Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Proście…

Dzisiejsze wezwanie Jezusa do wytrwałej modlitwy i dołączona do niego obietnica spełnienia prośby nie jest próbą apologii Boga, zwłaszcza gdy czasem – gdy nasza modlitwa trwa już długo i nie przynosi oczekiwanych skutków – pojawiają się wątpliwości czy Bóg nas słyszy. Rodzi się wówczas myśl, by usprawiedliwić Boga, albo oskarżyć siebie o mało wytrwałą modlitwę. Podkreślmy to raz jeszcze: Bóg nie potrzebuje usprawiedliwienia z naszej strony. My natomiast potrzebujemy głębszego poznania Boga i „motywacji” Jego działania. Zrozumienie dlaczego nie odpowiada na każdą prośbę i nie zawsze od razu.

Jezus zachęcając nas dzisiaj do wytrwałej modlitwy pragnie ukazać nam relację Ojciec-dziecko. Innymi słowy daje nam właśnie szansę poznania Boga i motywacji Jego działania. Jezus powołuje się na przykład, w którym nawet grzeszący człowiek potrafi nakarmić własne dziecko, to o ileż bardziej Bóg Ojciec. Chrystus chce w ten sposób ukazać nam prawdziwe oblicze, a właściwie miłujące serce Ojca. Jego Ojciec jest Ojcem dla wszystkich ludzi, ale Ojcem, który daje zawsze i tylko to, co dobre.

Prośba, poszukiwanie i kołatanie w pierwszej kolejności odsłania tajemnicę Tego, którego proszę. Prawdziwa modlitwa nie może być też nigdy traktowana, jako transakcja wymienna. Powinna być odkrywaniem dobroci i miłości Ojca. Czasem miłości wymagającej. Miłości, która nie odpowiada na każde nasze kaprysy i zachcianki.  Wszystko to ma służyć odkrywaniu i umacnianiu postawy dziecka wobec tego Ojca, który jako „jeden jest tylko dobry” (Mt 19,17).

Prośmy z wiarą i zaufaniem, szukajmy z nadzieją i otwartością, kołaczmy z miłością i wytrwałością, bo Ojciec nasz, „da to, co dobre, tym, którzy Go proszą”, pamiętając, że czasem niewysłuchanie naszej prośby jest też odpowiedzią ze strony Boga, odpowiedzią, która wymaga zaufania, że Bóg wie, co jest dla mnie lepsze. Czy potrafimy się zdobyć na takie zaufanie?