Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Przed wniebowstąpieniem

Ale teraz idę do Ciebie
i tak mówię, będąc jeszcze na świecie,
aby moją radość mieli w sobie w całej pełni.
Ja im przekazałem Twoje słowo,
a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata,
jak i Ja nie jestem ze świata.
Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata,
ale byś ich ustrzegł od złego.
Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą.
Jak Ty Mnie posłałeś na świat,
tak i Ja ich na świat posłałem.
A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie
aby i oni byli uświęceni w prawdzie.
[J 17, 13-19]


Przywołuję tu fragment modlitwy – ostatniej wypowiedzianej przez Jezusa, będącej kwintesencją wszystkiego dla czego przyszedł na świat, realizując jedyne w swoim rodzaju dzieło jego odkupienia.

To bez wątpienia najwspanialsza modlitwa, jaką możemy znaleźć na kartach Pisma świętego i najwspanialsza modlitwa jaką moim zdaniem można znaleźć w historii. 

Jednym z wyzwań nowego tysiąclecia jest prymat modlitwy w życiu uczniów Chrystusa. Chrześcijanie żyją „w świecie”, chociaż „nie są ze świata”, dlatego modlitwa może uchronić ich przed „zagubieniem” w świecie naznaczonym obojętnością i synkretyzmem.
Autentyczna modlitwa jest zawsze swoistego rodzaju „sztuką”. Wyrażenie to sugeruje, że modlitwa nie tylko jest darem, owocem działania Ducha Świętego, który kształtuje słowo, myśl i uczucia, ale wskazuje też na piękno jej inspiracji, na radość i trud, które nieodłącznie towarzyszą procesowi uczenia się modlitwy. Można by zatem rzec, że modlitwa chrześcijańska jest więc „dana i zadana”. Takiej modlitwy uczył Jezus, który sam modlił się nieustannie [por. Mk 1,35; 6,46; Mt 14,23; Łk 5,16; 6,12; 22,39-42]. 

W „ewangelicznej szkole modlitwy” , w której nauczycielem był sam Chrystus nie uczono formuł ani technik modlitwy. Jezus nie dawał swoim uczniom wskazówek teoretycznych na temat modlitwy, ale bezpośrednio wprowadzał ich w praktykę, w rzeczywistość wewnętrznej rozmowy z Bogiem, w kontemplację Ojca. Konkretnym tego przykładem jest właśnie przywołany powyżej 17. rozdział Ewangelii św. Jana. Zwykło się go nazywać modlitwą arcykapłańską lub modlitwą pożegnalną. Wieńczy on cały szereg pouczeń skierowanych do uczniów. W modlitwie arcykapłańskiej pobrzmiewają wyraźne tony modlitwy „Ojcze nasz”, której Jezus nauczył swoich uczniów [Mt 6, 8b-15; Łk 11,1-4]. 
Treścią modlitwy pożegnalnej Jezusa jest potrójna prośba: o jedność , o zachowanie [uczniów] od zła i o uświęcenie ich w prawdzie. Wprowadzeniem do tej części modlitwy jest rozwinięta inwokacja: „Ojcze święty!”. W rozumieniu biblijnym świętość oznacza oddzielenie od świata. Jezus prosi więc Ojca, aby oddzielił uczniów od świata i zachował ich „w [swoim] imieniu”. W modlitwie „Ojcze nasz” zawarta jest podobna prośba: „święć się Imię Twoje”, co oznacza „uświęć swoje Imię pośród nas”. Apostołowie są uczniami Jezusa nie poprzez osobisty wysiłek, inteligencję, wyjątkowe cechy osobowe, ale dlatego, że otrzymali dar powołania i wezwanie do świętości.

W tym sensie św. Jan uświadamia nam wszystkim, że to Bóg pierwszy nas umiłował: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował (…); kto pozostaje w miłości, pozostaje w Bogu, a Bóg w nim” [1 J 4,10.16].
Recepta, jaka ukazuje Jezus jest niezwykła i prosta: To głębokie duchowe zjednoczenie z Bogiem ma moc ustrzec uczniów od zła i uświęcić ich w prawdzie, o ile będą potrafili słuchać i będą posłuszni słowu Bożemu i natchnieniom Jego Ducha.

Ta modlitwa Chrystusa nie pozostawia wątpliwości. Modlitwa nie jest przestrzenią do kombinowania, do szukania technik służących jej autentyczności czy skuteczności, jak chcą niektórzy. Autentyczność modlitwy bierze się z zaangażowania naszego serca w głęboką jedność z Bogiem a jej skuteczność z naszej wiary  i otwarcia na Boże działanie. Choć ostatecznie wszystkie te cechy są i tak Jego darem. Ja mogę jedynie prosić i być otwartym na dar. Tylko tyle i aż tyle.