Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Oddać pokłon Żyjącemu na wieki wieków

Ja, Jan, ujrzałem: oto drzwi otwarte w niebie, a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem, jak gdyby trąby rozmawiającej ze mną, powiedział: «Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać». Doznałem natychmiast zachwycenia: A oto w niebie stał tron i na tronie Ktoś zasiadał.

A Zasiadający był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika, a tęcza dokoła tronu – podobna z wyglądu do szmaragdu. Dokoła tronu – dwadzieścia cztery trony, a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców, odzianych w białe szaty, a na ich głowach złote wieńce. A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i gromy, i płonie przed tronem siedem lamp ognistych, które są siedmiu Duchami Boga.

Przed tronem – niby szklane morze podobne do kryształu, a pośrodku tronu i dokoła tronu cztery Istoty żyjące, pełne oczu z przodu i z tyłu: pierwsza Istota żyjąca podobna do lwa, druga Istota żyjąca podobna do cielca, trzecia Istota żyjąca mająca twarz jak gdyby ludzką i czwarta Istota żyjąca podobna do orła w locie.

Cztery Istoty żyjące – a każda z nich ma po sześć skrzydeł – dokoła i wewnątrz są pełne oczu, i bez wytchnienia mówią dniem i nocą: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi. A ilekroć Istoty żyjące oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie Zasiadającemu na tronie, Żyjącemu na wieki wieków, upada dwudziestu czterech Starców przed Zasiadającym na tronie i oddają pokłon Żyjącemu na wieki wieków, i rzucają przed tron wieńce swe, mówiąc: «Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, odebrać chwałę i cześć, i moc, bo Ty stworzyłeś wszystko, a z woli Twojej istniało to i zostało stworzone». (Ap 4, 1-11)

Teksty liturgiczne ostatnich dni roku liturgicznego (a ten trwać będzie jeszcze ponad tydzień) porywają nas często ku wizjom wieczności. Szczególne miejsce wśród tych, którym została odsłonięta tajemnica życia wiecznego ma św. Jan Apostoł z jego apokalipsą. Wprawdzie podobnie wizje znaleźć możemy już w Starym Testamencie w Księdze Ezechiela i Daniela, ale Jan, jako współautor Nowego Testamentu jest nam bliższy, choć jego wizje nie są wcale łatwe do interpretacji. Pojawiają się oczywiście tu i ówdzie komentarze do Apokalipsy, jak choćby komentarz Abp-a Rysia do „Listów do siedmiu kościołów Apokalipsy”.

Problem w tym, jak pisze ojciec Rohr, że: „Wizje nieba i piekła – pedagogiczne obrazy, które pojawiają się w różnych formach w prawie wszystkich religiach – stały się głównie geograficznymi miejscami nagrody i kary. Z tego powodu nie potrafimy zobaczyć, że są to przede wszystkim przestrzenie w nas i wokół nas, istniejące tu i teraz. (Richard Rohr, Nagie teraz)

Simon Wail (francuska filozofka, mistyczka oraz aktywistka polityczna żydowskiego pochodzenia, o której Thomas Merton mówił, że „godziła w sobie bycie gnostyczką i katoliczką, żydówką i albigensem, mediewistką i modernistką, racjonalistką i mistyczką, buntowniczką i świętą) pisała w Świadomości nadprzyrodzonej: że „niebo i piekło są przede wszystkim stanami świadomości, gdzie niebo wyraża wewnętrzną komunię z Bogiem zaś piekło brak tej komunii. Z punktu widzenia logiki koncept piekła jest pilnym ostrzeżeniem przed zgubnymi i wiecznymi konsekwencjami braku przemiany w komunię w naszym życiu. Bo brak życia w komunii rzeczywiście zabija duszę. Nie oznacza to bynajmniej, że cokolwiek jest przesądzone, gdyż Bóg wszystkich bez wyjątku zaprasza do nieba, czyli do życia w komunii z Nim, czyli do zanurzenia się w miłość. Oczywiście odpowiedź na to zaproszenie leży po stronie człowieka. „Gdy tylko zmieniamy się w komunię, natychmiast jesteśmy w niebie. Zatem wszystkim nam wyjdzie na dobre, gdy osiągniemy biegłość w przemianie sera i w zjednoczeniu go z Bogiem!”

W tym sensie jak wyraziła to św. Katarzyna ze Sieny: „Niebem jest już cała droga do nieba, a piekłem jest cała droga do piekła.

Jak czytamy w dzisiejszym fragmencie Apokalipsy: „Ja, Jan, ujrzałem: oto drzwi otwarte w niebie…” Dla mnie osobiście te drzwi otwierają się za każdym razem gdy zanurzamy się w przestrzeń modlitwy, jako przestrzeń relacji z Bogiem, komunii miłości – jak określa to Simon Wail. Oznacza to, że nie może być ona wymuszona, ale dokonuje się zawsze w doświadczeniu wolności. Tak bez wątpienia dzieje się w praktyce medytacji.

A jakby ktoś pytał skąd wzięła się modlitwa monologiczna, czy hezychazm, a nawet praktyka metanii to wystarczy zajrzeć do Apokalipsy, gdzie znajdujemy wzór takiej modlitwy w postawie istot, które stojąc przed tronem Bożym oddają Bogu chwałę:  „bez wytchnienia mówią dniem i nocą: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący, Który był i Który jest, i Który przychodzi. A ilekroć Istoty żyjące oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie Zasiadającemu na tronie, Żyjącemu na wieki wieków, upada dwudziestu czterech Starców przed Zasiadającym na tronie i oddają pokłon Żyjącemu na wieki wieków”.

Zatem jeśli ktoś chce być przygotowany do tej rzeczywistości, która opisuje Apokalipsa warto praktykować modlitwę monologiczną!