jest chcieć słuchać. Można by powiedzieć, że słuchanie w modlitwie jest niczym tankowanie samochodu. Nie można wyruszyć w drogę, jeśli nie decydujemy się na tankowanie widząc na liczniku, że pozostał nam tylko 1 litr paliwa, jest to znak, że nie chcemy dotrzeć do celu.

Mistrzowie życia duchowego przestrzegają jednak przed pewnymi pokusami, czy jak niektórzy to nazywają: wybrykami naszej woli; czasem bowiem możemy łatwo ulec pokusie udawania przed Bogiem… i po prostu leniuchować, Bóg jest dyskretny, pokorny, nie będzie nam przeszkadzał, jeśli nie będzie w nas dobrej woli i chęci słuchania. Łatwo bowiem prześlizgnąć się tylko po powierzchni tego, co Pan Bóg do nas mówi, lub spróbować zinterpretować to tak, jak nam jest wygodniej.

Dlatego powinniśmy prosić więc o wolę słuchania, ale także o otwarte serce i światło, abyśmy rzeczywiście chcieli usłyszeć to, co Pan Bóg do nas mówi i abyśmy umieli to odpowiednio zinterpretować.

Bóg wzruszy się, widząc taką prośbę z naszej strony i na pewno na nią odpowie.

Oczywiście jak każda modlitwa tak i modlitwa słuchania wymaga od nas praktyki i ćwiczenia, aby się moc w nią lepiej wdrożyć. Dlatego jeden z bardzo znanych współczesnych pisarzy i duchowych mistrzów, ojciec Basil Pennington, cysters, a także biograf i przyjaciel Thomasa Mertona, sięgając do swojej cysterskiej tradycji proponuje następujące ćwiczenie wdrażające nas w modlitwę słuchania:

  1. Z szacunkiem i świadomością Bożej obecności weź Pismo Święte, przywołaj Ducha Świętego i poproś Go o światło.
  2. Przez dziesięć minut lub kwadrans staraj słuchać tego, co Pan Bóg mówi do ciebie przez swoje słowo. Najpierw przeczytaj fragment Pisma Świętego, nie spiesząc się, smakując jego treść i pozwalając, aby dotknęła nie tylko intelektu, ale i serca. Następnie trwaj w ciszy pozwalając, aby to słowo zakorzeniło się w twoim sercu, aby wybrzmiało całym swoim. Po prostu wsłuchaj się w nie. Kiedy przyjdą rozproszenia po prostu wracaj do Słowa Bożego. Z czasem możesz długość tego zasłuchania wydłużać, ale zawsze w taki sposób, by po każdym przeczytanym fragmencie trwać w ciszy.
  3. Na zakończenie wybierz słowo lub werset, który szczególnie dotknęły twojego serca. Powtórz je jako wyraz twojej modlitwy i twojej odpowiedzi. Podziękuj za nie, bo przez nie Bóg szczególnie mówi do twojego serca. Jeśli to możliwe wracaj jeszcze w ciągu dnia do tego słowa czy wersetu posługując się nim jako aktem strzelistym. Niech będzie to słowo twojej miłości wypowiadanej do Boga i niech będzie znakiem jego nieustannej obecności przy tobie.

I na tym chciałbym zakończyć dzisiejszą konferencję, zapraszając jednocześnie do ćwiczenia się w modlitwie słuchania, jako jednego z najbardziej istotnych fundamentów modlitwy serca.

klęczę
w środku Twojego milczenia
ta cisza jest
brzemienna
może
narodzi się z niej
człowiek

Oczywiście plagą każdej modlitwy (a zwłaszcza modlitwy słuchania czy ciszy) są rozproszenia.

Jest to pewne ograniczenie, które zawsze będzie nam towarzyszyć, aż po grób. Tylko w Raju nie odczujemy już więcej rozproszeń, ponieważ w centrum naszych zainteresowań będzie wyłącznie Bóg.

Należy więc nie tylko nauczyć się współżyć z tym ograniczeniem, ale trzeba też spróbować z nim walczyć.

Ale o tym na następnej konferencji…

 

[ks. Marek Danielewski]