Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Wypocznijcie!

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali.

A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno.

Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach. (Mk 6, 30-34)

Gdy myślimy o świętych, także o Apostołach, często możemy ulec pokusie ich gloryfikacji. Na szczęście Ewangelia nie pozwala nam zapomnieć, że byli oni takimi samymi ludźmi jak my i dostrzec ich zwyczajność.

Uprzednio wysłani przez Pana Jezusa, aby głosić Dobrą Nowinę, wracają i pragną się podzielić tym, co zdziałali. Chcą, podobnie jak każdy z nas, otworzyć przed kimś swoje serce, opowiedzieć o swoich sukcesach i porażkach. I Pan Jezus im to umożliwia, stwarza przestrzeń, w której czują się słuchani i rozumiani.

To dla nas ważna lekcja. Żebyśmy innym pozwolili mówić o tym, co dla nich jest ważne. Warto pytać siebie: Czy stwarzamy taką przestrzeń, w której inni mogliby się poczuć słuchani i rozumiani? „Dom, to nie jest miejsce, gdzie mieszkasz; dom winien być miejscem, gdzie jesteś rozumiany i starasz się rozumieć innych” – uczył swoich podopiecznych św. Jan Bosko. I dotyczy to zarówno naszych domów rodzinnych, domów zakonnych, domów, jakimi są plebanie… Umiejętność słuchania stwarza przestrzeń, w której czujemy się ważni, dowartościowani. Brak umiejętności słuchania rodzi często poczucie samotności.

Jezus uczy nas takiej postawy zasłuchania w drugiego człowieka, której dzisiaj często brakuje (obrazek: dwie osoby w kawiarni, każda wpatrzona w swój smartfon)

Pan Jezus troskliwie zauważył, że apostołowie są przemęczeni.  „Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło – notuje Ewangelista – że nawet na posiłek nie mieli czasu”. Wysyła więc ich na pustynię, żeby sobie trochę odpoczęli. Chociaż Ewangelia mówi wyraźnie o odpoczynku, w tych słowach Pana Jezusa można również usłyszeć przestrogę przed utopieniem większości naszego czasu w pracy. Trzeba zachować hierarchię obowiązków. A do nich należy także odpoczynek.

Ojciec Dolindo zwykł mawiać do swoich duchowych dzieci, że zarówno dobrze wykonywana praca, jak i dobrze przeżywany odpoczynek należą do sfery naszej pobożności, do płaszczyzny wiaty – i to kolejna ważna lekcja płynąca z dzisiejszej Ewangelii.

Dlatego warto w kontekście dzisiejszej Ewangelii zapytać siebie o to: „Czy umiemy DOBRZE odpoczywać?”

Nie każdy jednak rozumie, że odpoczynek jest nie tylko prawem, ale też obowiązkiem, o którego dobre wypełnienie winniśmy pytać w sumieniu. Przypomina mi się rozmowa z jedną z byłych parafianek, której sparaliżowanego w wyniku wylewu męża odwiedzałem z sakramentem chorych. Mówiła całkiem szczerze: „Mąż nie musiał tyle pracować. Pracował za dużo. On nie umiał odpoczywać. Odpoczynek uważał za stratę czasu. Dzisiaj nie mam wątpliwości, że jego choroba była wypadkową jego pracoholizmu!”

Trzecia ważna wskazówka: warto udać się na miejsce pustynne. Tymczasem większość z nas robi wprost przeciwnie. W ramach urlopu jeden tłum zamieniamy często na inny, może bardziej anonimowy i przypadkowy. Nie ma znaczenia, czy to Polska czy zagranica,  Międzyzdroje, Mazury czy Rodos. A tłum sprawia, że trudno odpocząć zarówno naszej psychice a już na pewno naszemu duchowi! Mądrość Ewangelii podpowiada nam, że miejsce urlopu, odpoczynku powinno być wolne od pośpiechu, zgiełku, przeludnień. Bliższe pustyni niż ludzkim mrowiskom. Czy jednak pod tym względem słuchamy mądrości Ewangelii? Spotykam osoby, które z urlopu potrafią wracać bardziej zmęczeni niż byli przed nim. Często na własne życzenie.

I trzecia wskazówka: Warto pokusić się na samotne bycie z sobą samym. Nie każdy potrafi się na to zdobyć. Samotność, cisza, sprawiają bowiem, że musimy nieraz stanąć oko w oko z tym, co siedzi w nas samych a co skutecznie potrafimy zagłuszać w tłumie, wśród wielu zewnętrznych bodźców. „Samotność jest przyjemnością dla tych, którzy nie boją się prawdy o sobie, męką zaś dla tych, którzy przed tą prawdą uciekają” [św. Jan z Waałamu]

Jest taka historia, którą słyszałem od znajomego misjonarza z Amazonii – werbisty pracującego wśród Indian i jak sądzę dobrze odnosi się zarówno do czasu dobrze przeżywanej pracy, jak i dobrze przeżywanego odpoczynku:

Pewien przedsiębiorca z Europy przemierzał w czasie urlopu nieprzebyte lasy Amazonii, liczył bowiem, że połączy przyjemne z pożytecznym; spędzi urlop w Ameryce Południowej a przy okazji może znajdzie jakieś złoża szlachetnych kruszców do eksploatacji. Dlatego zawsze się spieszył. W pierwszych dwóch dniach tubylcy – Indianie wynajęci przez niego jako tragarze robili wszystko, aby za nim nadążyć.

Jednak trzeciego dnia o świcie zatrzymali się i stanęli przed nim w milczeniu. Wyraz ich twarzy świadczył, jakby byli nieobecni. To, że nie byli w stanie już dłużej pracować, było jasne jak słońce.

Zniecierpliwiony poszukiwacz spoglądając na swój zegarek zawołał szefa tragarzy, dał mu do zrozumienia, że muszą ruszyć, bo czas ucieka. «To niemożliwe – odpowiedział spokojnie człowiek. – Ci ludzie biegli nazbyt szybko, teraz czekają, aż dogonią ich, ich dusze».

Żyjemy w czasach, które często wymuszają na nas, abyśmy byli we wszystkim coraz szybsi. Niestety konsekwencją tego jest fakt, że zamiast cieszyć się owocami naszego życia, stajemy się coraz bardziej nieszczęśliwi, umęczeni i rozdrażnieni.

A może dzieje się tak dlatego, że – jak mówią Indianie – nasze dusze zostają w tyle i nie mogą za nimi nadążyć!?