Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Słowo, w którym Bóg powiedział nam wszystko

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały.

Tak też nie jest wolą ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych». (Mt 18, 12-14)

Abraham Joszua Heschel – teolog i filozof żydowski przypomniał w swoich książkach prawdę na temat Boga, wiary i religii pisząc, że Bóg szuka człowieka. Ten teolog głębi stwierdza m. in. w książce God in Search of Man (Bóg szukający człowieka), że Biblia jest zapisem i świadectwem tego, że Bóg nieustannie szuka człowieka. Tę prawdę potwierdza dziś w Ewangelii Jezus mówiąc, że Bóg szuka tych, którzy się zagubili, zabłąkali. To jest prawda o wielkiej miłości Boga, o wielkiej trosce Boga o każdego człowieka. W zasadzie życie duchowe to zgoda na to, żeby pozwolić Bogu na to, by nas szukał i odnajdywał.

Z tej perspektywy można streścić cała historię zbawienia, co zresztą w jednym fenomenalnym zdaniu czyni autor Listu do Hebrajczyków pisząc: „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” [Hbr 1,1-2].

Efekt grzechu, który polega na odłączeniu się od Boga, powoduje lęk i samotność. Człowiek ucieka i kryje się. Bóg jednak nigdy nie przestał go kochać i szuka go. Odłączenie się od Boga powoduje też rozdział między ludźmi. Zaczynają się nawzajem oskarżać, obwiniać, zostaje zburzona jedność i miłość. W każdym pokoleniu, które narodziło się po grzechu pierworodnym, który stał się źródłem zagubienia się człowieka to poszukiwanie go przez Boga dokonuje się na nowo i tak będzie aż do skończenia świata. To także jest jedyny powód, dla którego Bóg posyła na świat swojego Syna – Słowo wcielone, który sam o sobie mówi: „Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i ocalić to, co zginęło” [Mt 11, 18].

We wczorajszym brewiarzu znalazłem fenomenalne zdanie św. Jana od Krzyża: „Bóg dał nam swojego Syna, który jest jedynym Jego Słowem – bo nie posiada innego – i przez to Słowo powiedział nam wszystko. I nie ma już nic więcej do powiedzenia.  [Z dzieła św. Jana od Krzyża Droga na Górę Karmel]

Medytacja monologiczna jest zatem otwarciem na Słowo, w którym Bóg daje nam wszystko: swoją obecność, swoją miłość, mądrość, wiedzę, poznanie, laskę, zbawienie… Można by idąc tropem św. Jana od Krzyża powiedzieć, że mając jedno Słowo, którym jest imię Jezus mam wszystko i nie potrzebuję już więcej niczego. W jakimś sensie to jest treścią medytacji monologicznej. Ona chce nas ogołocić a zarazem uwolnić ze wszystkiego, na rzecz jednego – Słowa, które jest dla nas wszystkim i którym warto wypełnić nasze serce, naszą świadomość, nasze życie. Ona uczy nas znajdować w tym Słowie spoczynek, oparcie i schronienie.

Jak wielką wolność przynosi świadomość, że nosząc w sobie imię Jezus, które wybrzmiewa nieustanie w moim sercu nie potrzebuję już niczego innego. To Słowo jest lekarstwem serca. Bóg, przychodząc do człowieka ze swoim słowem, zawsze przynosi dar swojej łaski, pokoju, obecności, radości i wolności. To dzięki temu ten, kto otwiera się na Jego Słowo, dotyka żywej obecności Boga i znajduje siły do tego by swoim życiem odpowiedzieć na Jego Słowo. Tego uczy nas Maryja, tego uczą nas święci.

Medytacja monologiczna, choć jest prosta w swojej praktyce, to stawia przed medytującym wielkie wyzwanie. Jest bowiem wezwaniem do zdania się i oparcia na Słowie i jego mocy, do zaufania mu bez reszty, do zawierzenia mu bez zastrzeżeń całej swojej drogi w przyszłość, choć nie wiemy, dokąd nas to Słowo zaprowadzi. Lecz tylko wówczas, gdy zaufamy temu Słowu, gdy pozwolimy mu się prowadzić i przemieniać będzie ono mogło objawić w nas swoją moc.

Medytacja monologiczna uczy nas wiary bez ludzkich kalkulacji; wiary, która nie pyta się o to, co z tego wszystkiego będziemy mieli; wiary, która jak w życiu Maryi każdego dnia wyraża się naszym kategorycznym i bezkompromisowym „tak” dla Słowa, które jest żywe i skuteczne.