Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Wytrwać w modlitwie

Jedną z poważnych chorób naszego pokolenia jest ciągłe narzekanie na zło istniejące obok nas. W wielu rozmowach, towarzyszącym naszym spotykaniom dźwięczy nuta narzekania. Zapominamy, że złoty wiek i idealny świat istnieje tylko w literaturze i to zazwyczaj fantastycznej. Każda epoka jest mieszaniną dobra i zła, pracy i próżniactwa, wiary i bezbożności, cnoty i grzechu. Owszem, tęsknimy za światem dobra i ta tęsknota wydaje o nas dobre świadectwo!

Można powiedzieć, że świat po trosze przypomina tę biblijną Sodomę i Gomorę. Warto jednak spojrzeć nań nie od strony tak powszechnego pesymizmu, ale z Bożej perspektywy . To perspektywa, którą powinniśmy przyjmować my – chrześcijanie i zarażać nią innych.  A Bóg patrzy przede wszystkim na dobro i w każdym pokoleniu szuka dziesięciu sprawiedliwych. To oni dowodzą,  że w świecie, który lubi relatywizować różne wartości na swój własny użytek można żyć dobrze i sprawiedliwie! Bóg także dzisiaj potrzebuje świadków, którzy swoim życiem zaświadczą, że można być dobrym w świecie, gdzie zło czyni tak wiele hałasu i tak bardzo mami człowieka ułudą łatwiejszego życia!

Być dobrymi – to jest nasze zadanie! Tego oczekuje od nas Bóg! Gdybyśmy porównali nasze codzienne zadania zarówno w wymiarze osobistym jak i wspólnym do taśmy montażowej (np. samochodów czy innych produktów – pewnie każdy przynajmniej w telewizji taką widział), to zauważylibyśmy łatwo,  że na końcową jakość ma wpływ solidność, uczciwość, precyzja wszystkich współpracujących przy danym dziele! Zaś na końcowy bubel może czasem „zapracować” jeden niesolidny człowiek.

Podobnie na obraz Kościoła, na jakość jego świadectwa w świecie ma wpływ każdy z nas! Święty Paweł przypomina nam dzisiaj, że mając udział w chrzcie Chrystusa jesteśmy tymi, którzy tworzą Kościół i są odpowiedzialni za dzieło, jakie Bóg mu powierzył w tych konkretnych czasach.  Bóg w każdym pokoleniu potrzebuje sprawiedliwych, bo On lepiej niż ktokolwiek inny wie, że ich dobroć, prawość, życie w prawdzie decyduje o ocaleniu wielu tysięcy innych. W wieczności może się okazać, że człowiek od lat ciężko chory czy starszy przez swoją sprawiedliwość i modlitwę, uratował dusze wielu z tych, którzy codziennie narzekali na to, że był dla nich ciężarem.

Myślenie Boga daleko odbiega od naszego myślenia. Ktokolwiek jednak wejdzie w Jego sposób myślenia – czego uczy nas Chrystus; kto  przyjmie Jego sposób widzenia życia, świata i zatroszczy się o swoją sprawiedliwość, nie wydając zbyt pochopnych wyroków na świat i drugiego człowieka, zyska nie tylko wewnętrzny pokój ale także radość prawdziwej wolności.

Pozostaje oczywiście pytanie:  Jak zyskać taką postawę? Chrystus zwraca uwagę na modlitwę. Człowiek, który umie się modlić, potrafi dostrzec, że modlitwa ma w sobie rzeczywiście moc przemiany jego serca i sposobu myślenia.

Chrystus, który objawia się dzisiaj jako Mistrz modlitwy, wzywa nas do wytrwałości w modlitwie. To wezwanie wypływa z Jego sposobu życia i myślenia oraz osobistego doświadczenia jedności z Ojcem. Dobrze i głęboko przeżywana modlitwa (traktowana jako żywa relacja z Bogiem a nie tylko jak kolejny obowiązek do wypełnienia) jest bowiem rzeczywistością, która pozwala nam uczestniczyć w tym doświadczeniu jedności z Bogiem i z niego czerpać siły do życia wypływającego z tej jedności.

Niech zatem troska o życie modlitwy będzie jednym z najważniejszych wymiarów naszego życia. Nie oszukujmy siebie samych, że nie mamy na nią czasu, bo jest tyle innych pozornie ważnych do załatwienia spraw…

Jeżeli zaś nie zadbamy o naszą codzienną modlitwę, jeśli nie będziemy zanurzać się przez nią w jedności z Bogiem, wcześniej czy później grozi nam zarażenie jedną z chorób moralnych świata a na konsekwencje tej choroby – zarówno w wymiarze życia codziennego jak i duchowego – nie trzeba będzie długo czekać.