Warszawska grupa medytacji chrześcijańskiej

Tu est Petrus…

papież na inauguracji

Uroczystość św. Józefa, to dobry dzień na inaugurację, zwłaszcza w kontekście wygłoszonej przez papieża Franciszka homilii, w której jedno słowo było dla mnie sposobem określenia tego pontyfikatu: „CURA” (troska). Słowo to padało podczas dzisiejszej inauguracji wielokrotnie, odmieniane przez wszystkie niemal przypadki. Powinno być zatem dla nas wezwaniem do postawienie sobie pytanie: Czy we mnie jest owa troska? Łatwo jest bowiem kogoś lub coś osądzić, skrytykować, łatwo doradzić, poprawić, zlekceważyć, ale troszczyć się? Tymczasem termin „TROSKA” wydaje się tak celnie oddawać sposób Bożego działania wobec swojego stworzenia. Bóg bowiem cokolwiek czyni czyni to okazując w ten sposób pełną miłości troskę o swoje stworzenie. Jeżeli zatem my, mamy być Jego naśladowcami i odbiciem Jego miłości, to czyż właśnie nasza miłość nie powinna być troskliwa?  

Troszczyć się… – myślę, że to doskonałe określenie programu, jaki Pan Bóg stawia przed nami. Gdybym zatroszczył się o to, aby pamięć o tym była zawsze obecna w moim sercu, wówczas wszystkie moje relacje zarówno w stosunku do Boga, do siebie, do drugiego człowieka jak i do stworzenia byłyby właściwe.

Być może zatem warto modlić się o to, aby Pan Bóg dawał nam zawsze żyć w poczuciu wezwania do troski o siebie (zwłaszcza o swoje zbawienie) i w poczuciu troski o innych.

Niech mi wolno będzie przytoczyć słowa zaczerpnięte z dzisiejszej homilii papieża wygłoszone na rozpoczęcie pontyfikatu: 

Chciałbym prosić wszystkich tych, którzy zajmują odpowiedzialne stanowiska w dziedzinie gospodarczej, politycznej i społecznej, wszystkich mężczyzn i kobiety dobrej woli: bądźmy »opiekunami« stworzenia, Bożego planu wypisanego w naturze, opiekunami bliźniego, środowiska. Nie pozwólmy, by znaki zniszczenia i śmierci towarzyszyły naszemu światu! By jednak »strzec« musimy też troszczyć się o nas samych! Pamiętajmy, że nienawiść, zazdrość, pycha zanieczyszczają życie! Tak więc strzec oznacza czuwać nad naszymi uczuciami, nad naszym sercem, gdyż z niego wychodzą intencje dobre i złe: te, które budują i te, które niszczą! Nie powinniśmy bać się dobroci, ani też wrażliwości!

Dołączam do tego jeszcze jedną uwagę: troszczenie się, strzeżenie wymaga, by było ono przeżywane z wrażliwością. W Ewangeliach św. Józef jawi się jako człowiek silny, mężny, robotnik, ale w jego charakterze pojawia się wielka wrażliwość, która nie jest cechą człowieka słabego – wręcz przeciwnie – oznacza siłę ducha i zdolność do zwrócenia uwagi, współczucia, prawdziwej otwartości na bliźniego, miłości. Nie powinniśmy bać się dobroci, czułości!

chory z papieżem