Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Nie zmarnuj talentów!

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:

«Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.

Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.

Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu Pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego Pana!”» (Mt 25, 14-15. 19-21)

Wspaniale nawiązał do przypowieści o talentach Jan Paweł II podczas spotkania z twórcami kultury i artystami, jakie miało miejsce w czerwcu 1991 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie. Mówił tak: Wyraz „talent” natrafia wśród twórców i artystów na żywy oddźwięk. Ale nie zapominajmy, że podstawowym talentem, jaki otrzymaliśmy od Stwórcy, jest nasze człowieczeństwo.

Co ja robię z samym sobą? – to jest najważniejsze pytanie, jakie wynika z przypowieści o talentach. Otóż podstawowym sposobem pielęgnowania i pomnażania tego talentu jest wsłuchiwanie się w przykazanie miłości i wierność temu przykazaniu. Człowiek jest jedynym stworzeniem na tej ziemi, którego Bóg chciał dla niego samego – pisze św. Tomasz a Akwinu. Dlatego nie zrealizuje człowiek inaczej swojego życia, niż poprzez bezinteresowny dar z samego siebie.

To, jak przeżyliśmy nasze człowieczeństwo – jest pierwszą z wartości, z jakich zdamy sprawę na sądzie ostatecznym… Z miłością, czy bez miłości? A przejawem tejże jest w konsekwencji zawsze dobro!

Innym wielkim talentem, z którego zdamy sprawę na Sądzie Bożym, jest również sakrament chrztu a w szerszym wymiarze nasza wiara. Czy ja byłam/-em wierny łasce chrztu? Czy pozwoliłam/-em rozwijać się w moim życiu łasce wiary, która w taki lub inny sposób puka do drzwi każdego bez wyjątku człowieka? Czy w swoim życiu uwzględniałem Bożą wolę, czy też interesowały mnie tylko moje plany na życie?

Z kolei inny papież – Pius XI w swojej encyklice o małżeństwie pisał, że talentem powierzonym przez Boga mężowi i żonie jest łaska sakramentu małżeństwa. Niestety – kontynuuje w rzecznym dokumencie – niektórzy małżonkowie talent ten zakopali w ziemi i jest on w ich życiu talentem nieużytecznym. Małżeństwo wielu ludzi po ślubie kościelnym nie różni się od małżeństw ludzi niewierzących, a nieraz różni się na gorsze. Na pewno zdamy kiedyś sprawę z tego, jak wykorzystaliśmy Boże dary.

Ale talentem może być również powołanie do życia w samotności. Czy jeśli ktoś swoją samotność spędza w egoizmie albo w rozgoryczeniu można mówić, że dobrze wykorzystuje ten talent?

Bóg tak urządził świat, że różne dary, jakimi nas obdarza – również dary trudne – mają służyć ku dobremu, bo jak zaznacza to autor natchniony już na samym początku Biblii, wszystko, co stworzył Bóg jest dobre.

Jaki obraz Boga wyłania się z dzisiejszej Ewangelii?

Widzimy Boga, jako kogoś, kto jest bogaty, wielki a zarazem wielkoduszny, bo dzieli się swoimi dobrami ze sługami i pozwala im samodzielnie gospodarować swoim bogactwem. Bóg ufa człowiekowi! Powierza mu świat, daje mu zdolności, obdarza swoją łaską i czasem zdarza nam się Jemu za to nawet podziękować. Niekiedy jednak gubimy świadomość, że Bóg dając człowiekowi różnego rodzaju dary nie mówi: „róbta, co chceta” i że przyjdzie chwila, kiedy zapyta każdego bez wyjątku: co zrobił z powierzonym mu dobrem? Czy je pomnożył, czy je roztrwonił i zmarnował?…

Zaufanie, którym Bóg obdarza człowieka jest więc połączone z odpowiedzialnością!

Dzisiejsza przypowieść mówi nam zatem o miłości Boga, ale miłości, która nie jest naiwna – jak sądzą niektórzy – akcentujący przede wszystkim miłosierną miłość Boga, z której znika sprawiedliwość a wraz z nią poczucie respektu wobec Boga a więc to, co katechizm nazywa bojaźnią Bożą. Słyszy się często stwierdzenie: Bóg jest dobry, więc nam wybaczy i… przestajemy się przejmować odpowiedzialnością za powierzone nam dary.

Tymczasem dzisiejsza przypowieść uczy nas, że wiara i zaufanie do Boga są twórcze jedynie wówczas, gdy są połączone z bojaźnią Bożą. Nowoczesna myśl konsekwentnie ucieka od Boga, który kocha, ale i stawia wymagania, ufa człowiekowi, ale i zobowiązuje do go odpowiedzialności.

Kiedy na sądzie staniemy przed Bogiem tłumaczenie „Panie Boże chciałem dobrze, ale…” nie przejdzie! Bo jak mówi stare przysłowie: „Dobrymi chęciami…” niestety nie niebo jest wybrukowane.