Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Wniebowzięcie i medytacja

Święta Maryjne są zaproszeniem do budowania wiary w Boga na wzór Maryi. Wczytując się we fragmenty Ewangelii, które ukazują wiarę i postawę Matki Bożej, trzeba sobie zadawać pytanie o naszą osobistą postawę wobec Boga, o zasłuchanie w słowo Jezusa i otwarcie na działanie Ducha Świętego w naszym życiu.

Każde słowo, które słyszymy w Magnificat, kieruje człowieka ku Bogu, jako Temu, który jest źródłem i dawcą wszystkiego.


Dzisiaj niestety odzwyczailiśmy się myśleć w taki sposób o Panu Bogu tym bardziej, im bardziej potrafimy być samowystarczalni, zaradni; im mocniej zdobywamy coś dzięki naszym wysiłkom i pracy. A przecież to nie zmienia prawdy o tym, że to Bóg ostatecznie jest dawcą życia, dóbr z których korzystamy czy talentów, dzięki którym je zdobywamy i pomnażamy. I każdy, kto posiada choć odrobinę tej maryjnej wrażliwość będzie jak Maryja człowiekiem radości i wdzięczności, będzie potrafił znajdować radość w rzeczach małych, powszednich i stawać się jej świadkiem; ale też za te zwykłe, powszednie rzeczy, nad którymi inni przechodzą do porządku dziennego będzie potrafił być wdzięczny. To co najbardziej uderzające w postawie Maryi, to to, że nie było w niej za grosz pychy czy egoizmu.  Mówi tylko o Tym, który Ją wybrał i obdarował, a nie o tym czego Ona dokonała. To jest cecha ludzi świętych.

Warto zatem zadać sobie pytanie: Ile w moim życiu jest takich chwil, kiedy mogę powiedzieć: „wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”!? Jeśli dużo, to dobrze, gdyż to właśnie w tych z pozoru zwykłych konkretnych wydarzeniach naszego życia, objawia się Boża wszechmoc i Jego miłość, choć raz jeszcze podkreślmy, że trzeba wrażliwości, aby je dostrzec pośród codziennych, zwykłych spraw. Jeśli zaś takich chwil będących powodem do wdzięczności jest w naszym życiu mało, jeśli łatwiej przychodzi nam narzekać, to warto zapytać siebie: Dlaczego tak jest? Powodem tego, że tak jest z pewnością nie jest fakt, że Bóg się o nas nie troszczy, że nie czyni w naszym życiu wielkich rzeczy, tylko dlatego, że brak nam na to Boże działanie wrażliwości, zobojętnieliśmy na nie i nie potrafimy już dostrzec go tam, gdzie dla innych – ludzi głębokiej wiary i ufności jest ono oczywiste!?

Wniebowzięcie wskazuje jednocześnie na tajemnicę „przebóstwienia” człowieka. „Przebóstwienie” Maryi przez Ducha Świętego nie było powierzchownym ubogaceniem Jej Osoby, lecz całkowitym przemienieniem przez miłość i to samo ma stawać się naszym udziałem, gdy podążamy za Jezusem drogą wiary.

I tutaj Maryja jawi się nam jako Mistrzyni i Nauczycielka modlitwy wewnętrznej. Charakterystycznym rysem takiej modlitwy w postawie Maryi było właśnie owo zasłuchanie się w Słowo Boże. Podobnie w doświadczeniu modlitwy medytacyjnej wsłuchujemy się w to Słowo, powtarzamy je, pragniemy aby ono nas przeniknęło, wzięło w posiadanie, aby zapuściło głęboko korzenie w naszych sercach i naszych umysłach stając się zaczynem owej wewnętrznej przemiany jaka może stać się naszym udziałem, tak jak stała się udziałem Maryi, jeśli tylko zgodzimy się otworzyć na działanie Ducha Świętego w nas. Oczywiście nierzadko owa przemiana dokonuje się w sposób niezauważalny dla nas. Owszem my lub inni – obserwując nas – możemy dostrzec skutki tej duchowej przemiany, ale i tak jej istota pozostanie dla nas tajemnicą.

Doświadczenie modlitwy wewnętrznej będzie również prowadziło nas do jeszcze jednej ważnej cechy, która staje się jej owocem. Jest to owa wspomniana wcześniej wrażliwość. Im bardziej otwieramy się na działanie Ducha Świętego w nas, im bardziej poprzez doświadczenie medytacji uczymy się „oddychać Bogiem i Jego obecnością” tym bardziej będziemy odkrywali z zachwytem, że to doświadczenie z czasem będzie przedłużało się na czas poza medytacją. W ten sposób wszystko będzie nam mówiło o Bogu, wszystko będzie przypominało o Jego obecności, działaniu, o Jego miłości, jakiej obrazem jest otaczająca nas rzeczywistość. Wraz z tym doświadczeniem będzie w nas także rodziła się spontaniczna wdzięczność już nie tylko za konkretne dary czy wydarzenia, jakie stają się naszym udziałem, ale za wszystko, co będzie nam nieustannie przypominało, że w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Czegóż zatem można jeszcze oczekiwać, skoro na wyciągnięcie ręki ma się wszystko.