Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Relacja z Bogiem we mnie

„Przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy”. Przywoływałem niedawno zdanie, jakie odnotowała w swoim dzienniku współczesna polska mistyczka Alicja Lenczewska, zdanie które jest zapisem duchowej rozmowy między nią a Jezusem: „Chcę cię zabrać daleko w głąb. Tam, gdzie jest święte miejsce w twojej duszy, gdzie nikt nie ma dostępu, bo tylko Ja tam przebywam”. Jak często myślimy o tym, że nasze serce jest miejscem obecności Boga i że On jest bliżej nas niż nam się wydaje?

Dzisiejsza Liturgia Słowa ukazuje nam Boga, który cieszy się tą obecnością w człowieku. Bóg nie mówi, że wpada do nas raz na jakiś czas, że potrafi się zadowolić tym, że przypomnimy sobie o Nim dwa razy w ciągu dnia i dodatkowo na godzinkę w niedzielę. Nasz Bóg jest tym, który chce w nas zamieszkać, chce dzielić z nami życie, nasze troski, bóle, strapienia i radości. Czy potrafimy to docenić? Jak często obrażamy go mówiąc, że jest daleki, nieczuły, że nas opuszcza? A może problem jest w tym, że to my nie mamy kontaktu z Bogiem obecnym w nas, że szukamy go na zewnątrz, podczas, gdy On chce się z nami spotykać w centrum naszego życia!? Wielu z nas dobrze zna słynne zdania pochodzące z wyznań św. Augustyna: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłeś, a ja się po świecie błąkałem i tam szukałem Ciebie, bezładnie chwytając rzeczy piękne, które stworzyłeś. Ze mną byłeś, a ja nie byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie – rzeczy, które w ogóle by nie istniały, gdyby nie istniały w Tobie.” Myślę, że nie jedna i nie jeden z nas mógłby się pod tym wyznaniem podpisać obiema rękami…

Jak jednak odnaleźć tę więź z Bogiem obecnym w nas? Chrystus wydaje się udzielać odpowiedzi także na ten dylemat: „Jeśli mnie kto miłuje będzie zachowywał Moją naukę (dosłownie Moje słowo)”. Zachować naukę, to strzec tego, co dla nas chrześcijan jest skarbem – Słowo Boże; z zasłuchania, w które rodzi się nasza wiara; które potrafi skutecznie obronić nas przed fałszem, zapomnieniem, zagubieniem się we współczesnym świecie, w tym przed mnóstwem różnych serwowanych dzisiaj teorii, które służą jedynie manipulacji człowiekiem.

To właśnie w Słowie Bożym odkrywamy prawdę o Bogu, o tym, kim On jest i o tym jak bardzo nas kocha i jak bardzo Mu na nas zależy. Odkrywamy w nim także prawdę o sobie, ale nie taką, która nas przytłacza, oskarża, podcina nam skrzydła, lecz taką, która nawet, gdy mówi o naszej słabości i grzechu jednocześnie wlewa w nasze serca otuchę i nadzieję. Słowo Boże jest słowem wypowiedzianym do nas przez Boga z miłością. To normalne, że jak się kogoś kocha, to się chce z nim rozmawiać. Miłość zakłada poznanie. Poznajemy innych między innymi słuchając ich. Kiedy kogoś kocham słucham go zawsze z uwagą i z zaangażowaniem. Słucham sercem! Czy tak jest, gdy słuchamy Słowa Bożego? Czy w ogóle mamy jeszcze czas, aby zasłuchać się w nie poza tą krótką chwilą, która składa się na czytania mszalne? „Pokaż mi jak słuchasz Słowa Bożego a powiem ci, jakim jesteś chrześcijaninem…” – zwykł mawiać Mistrz Eckhart – jeden ze sławnych przedstawicieli mistyki nadreńskiej. A św. Hieronim dodaje: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”. „Kto Mnie nie miłuje, nie zachowuje mych słów” – mówi Jezus, tzn. nie nosi ich w sercu, nie żyje nimi, nie pozwala, aby wracały do niego w chwilach zwątpienia, aby go podtrzymały na duchu i umacniały.

„Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat”. Czy nie tęsknimy za tym głębokim pokojem serca? Niestety dużo częściej nie wierzymy w to, że on może stać się naszym udziałem w życiu i świecie targanym tak wieloma niepokojami. Nie wierzymy, że możemy osiągnąć taki pokój, mimo, że mówi o nim sam Chrystus! Jemu zależy, aby dać nam kojący lek na nasze rozdygotane serca. Jezus dobrze wie, że nikt poza Nim nie ma takiego leku a już na pewno nie świat, który jest częściej źródłem niepokoju naszego serca niż jego ukojenia. Wystarczy posłuchać przez kilka minut wiadomości, by zacząć się lękać o siebie, o innych, o przyszłość…

Gdzie zatem ten pokój znaleźć? Wbrew pozorom Chrystus wskazuje na to w tej samej odpowiedzi: „zachować słowo Jezusa i oprzeć się na nim”. Tak łatwo nam uwierzyć w to, co mówią w wiadomościach telewizyjnych a tak trudno nam przyjąć i uwierzyć słowu Jezusa. Chcemy pokoju, ale sami często stajemy się źródłem niepokojów zatruwających nasze serca przez to, czego słuchamy, przez niepotrzebne troski, przez przywiązywanie wagi do rzeczy nieistotnych, pozwalając, aby one nas dzieliły, stawały się zarzewiem naszego gniewu, noszonej w sercu urazy czy niechęci przebaczenia… Można by tych przyczyn, którymi sami pozwalamy, aby były zatruwane nasze serca wymieniać wiele. A Chrystus prosi tylko: spędzaj więcej czasu w Mojej obecności, uczyń ze swojego serca mieszkanie dla Boga. Dziel się wszystkim, co przeżywasz i szukaj pociechy i odpowiedzi w Moim słowie. A wówczas doświadczysz jak powoli w twoim sercu rodzi się prawdziwy pokój, którego świat dać nie może. Tylko tyle i aż tyle!