Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Braterskie upomnienie  

Jezus+Chrystus+12

Ten fragment Ewangelii mówiący o konieczności i sposobie upomnienia bliźniego można nazwać „regułą wspólnoty”. Istotny jest cel, jaki stawia przed nami Jezus proponując takie zachowanie: jest nim przyprowadzenia do wspólnoty tych, którzy się zagubili. To tak naprawdę bardzo konkretne konsekwencje przedstawionej nieco wcześniej w tej Ewangelii przez Jezusa przypowieści o zagubionej owcy (Mt 18,12-14). Jest to także jedna z podstawowych misji chrześcijanina, mającego naśladować Chrystusa: szukanie tego, kto zbłądził. Czy tak jest? Czy mamy w sobie tę troskę, która powinna cechować ucznia Chrystusa? Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć każdy sam. Troska i walka (dostępnymi nam środkami i siłami) o nawrócenie drugiego człowieka jest bowiem niczym innym jak jednym z elementów wyobraźni miłosierdzia i owocem przykazania: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Jeśli zatem jestem zatroskany o własne zbawienie i nawrócenie, to powinienem być także zatroskany w nie mniejszym stopniu o zbawienie i nawrócenie moich braci i sióstr. Czy zatem stawiamy sobie zawsze pytanie: jak pozyskać tego, kto odchodzi ze wspólnoty lub jak pomóc, komuś o kim wiem, że błądzi? Odpowiedź na to pytanie jest odpowiedzią na to jak kocham.

Braterskie upomnienie, którego domaga się od nas Chrystus to bardzo poważne i odpowiedzialne działanie. Odzyskiwanie błądzącego brata nie utożsamia się z postawą, która puszcza wszystko w niepamięć. Jest to raczej droga rehabilitacji, poważny trud przemiany, wynikający z szacunku, jaki przysługuje każdej osobie ludzkiej. Nie należy ukrywać błędów i grzechów popełnianych przez członków wspólnoty (co nie znaczy, że mamy o nich z satysfakcją wszystkim opowiadać), ale z miłością im dopomagać, aby je przezwyciężyli, aby się z nich wydostali oraz wrócili na drogę szlachetnego, przejrzystego życia. Bez wątpienia nie pomogą w tym: krytykanctwo, obmowa, po którą tak często się sięga za plecami danej osoby ani też jakikolwiek przejaw ośmieszania czy szydzenia z drugiego. Te postawy bowiem nie maja nic wspólnego z miłością i bez względu gdzie miałyby miejsce same w sobie są też wejściem na drogę błądzenia.

Ciągle trzeba nam wracać do postawy Jezusa ukazanej w Ewangelii o zagubionej owcy, przypominającej nam jak wielką w naszych oczach wartość powinien mieć drugi człowiek ze względu na jego godność i obecność w nim Chrystusa (bez względu na to w jakiej kondycji duchowej się on znajduje) i na jaką delikatność trzeba się nam czasem zdobyć (ukazaną w obrazie Chrystusa biorącego zagubioną owcę na swoje ramiona – nawet jeśli to czarna owca), aby być pomocą w „leczeniu” drugiego człowieka a nie powodem kolejnego zranienia.